PolskaKolonko pręży pierś

Kolonko pręży pierś

Na swojej stronie internetowej pręży muskularną pierś u boku króliczków „Playboya”. Sam chciałby być jak Humphrey Bogart. Kupować kobietom kwiaty bez powodu i wyglądać jak milion dolarów. Jedno jest pewne – w polskiej telewizji wygląda jak przybysz z obcej planety.

16.04.2005 | aktual.: 16.04.2005 10:22

Jeszcze trzy lata temu Kolonko obwołany dziennikarzem roku, machał do widzów statuetką Wiktora i klęczał u stóp prezydentowej Kwaśniewskiej. Dziś musi pogodzić się z tym, że TVP rezygnuje z jego usług jako korespondenta politycznego ze Stanów. Nieoficjalnie mówi się, że Max był dla TVP za drogi. No i że nie przepada za nim Dorota Warakomska, była korespondentka „Wiadomości” w USA.

Kolonko zastąpił ją w 2000 r. (po nastaniu ekipy Dworaka ona została zastępcą dyrektora TVP 1). Iskrą zapalną konfliktu miała być ostatnia wizyta prezydenta Kwaśniewskiego w Waszyngtonie. Telewizja wysłała tam również Piotra Kraśkę. Max się obraził i nie odbierał telefonów z Polski. Komiwojażer? Ludzie chodzą otępiali w pobliżu zgliszczy World Trade Center. Płaczą nad zdjęciami zaginionych mężów, żon, przyjaciół... Max mówi przejmująco, z charakterystycznym akcentem: „Popiół jest tu bohaterem jak w ruinach Pompei. Sklep z komiksami braci Brooks, cmentarz kościoła Trinity dwie ulice dalej, pokryty popiołami ludzi. Telefon, który czekał na głos. Dziecko, które czeka na odpowiedź. Odpowiedź, która czeka na słowa. Mariusz Max Kolonko, Nowy Jork”.

Jolanta Pieńkowska nie mogła ukryć wzruszenia. – Spłakałam się jak bóbr, kiedy zobaczyłam materiał Mariusza po ataku na WTC – opowiada była gwiazda „Wiadomości”, a dziś redaktor naczelna „Twojego Stylu”. –Pięć razy musiałam to obejrzeć, zanim weszliśmy na wizję. Takie rzeczy potrafi zrobić tylko artysta. Dlatego nie rozumie niechęci TVP wobec Kolonki. W jego felietonach są emocje, pot i łzy – mówi Pieńkowska. Taka powinna być telewizja.

Tomasz Raczek uważa, że odkąd korespondencje polityczne z Waszyngtonu przysyła „mówiący polonijną polszczyzną Mariusz Max Kolonko, równy chłopak z widoczną smykałką do interesów, zapomnieliśmy, czego należy oczekiwać od zagranicznego korespondenta poważnej telewizji”. A czego należy się domagać? „By był naszymi oczami w obcym kraju – pisał Raczek w felietonie. Żeby był nie komiwojażerem ciekawostek, lecz mającym szeroką wiedzę reporterem i komentatorem”.

Kolonko uważa taką krytykę za zawiść. Spotykał się z nią również jego przyjaciel Waldemar Milewicz. I co ty na to? – zapytał go kiedyś Max. Nic. Psy szczekają, a karawana jedzie dalej – odpowiedział reporter. Łapał przed kamerą krokodyle. Z rakietą międzykontynentalną Minuteman spędził sylwestra, w bunkrze cztery na cztery metry. Z dwoma dyżurnymi, którzy grali w karty i „czekali na sygnał do zagłady świata”. Jolanta Pieńkowska wspomina, jak kiedyś Max zrobił relację z obozu więźniów na Kubie i wystąpił w koszulce bez rękawów. Kolegom z redakcji to się nie spodobało, ale dziewczyny stanęły za nim murem. Jak wytniecie Maksia, to my wytniemy wam coś innego - zagroziły.

Tylko na wojnę nigdy go nie ciągnęło. Generał Horner, architekt operacji Pustynna Burza, powiedział mu kiedyś: Wojna to straszna rzecz. W Iraku straciłem dwóch kolegów. Sam spóźniłem się na nabór do dywizji marines. I nie żałuję tego. Kolonko nie ukrywa – wojna go przeraża. Wierzy w miłość i łzy. To one zbawią świat. Zawsze chciał być dziennikarzem albo gwiazdą rocka. Pierwsze kroki stawiał w studenckim radiu Winogrady na Uniwersytecie Poznańskim. Na początku lat 80. był zakałą Pagartu. Jeździł z mikrofonem za gwiazdami rocka. Jego wywiady zwróciły uwagę Sławomira Zielińskiego z radiowej Trójki. To dzięki niemu na trzecim roku studiów dostał etat w rozgłośni. Początkowo zajmował się odbieraniem telefonu Piotra Kaczkowskiego.

Mieszkał tuż przy siedzibie radia na Myśliwieckiej i czekał, aż „wielcy” dadzą mu dojść do głosu na antenie. Zieliński powiedział mu: Jak światowiec nawali, przybiegniesz ty. Nie dlatego, że jesteś najlepszy, ale dlatego, że mieszkasz najbliżej. Czekał i czekał, aż pewnego dnia do studia nie dotarł Wojciech Mann. Max dorwał się do mikrofonu i nie dał się już wyrzucić. Max będzie prościej Do Stanów wypchnęła go piosenka Springsteena „Dancing In The Dark”. Bo opowiada o tym, że gdzieś jest inny świat.

Wyjechał na miesiąc, został 17 lat. Początkowo malował domy na Brooklynie. Potem założył własną firmę – renowacja wieżowców na Manhattanie. Biznes okazał się dochodowy. Pewnego razu jechał taksówką z Zachary Fischerem, bogaczem rosyjskiego pochodzenia, który zbudował Manhattan. Mariusz pokazał mu jakieś swoje projekty, a on na to: „Max, mów do mnie Zack. Będzie prościej”. I tak Mariusz został też Maksem. Szybko znudził się jednak wieżowcami. Z kolegami kupił na spółkę kilka kamer i założył firmę telewizyjną. Potem zadzwonił do swojego kolegi Marcina Zimocha z „Panoramy” i zaproponował mu współpracę. Tak został polskim korespondentem ze Stanów. Maksymalnie seksowny Jakaś dziewczyna na internetowym chacie: „Piszę o panu pracę magisterską, zależy mi na kontakcie z panem”. Kolonko: „Masz piękne imię, Karolino. Przede wszystkim musisz zajrzeć na moje strony w Internecie, a po słowie „nieautoryzowane” kliknij w różne linki i wyskoczę ci wtedy półnagi. Mam nadzieje, że pomoże ci to w pracy”. Na okładce „Gali” ma
obcisłe dżinsy, rozpięta koszula odsłania tors. Pod spodem tytuł: „Maxymalnie seksowny”. „Czarujący jest nawet przez telefon – wyznaje dziennikarka „Gali”. – Kiedy charakterystycznym, zmysłowym głosem odpowiada na pytania, serce zaczyna bić mocniej”. Co podoba mu się w kobietach? „Ostry intelekt i ostre szpilki” – odpowiada ze śmiechem. Mimo 43 lat jest kawalerem.

Trzy lata temu, kiedy odbierał w Warszawie statuetkę Wiktora, pozdrawiał niejaką Caroline. A potem wręczył bukiet Jolancie Kwaśniewskiej. Ostatnio gości na łamach kolorowych czasopism u boku młodszej od niego o blisko 20 lat Weroniki Rosati. Ona – młoda aktorka serialu „M jak miłość”, córka byłego ministra spraw zagranicznych i znanej projektantki mody. On – do tej pory wytrzymywał w związku zaledwie dwa lata. Weronika: „Max jest całą arią. Najbardziej przypomina mi ten fragment muzyczny z filmu „Doktor Żywago”. Bo jest w nim namiętność połączona z romantyzmem”. Max: „Cynicy nazywają to d?ja vu. Inni miłością od pierwszego wejrzenia. (...) Weronika jest dla mnie taką nutą, której nigdy nie słyszałem i już prawie zwątpiłem, że istnieje. Widzę w niej słońce, które wstaje nad rzeką Hudson...”. Wielka ściema Ameryka jest dla Kolonki jak fascynująca kobieta. Nauczyła go wszystkich swoich sztuczek i ciągle zachwyca czymś nieznanym. Do tej pory największe wrażenie zrobiła na nim rozmowa z farmerem z Tennessee,
który wierzy w Boga, strzelbę i konstytucję Stanów Zjednoczonych. Złośliwi mówią, że Kolonko jest bardziej amerykański od Amerykanów. Zdarza mu się na wizji powiedzieć o Bushu, że jest jego prezydentem. Podczas relacji z WTC opowiadał o łzach w jego oczach. Ktoś mu potem zarzucił: „Tak mówiono kiedyś o Stalinie”.

Polskę odwiedza rzadko. Jego zdaniem, tu wszystko jest ściemą. Czy czuje się spełniony? Jeszcze nie. Dla niego sukces jest jak fotografowanie zachodu słońca. Strzela się jedno zdjęcie i myśli: „Ok., mam to!”. Po chwili jednak krajobraz staje się jeszcze piękniejszy. Więc znów sięga się po aparat. Ale kiedy przykłada się oko do obiektywu, po słońcu nie ma już śladu. Zniknęło. Kolonko zdobył już kilka niezłych kadrów. Ale te najpiękniejsze ciągle jeszcze przed nim.

Mariola Szczyrba, (Polskapresse)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)