Kolejna wojna o wybory prezydenckie. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki nie chce ustąpić PiS

Senat wydłuża prace nad ustawą dotyczącą wyborów prezydenckich. Robi to ku zaskoczeniu i wbrew oczekiwaniom PiS. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki znowu chce pokrzyżować plany partii Jarosława Kaczyńskiego. – Ale my i tak te wybory zrobimy, 28 czerwca – przekonuje Wirtualną Polskę polityk PiS z kierownictwa partii.

Kolejna wojna o wybory prezydenckie. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki nie chce ustąpić PiS
Źródło zdjęć: © PAP
Michał Wróblewski

Wtorek, Senat. Marszałek Tomasz Grodzki zwołuje spotkanie przedstawicieli senackiej większości. Są politycy Platformy Obywatelskiej, PSL i Lewicy. Temat rozmów: wybory prezydenckie. Ściślej: ich przesunięcie. O kolejne kilka miesięcy.

– To całkiem nowy scenariusz, wywracający polityczny stolik – podkreślają politycy opozycji w kuluarach. Niektórzy z nich jednak dodają: – Zupełnie niepotrzebny.

Skąd ta wolta? Do Grodzkiego dociera list grupy znanych prawników, którzy wskazują, że opozycja nie powinna firmować "niezgodnych z konstytucją wyborów 28 czerwca". – To miało przeważyć – komentują stronnicy marszałka.

Po zapoznaniu się z opinią konstytucjonalistów Tomasz Grodzki podejmuje decyzję o wydłużeniu prac Senatu. – Wystraszył się, że będzie kojarzony z łamaniem prawa przez PiS i to zostanie już przyklejone do niego na zawsze. Grodzki nie chce na to pozwolić – przyznaje kolega marszałka Senatu z Platformy Obywatelskiej.

Zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel w rozmowie z Wirtualną Polską komentuje: – Może to gra, a może samowolka marszałka Grodzkiego. Być może jest nieszczęśliwy, że to Rafał Trzaskowski, a nie on, będzie kandydatem Platformy w wyborach prezydenckich.

Inny polityk partii rządzącej: – Poczucie sprawczości jest w Grodzkim tak duże, że facet się nie cofnie. Byleby walnąć w PiS, byleby pokazać wszystkim: ja tu rządzę. Ale Grodzki się pogubił, zjada go ego. A my i tak te wybory zrobimy.

Głos w sprawie zabrała już marszałek Elżbieta Witek, która podczas wtorkowej konferencji prasowej zaapelowała do senatorów, by przyspieszyć prace nad ustawą o wyborach hybrydowych. Marszałek Sejmu podkreśliła, że "czuje się oszukana" przez Tomasza Grodzkiego.

Wybory prezydenckie 2020. Złamany nieformalny kompromis wokół daty

Według informacji Wirtualnej Polski, jeszcze kilka dni temu nieoficjalny, ponadpartyjny konsensus w Senacie (wiele rozmów w tej sprawie odbywało się w kuluarach, poza kamerami) zakładał przeprowadzenie wyborów 28 czerwca. Za tą datą optuje PiS.

Senat – po pracach senackich komisji – miał przyspieszyć jeszcze w tym tygodniu tryb uchwalania ustawy o wyborach i możliwie szybko odesłać ją do Sejmu.

Tam posłowie mieli szybko uchwalić nowe prawo, a marszałek Sejmu Elżbieta Witek – ogłosić termin wyborów prezydenckich.

Wtedy formalnie rozpoczęłaby się kampania wyborcza, a kandydat PO na prezydenta Rafał Trzaskowski mógłby rozpocząć zbiórkę podpisów pod swoją kandydaturą i zarejestrować komitet wyborczy.

Polityk PiS: – Udało się przekonać większość ze stron, że wybory powinny odbyć się możliwie szybko, tak, by uwzględnić wszystkie możliwe terminy i pozwolić Sądowi Najwyższemu na rozpatrzenie ewentualnych skarg wyborczych w lipcu. Była wstępna zgoda co do 28 czerwca. Teraz znowu wszystko się sypie. Ale nie nam, bo to raczej opozycja nie potrafi się ze sobą w tej sprawie dogadać. Wybory odbędą się 28 czerwca, tu już nie ma czasu na gry i zabawy.

Nieformalny konsensus został zerwany. – Wyborów w czerwcu nie można rozpisać z powodu bardzo jasno określonych artykułów konstytucji – kontruje wicemarszałek Senatu Michał Kamiński z PSL.

Polityk ten przekonuje – opierając się m.in. na opinii konstytucjonalistki prof. Ewy Łętowskiej – że wybory prezydenckie powinny się odbyć dopiero po zakończeniu kadencji urzędującego prezydenta, czyli... po 6 sierpnia.

– Nie bierzemy takiej możliwości pod uwagę – ucina krótko ważny polityk PiS. – Kosiniakowi poparcie leci w dół, więc Misiek Kamiński przyszedł z ratunkiem. Nie ma szans.

Sceptyczni wobec takiego scenariusza są sami politycy Platformy Obywatelskiej. – Nie podzielam opinii prof. Łętowskiej ws. wyborów, choć podchodzę do wszystkich opinii przez panią profesor wygłaszanych z wielkim szacunkiem – powiedział poseł PO, przyszły członek sztabu Rafała Trzaskowskiego, Sławomir Nitras.

Z ofensywy Grodzkiego – jak słyszymy nieoficjalnie – nie są zadowoleni inni politycy PO.

Wybory prezydenckie 2020. Jeśli Grodzki się postawi, PiS skróci terminy Trzaskowskiemu

Mimo to w Senacie – gdzie większość ma PO, Lewica i PSL – od poniedziałku rozważana była opcja, by zgłosić poprawkę do ustawy o wyborach prezydenckich, zakładającą długie vacatio legis. W założeniach polityków opozycji oznaczałoby to, że ustawa weszłaby w życie dopiero po zakończeniu kadencji prezydenta na początku sierpnia. I dopiero wtedy marszałek Sejmu Elżbieta Witek mogłaby ogłosić nowe wybory. Za taką opcją są m.in. wicemarszałkowie Senatu z Lewicy i PSL.

Tyle że PiS w Sejmie – mimo obecnej ofensywy Grodzkiego i senackiej większości – taką poprawkę odrzuci.

– Nie ma mowy o odkładaniu o kolejne miesiące wyborów prezydenckich – deklarują politycy partii rządzącej. Ich zdaniem Senat stosuje "obstrukcję" po to, by "przedłużyć kampanię Rafała Trzaskowskiego".

– Ale Platforma odniesie skutek odwrotny do zamierzonego – komentuje polityk partii Kaczyńskiego.

Przedstawiciele PiS podkreślają, że im dłużej będą trwały prace Senatu nad projektem, tym mniej będzie czasu na kampanię wyborczą – a przede wszystkim na zebranie 100 tys. podpisów poparcia pod ewentualnymi kandydaturami nowych kandydatów (póki co dotyczy to jedynie Rafała Trzaskowskiego).

– Po dzisiejszych wydarzeniach chyba nie ma już żadnych wątpliwości, że PO i Senat zdominowany przez opozycję po raz kolejny chce utrudnić przeprowadzenie wyborów. Mam nadzieję, że taka będzie decyzja marszałek Witek, żeby wybory odbyły się 28 czerwca – przyznał dziś szef kampanii Andrzeja Dudy Adam Bielan.

Wybory prezydenckie. Kolejna wojna w parlamencie

Marszałek Senatu po dyskusji opozycji ogłosił we wtorek, że najbliższe posiedzenie izby wyższej, na którym senatorowie mieliby głosować nad ustawą ws. wyborów prezydenckich, zwołane zostanie dopiero w przyszłym tygodniu. – Nie jestem w stanie do końca zrozumieć postępowania partii opozycyjnych, które, mając ustawę w Senacie od dwóch tygodni, były w stanie wprowadzić do niej wszelkie niezbędne poprawki – dziwi się kandydat na prezydenta Szymon Hołownia.

Co na to PiS?

– Jeszcze kilka tygodni temu w Senacie mieliśmy projekt ustawy, która zakładała przeprowadzenie wyborów w majowym terminie. W związku z tym, że Senat podejmował działania o charakterze obstrukcyjnym, do tych wyborów nie doszło. Teraz chyba mamy powoli do czynienia z taką samą sytuacją. Kodeks wyborczy nie reguluje kwestii związanych z sytuacją, która miała miejsce w ostatnich dniach, czyli przesunięcia terminu wyborów po ich nieodbyciu się. Senat powinien tę ustawę jak najszybciej przyjąć – skomentował w PR24 ruchy senackiej większości rzecznik rządu Piotr Müller.

Z kolei zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel w rozmowie z Wirtualną Polską konkluduje: – Mam wrażenie, że pojawiła się w Polsce nowa dyscyplina sportowa, czyli opóźnianie terminu wyborów. Jest to dla mnie trudne do zrozumienia, że opozycja postanawia w taki sposób się bawić. Apelujemy o odpowiedzialność i szybkie prace nad ustawą. Wybory prezydenckie trzeba przeprowadzić.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4038)