ŚwiatKolejny niefortunny żart Berlusconiego

Kolejny niefortunny żart Berlusconiego

Żart premiera Silvio Berlusconiego z ofiar
wojskowego reżimu w Argentynie wywołał poważne napięcie
dyplomatyczne, zakończone wezwaniem ambasadora Włoch do MSZ w
Buenos Aires i oficjalnym protestem - pisze w czwartek włoska prasa.

19.02.2009 | aktual.: 19.02.2009 11:29

Szef rządu podczas piątkowego wiecu wyborczego w Cagliari na Sardynii powiedział: "Porównują mnie do Hitlera, do Mussoliniego albo do tego argentyńskiego dyktatora, który pozbywał się swych przeciwników wywożąc ich samolotem razem z piłką, a potem otwierał drzwi i mówił 'jest ładna pogoda, idźcie sobie pograć'".

Kiedy w reakcji na te słowa rozległy się gromkie śmiechy sympatyków Berlusconiego, zastrzegł on: - To może śmieszyć, ale to jest dramatyczne.

Prasa w Argentynie nagłośniła tę wypowiedź ostro krytykując włoskiego premiera za drwiny z tysięcy tzw. desaparecidos, czyli ofiar dyktatury wojskowej z lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Zaprotestowały stowarzyszenia rodzin zabitych.

W środę ambasador Włoch w Argentynie został wezwany do MSZ tego kraju, gdzie usłyszał, że jego władze są "zaniepokojone i dotknięte" żartem z tzw. lotów śmierci.

Ambasador tłumaczył, że słowa Berlusconiego były "pomyłką" i zapewnił, iż ma "absolutną pewność", że w wypowiedzi tej nie krył się żaden zamiar urażenia kogokolwiek. Dyplomata w geście pojednania spotkał się następnie z przedstawicielami kilku organizacji krewnych ofiar reżimu.

Centrolewicowa włoska opozycja nazwała żart premiera "niegodną gafą" oraz "kalumniami" i domaga się obecnie, aby publicznie za nią przeprosił. Pojawiły się również żądania, aby minister spraw zagranicznych Franco Frattini zreferował we włoskim parlamencie okoliczności tego poważnego kryzysu dyplomatycznego między obu krajami.

Sylwia Wysocka

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)