Trwa ładowanie...
05-03-2013 12:10

Kolejne przesłuchania ws. śmierci 2,5-letniej dziewczynki

Kolejnych osiem osób ma zostać dziś przesłuchanych w skierniewickiej prokuraturze ws. śmierci 2,5-letniej dziewczynki, która zmarła, nie otrzymując na czas pomocy lekarskiej.

Kolejne przesłuchania ws. śmierci 2,5-letniej dziewczynkiŹródło: PAP, fot: Grzegorz Michałowski
d44t689
d44t689

Jak poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania przesłuchani mają zostać m.in. czterej ratownicy medyczni, udzielający pomocy dziewczynce, dwaj współwłaściciele prywatnej placówki, która świadczy w Skierniewicach nocną i świąteczną pomoc medyczną oraz dyrektor i ordynator oddziału dziecięcego skierniewickiego szpitala, gdzie wcześniej leczyła się dziewczynka.

W poniedziałek przesłuchano w tej sprawie osiem osób. Wśród nich byli m.in. rodzice dziewczynki, szef prywatnej placówki, która świadczy nocną i świąteczną pomoc medyczną, lekarz, który pełnił dyżur krytycznej nocy oraz drugi lekarz, który wcześniej udzielał pomocy dziecku. Przesłuchano także trzy osoby z Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego (WSRM) w Łodzi, w tym dyspozytora, który nie wysłał karetki po pierwszej rozmowie z matką dziecka.

Według prokuratury przeprowadzona sekcja zwłok 2,5-letniej dziewczynki nie wyjaśniła na razie przyczyny zgonu dziecka. Biegły stwierdził obrzęk mózgu, ale nie ustalono, dlaczego do niego doszło. Konieczne będzie przeprowadzenie badań histopatologicznych, zlecone zostaną także badania toksykologiczne. Według śledczych określenie przyczyn zgonu dziecka może potrwać kilka tygodni.

Podczas przesłuchania lekarz, który krytycznej nocy pełnił dyżur w punkcie nocnej i świątecznej pomocy, uchylił się od odpowiedzi na pytania, dotyczące szczegółów rozmowy z matką dziecka i zaleceń, jakie przekazał. W przypadku przesłuchania przedstawicieli WSRM w Łodzi "są pewne rozbieżności", ale wynika z nich, że dyspozytor postąpił prawidłowo, czego poparciem mają być - w ich ocenie - wytyczne NFZ.

d44t689

Skierniewicka prokuratura od piątku prowadzi śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci 2,5-letniej dziewczynki, która tydzień temu trafiła w stanie krytycznym do szpitala im. Marii Konopnickiej w Łodzi; karetka pogotowia do dziecka przyjechała dopiero za drugim razem. Wcześniej przyjazdu odmówił też lekarz nocnej i świątecznej pomocy. Według lekarzy z łódzkiego szpitala, gdyby dziecko trafiło wcześniej do szpitala, byłyby zdecydowanie większe szanse na jego uratowanie.

W śledztwie zabezpieczono m.in. treść dwóch rozmów prowadzonych przez matkę dziecka z WSRM w Łodzi. Według prokuratury z pierwszej rozmowy przeprowadzonej w poprzednią niedzielę ok. godz. 22 wynika, że matka szczegółowo informowała dyspozytora o stanie dziecka. Mówiła m.in., że dziewczynka od poprzedniego dnia gorączkuje (w trakcie rozmowy miała 39 st. C, wcześniej temperatura dochodziła do 42 st. C), a od trzech godzin ma biegunkę, dreszcze i drgawki. Kobieta podała też informację, że dziecko jest pod opieką neurologa.

W odpowiedzi dyspozytor - według prokuratury - podał matce dziecka telefon do poradni świadczącej nocną i świąteczną pomoc medyczną w Skierniewicach z informacją, że jak tam zadzwoni, to do dziecka przyjedzie lekarz.

Z ustaleń prokuratury wynika, że kobieta skontaktowała się z lekarzem nocnej pomocy i - jak wynika z jej zeznań - przekazała mu informacje zbliżone do udzielonych pogotowiu. Lekarz zalecił leczenie objawowe dziecka i ponowny kontakt z placówką, gdyby stan zdrowia się pogorszył, bądź skontaktowanie się z pogotowiem ratunkowym.

d44t689

Matka dziecka ponownie zadzwoniła na pogotowie po godz. 2.30 w nocy. Początkowo wysłana została karetka podstawowa. Z dokumentacji wynika, że pierwszy zespół przygotował dziecko do transportu, ale w tym czasie u dziewczynki nastąpiła niewydolność oddechowa. Wezwano karetkę specjalistyczną ze Skierniewic, która przewiozła dziecko do szpitala w Łodzi.

Dziecko zostało przyjęte do szpitala o godz. 5.30. Zdecydowano o przewiezieniu dziewczynki do placówki w Łodzi, ponieważ znajduje się w niej odział intensywnej opieki medycznej, którego nie ma w szpitalu w Skierniewicach. W międzyczasie łódzkie pogotowie sprawdzało, czy można dziecko przetransportować śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, ale otrzymało negatywną odpowiedź. Przewiezione w stanie krytycznym dziecko zmarło w ub. środę.

Rodzice w swoich zeznaniach opisali także niedzielną wizytę w poradni świadczącej nocną i świąteczną pomoc medyczną. Zeznali, że opisali lekarzowi, iż dziecko ma drgawki, że przeszło diagnostykę w tym zakresie. Twierdzą, że lekarz rozpoznał jedynie przeziębienie i nie zapoznawał się z dokumentacją medyczną, nie widział podstaw do hospitalizacji. Dziecko chorowało od końca stycznia i przyjmowało antybiotyki. Według prokuratury konieczne będzie przeanalizowanie sposobu leczenia dziecka w całym tym okresie.

d44t689

Głos w tej sprawie zabrała także we wtorek Okręgowa Rada Lekarska w Łodzi. Samorząd lekarski zapowiedział w specjalnym stanowisku, że "dołoży wszelkich starań, aby okoliczności tej tragedii zostały wyjaśnione ze szczególną wnikliwością i rzetelnością". Jednocześnie ORL w Łodzi wyraża stanowczy protest wobec prób obarczania lekarzy odpowiedzialnością za "urzędniczą nieudolność i błędy organizacyjne systemu ochrony zdrowia, zwłaszcza w zakresie ratownictwa medycznego". ORL w Łodzi uważa za niezbędne podjęcie pilnych działań "na rzecz gruntownej reformy systemu ochrony zdrowia we współpracy ze środowiskiem lekarskim".

Rzeczniczka Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi Adriana Sikora poinformowała, że w sprawie śmierci 2,5-latki postępowanie ws. odpowiedzialności zawodowej lekarzy prowadzi Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Warszawie.

d44t689
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d44t689
Więcej tematów