Kolejne przesłuchania Andżeliki Borys
Nieuznawana przez białoruskie władze prezes
Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andżelika Borys i działacz
związku Andrzej Pisalnik byli przesłuchiwani na
komisariacie milicji w Szczuczynie, 60 km od Grodna. Dla Borys
było to już 56. przesłuchanie.
21.12.2005 | aktual.: 21.12.2005 16:05
Borys i Pisalnik zostali wezwani w związku ze sprawą rzekomego zastraszania popieranego przez białoruskie władze dyrektora Domu Polskiego w Szczuczynie, Wiktora Bogdana. Przeprowadzono konfrontację obojga działaczy z Bogdanem.
Sprawa związana jest z lipcową wizytą w Szczuczynie grupy działaczy ZPB, która miała na celu wyjaśnienia sytuacji panującej w Domu Polskim. Z dokumentów wynikało, że placówka jest zadłużona, tymczasem dyrektor wynajmował bezpłatnie pomieszczenia firmom komercyjnym.
Podczas konfrontacji Bogdan twierdził, że otrzymywał od Borys groźby telefoniczne. Zarzuty są absurdalne, wyssane z palca, nie ma ani dowodów, ani konkretów - powiedziała Borys. Według niej, Wiktor Bogdan nie potrafił powiedzieć nic konkretnego. Rzekomo mu groziłam, że zniszczę jego samego i Dom Polski. Nie potrafił jednak podać konkretów, na czym miały polegać moje groźby - oświadczyła Borys.
Na przesłuchanie Borys i Pisalnik musieli przyjechać do Szczuczyna, gdyż Wiktor Bogdan twierdził, że nie może pojechać do Grodna. Twierdził, że po moich rzekomych groźbach, które podobno dostawał w lipcu, bardzo źle się czuje- powiedziała Borys. Moim zdaniem, chodzi o psychiczne wyniszczenie i o to, by zepsuć nam święta- dodała.
Było to już drugie jej przesłuchanie w tym tygodniu. Poprzednie odbyło się na komisariacie milicji w Grodnie i dotyczyło tej samej sprawy.
Nieformalny rzecznik ZPB Andrzej Pisalnik odmówił zeznań na konfrontacji w Szczuczynie. Oświadczył, że będzie zeznawał dopiero w sądzie. Pisalnik powiedział, że w czwartek ma się stawić w sądzie w Grodnie, gdzie rozpatrywana będzie sprawa przeciwko niemu o rzekomą kradzież aparatu fotograficznego z siedziby ZPB.
Bożena Kuzawińska