Kolejny krwawy dzień w Syrii - 57 osób nie żyje
Kolejny dzień przemocy w Syrii - co najmniej 57 osób zginęło w niedzielę w bombardowaniach prowadzonych przez lotnictwo rządowe, od kul snajperów oraz w starciach między wojskiem a żołnierzami, którzy przeszli na stronę opozycji - podają agencje informacyjne.
02.04.2012 | aktual.: 02.04.2012 04:42
Według opozycyjnych komitetów koordynacji lokalnej armia rządowa kontynuuje trwające od wielu tygodni ostrzeliwanie i pacyfikację ludności jednego z głównych ośrodków ruchu opozycyjnego, miasta Hims w środkowej części kraju. Zginęło tam w niedzielę 18 osób.
Na krwawą statystykę złożyły się też wyniki akcji odwetowych prowadzonych przez siły rządowe w Hamie (środkowa Syria), Darze (południe), Idlibie (północ) i Dajr-az-Zaur (wschodnia Syria) oraz w okolicach Damaszku.
W Darze i Dajr-az-Zaur trwały w niedzielę nierówne potyczki między siłami rządowymi a słabo uzbrojoną Wolną Armią Syryjską.
Damaszek kontynuuje swą ofensywę wojskową, mimo że oficjalnie przyjął (z pewnymi zastrzeżeniami) plan rozwiązania kryzysu zaproponowany przez specjalnego wysłannika ONZ i Ligi Arabskiej do Syrii Kofiego Annana, przewidujący m.in. wycofanie broni ciężkiej i wojska z miast i terenów gęsto zaludnionych.
Według danych ONZ od początku insurekcji przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada w kraju zginęło 9 tysięcy osób. Rząd twierdzi, że z rąk "terrorystów" zginęły 3 tysiące żołnierzy i policjantów oraz innych jego zwolenników.
W niedzielę w Stambule odbyła się z udziałem 83 krajów II Konferencja "Przyjaciół Syrii", która uznała opozycyjną Narodową Radę Syryjską za "przedstawicielkę wszystkich Syryjczyków" i "głównego partnera do rozmów".
Uczestnicy konferencji zażądali od Asada niezwłocznego przystąpienia do realizacji formalnie przyjętego przezeń planu pokojowego i przestrzegli przed międzynarodowymi konsekwencjami dalszego uprawiania "gry na zwłokę".