PolskaKolejna rozprawa ws. zabójcy trzech policjantów

Kolejna rozprawa ws. zabójcy trzech policjantów

Matka i brat oskarżonego zeznawali przed sieradzkim sądem w procesie 29-letniego Damiana Ciołka, byłego strażnika więziennego z Sieradza. Mężczyzna śmiertelnie postrzelił trzech policjantów i ciężko ranił aresztanta.

18.02.2008 | aktual.: 18.02.2008 17:29

Matka oskarżonego przeprosiła rodziny ofiar. Jako matka chciałabym wobec rodziny przeprosić, że ta tragedia tak się stała - mówiła. Kobieta zeznała, że zauważyła dziwne zmiany u syna niemal rok przed zdarzeniami. Wygadywał różne rzeczy, powiedział, że jestem czarownicą - mówiła. Dodał, że zamykał się w pokoju, był małomówny.

Kobieta zeznała też, że kilka dni przed tragedią to ona powiedziała synowi o złożeniu przez jego żonę pozwu rozwodowego. Zeznała, że w marcu ub. roku Damian po awanturze z żoną zamieszkał z rodzicami. Miała mu wtedy powiedzieć, by zgłosił tą awanturę swoim przełożonym, bo nie powinien nosić broni. Namawiała go też na leczenie.

Kolejny świadek - znajomy oskarżonego z czasów służby wojskowej - zeznał, że już w wojsku był agresywny i skłonny do konfliktów.

Żona oskarżonego, ojciec, szwagier i teściowie odmówili składania zeznań.

Przed sądem Ciołek częściowo przyznał się do winy; odmówił składania wyjaśnień. Sąd dokończył odczytywanie jego wyjaśnienia ze śledztwa. Podczas przesłuchań podejrzany opowiadał, że słyszał "głosy" przed rozpoczęciem strzelania, że jakaś "siła, moc kazała mu to zrobić".

W ocenie prokuratorów, w ten sposób symulował zaburzenia psychiczne, przyjmując taką linię obrony.

Proces odroczono do 20 marca. Wtedy też sąd na niejawnej rozprawie ma przesłuchać biegłych psychiatrów i psychologów oraz policyjnych antyterrorystów biorących udział w akcji.

Sieradzka prokuratura oskarżyła 29-letniego obecnie Damiana Ciołka o zabójstwo trzech policjantów i usiłowanie zabójstwa aresztanta. B. strażnik jest także oskarżony o usiłowanie zabójstwa kilku policyjnych antyterrorystów i negocjatorów, ponieważ strzelał do nich w trakcie akcji w sieradzkim więzieniu.

Prokuratura zarzuciła mężczyźnie, że działał ze szczególnym okrucieństwem i w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Strzelał do policjantów bez żadnego racjonalnego powodu. Byłemu strażnikowi grozi dożywocie.

Biegli uznali, że oskarżony jest zdrowy psychicznie. Stwierdzili u niego "zaburzenia adaptacyjne związane z problemami rodzinnymi" i orzekli, że w chwili ostrzeliwania samochodu miał ograniczoną poczytalność.

Do tragicznych wydarzeń doszło nad ranem 26 marca ub. roku na terenie sieradzkiego Zakładu Karnego. Trzech policjantów z sekcji do walki z przestępczością samochodową łódzkiej komendy wojewódzkiej przyjechało do więzienia po aresztanta, aby go zabrać na przesłuchanie do prokuratury. Jak ustalono, strażnik stojący na wieżyczce przy głównej bramie więzienia bez powodu ostrzelał pojazd z kałasznikowa. Celował do ludzi siedzących w samochodzie.

W ocenie śledczych, oskarżony doskonale wiedział, że strzelał do policjantów i zabijał ich metodycznie. Dwaj postrzeleni policjanci zginęli na miejscu, trzeci ciężko ranny zmarł w szpitalu. Do szpitala trafił też ranny aresztant. Strażnik poddał się dopiero po tym, jak został postrzelony przez antyterrorystów.

Sąd zgodził się na publikację danych osobowych i wizerunku oskarżonego ze względu na ważny interes społeczny.

Źródło artykułu:PAP
sądpolicjaproces
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)