PolskaKolejna tragiczna śmierć nastolatki

Kolejna tragiczna śmierć nastolatki

Monika miała 16 lat. Przedwczoraj w jednym z elbląskich kościołów odebrała sobie życie. Powiesiła się w sali katechetycznej. Koledzy, nauczyciele, sąsiedzi i znajomi nastolatki zastanawiają się, co skłoniło jej do tak dramatycznej decyzji. Nikt nie potrafi znaleźć na to pytanie odpowiedzi.

Kolejna tragiczna śmierć nastolatki
Źródło zdjęć: © Polskapresse

28.10.2006 | aktual.: 28.10.2006 09:29

Nastolatka nie pojawiła się w czwartek po południu w mieszkaniu przy ul. Królewieckiej, które dzieliła z dziadkami, o rok starszym bratem Kamilem i wujkiem. Miała być tam o godzinie 16. Zaniepokojona rodzina około 20 zaczęła się niepokoić i zawiadomiła policję. Dwie godziny później w pobliskim kościele redemptorystów przy ul. Robotniczej odnaleźli ją policjanci.

Po wywarzeniu drzwi w jednej z salek katechetycznej, okazało się, że Monika odebrała sobie życie wieszając się. Na jednym ze stołów zostawiła tylko dwa listy. W jednym pożegnała się z bliskimi, prosiła ich o modlitwę i przebaczenie. W drugim natomiast opisała swoje przeżycia religijne. W pozostawionej korespondencji nie wyjaśniła jednak, co z powodowało, że odebrała sobie życie.

- To samobójstwo bez motywu. Wykluczyliśmy udział osób trzecich. W pozostawionych przez nią listach nie ma ani słowa o powodach takiej decyzji. Być może czegoś więcej dowiemy się po wynikach sekcji zwłok, które będą gotowe w poniedziałek - wyjaśnia Waldemar Czerski, z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.

Policjanci przesłuchali wczoraj dziadków dziewczyny, a także jej matkę. Kobieta jest w głębokim szoku i kontakt z nią był właściwie niemożliwy. Rozmawiali także z nauczycielami ze szkoły, w której się uczyła. Nikt nie był jednak w stanie pomóc im w ustaleniu motywów samobójstwa. Tą sprawą zajmuje się także prokurator. Wczoraj od rana pod liceum nr. 2 przy ul. Królewieckiej uczniowie, koledzy, a także zwykli mieszkańcy Elbląga zapalali znicze i kładli kwiaty. Wielu nastolatków nie kryło łez. Do szkoły skierowano także 12 psychologów, którzy mieli pomóc dzieciom w trudnej dla nich chwili.

- Rano dowiedzieliśmy się o śmierci Moniki. Nie chodziłam z nią do klasy, ale wiem, że była lubianą i energiczną osobą. Dobrze się uczyła, nie miała z tym kłopotów. Nie mamy pojęcia dlaczego tak się stało. W szkole pożegnaliśmy ją minutą ciszy, rozmawialiśmy o tym z nauczycielami - opowiada Ania, jedna z uczelnic szkoły przy ul. Królewieckiej. To samo pytanie zadają sobie nauczyciele z II LO. - Nie uczyłam tej dziewczyny, ale to wielka tragedia. Najpierw śmierć 14-latki w Gdańsku, a teraz Monika. To szok - mówi jedna z nauczycielek języka polskiego.

Nasi reporterzy dotarli także do rodziny Moniki. Jej brat Kamil nie chciał rozmawiać z nami na ten temat. Sąsiedzi byli bardziej rozmowni, jednak i oni nie mogli uwierzyć w to co się stało. - Taka kochająca się rodzina. Dziadkowie wychowywali wnuczków od kilkunastu lat. Dawali im tyle miłości. Dzieci grzeczne, złego słowa nie mogę na nich powiedzieć. Ojciec Moniki mieszka gdzieś za granicą, we Włoszech chyba. Matki od wielu lat nie widziałam - wyjaśnia Władysława Pałka, sąsiadka z piętra niżej. Podobnego zdania co pani Władysława jest także Grzegorz Dąbrowski, sąsiad Moniki i jej kolega z gimnazjum. - Tu nikt na rodzinę Moniki złego słowa nie powie. Dobrzy i spokojni ludzie, zero patologii. Nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Gdy chodziłem z Moniką do szkoły zawsze była pogodna, wesoła. Miała dużo koleżanek, ciągle je u niej widziałem. Chyba to jeszcze do mnie nie dotarło - wyjaśnia siedemnastoletni mieszkaniec Elbląga.

Na plebanii kościoła Matki Bożej Królowej Polski przy ul. Robotniczej na pytania przedstawicieli mediów od rana odpowiadał ojciec proboszcz Piotr Wiśniewski. - Monika uczestniczyła aktywnie w życiu naszej parafii. Uczestniczyła w pielgrzymkach, w ruchu oazowym. Często tu zaglądała. Nikogo więc nie zdziwiło, gdy przyszła i poprosiła o klucz do jednej z sal katechetycznych. Nikt nie spodziewał się, że odbierze sobie życie. Gdyby były takie oznaki, zauważylibyśmy je. Znaliśmy ją. Swoją tajemnicę zabrała do grobu - mówi ksiądz Wiśniewski.

Maciej Pawlikowski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)