Kolej oszczędza na czasie
Idziesz na pociąg? Lepiej weź ze sobą zegarek. To nie żart. Z peronów na dworcach w małych miejscowościach Opolszczyzny mogą zniknąć zegary i megafony. Kolej chce je pozdejmować, bo za ich obsługę nie ma komu płacić.
04.08.2004 | aktual.: 04.08.2004 09:43
Absurdalność tego pomysłu jest tak ogromna, że aż trudno wyobrazić sobie jego skutki. W takiej sytuacji pasażer nie będzie wiedział, która jest godzina. Nikt nie uprzedzi go o wjeździe pociągu na peron, nie mówiąc o tym, że w przypadku opóźnienia będzie stał na peronie, zastanawiając się, kiedy i czy w ogóle pociąg nadjedzie. Zegary i megafony mają zniknąć na trasach z Opola do Kędzierzyna oraz Brzegu i Strzelec. Wytypowano już stacje, m.in. w Górażdżach, Przyworach Opolskich, Jasionie, Opolu Groszowicach, Łosiowie, Przeczy i Kamieniu Śląskim.
- To prawdziwy skandal - mówi zastrzegający sobie anonimowość szef jednego z kolejarskich związków zawodowych, który wczoraj poinformował nas o całej sprawie. - Dla prawdziwych kolejarzy to hańba. Jak będziemy wyglądać przed pasażerami? Na kolei absurdy zdarzają się często, ale głupota na taką skalę to już przesada! Informację o planowanych odłączeniach potwierdził wczoraj Marian Michalski, naczelnik opolskiego rejonu Zakładu Telekomunikacji PKP. - Bardzo dużo zegarów już wyłączyliśmy - dodał.
Zakład Telekomunikacji obsługuje zegary, megafony oraz pragotrony (tablice pokazujące czasy odjazdów i przyjazdów). - Za korzystanie z nich powinny nam płacić inne zakłady kolejowe, przede wszystkim Zakład Przewozów Regionalnych - tłumaczy Michalski. - Ale nikt tego nie robi od lat, stąd nasze decyzje o odłączeniu urządzeń.
Naczelnik Michalski nie wyklucza, że może dojść do paraliżu informacyjnego na małych stacjach. Na razie jednak wygrywa przyzwoitość kolejarska. - Po prostu wstyd nam i dlatego mimo nakazu dyrekcji o wymontowaniu wszystkich urządzeń, zostawiamy jeden sprawny zegar i jeden megafon - przyznaje.
Jak się okazuje, pozostawienie jednego megafonu to także rozwiązanie tymczasowe. - Urządzenia wzmacniające dźwięk są tak silne, że jeden pracujący megafon szybko się przy nich zepsuje - wyjaśniają opolscy kolejarze.
Naczelnik Michalski nie chciał powiedzieć, jak duże są zobowiązania Zakładu Przewozów Pasażerskich. - Tego zdradzić nie mogę - podkreśla. - Ale mogę powiedzieć, że koszty utrzymywania trzech, czterech zegarów i takiej samej liczby megafonów na jednej stacji nie przekraczają w skali miesiąca stu złotych.
Kiedy poprosiliśmy wczoraj o komentarz Andrzeja Szweda, dyrektora Opolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych, ten nie ukrywał zdziwienia. - Nie wiem nic o planowanych odłączeniach - przekonywał. - Z tego, co mi wiadomo, wszystkie kwestie finansowe są uregulowane umowami. Płatnościami zajmuje się nasza centrala, jednak nie wierzę, by to było powodem tej całej niezręcznej sytuacji.
Dyrektor Szwed zapowiedział, że dziś będzie całą sprawę wyjaśniał z naczelnikiem Michalskim. Zapewnił także, że na Opolszczyźnie nie ma na razie ani jednej stacji, na której wyłączono by wszystkie zegary i megafony.
- Całkowity ich brak jest niedopuszczalny - podkreśla Stanisław Biega, wiceprezes Biura Koordynacji Komunikacji Autobusowej i Kolejowej Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei. Badał on jakość informacji przekazywanej pasażerom. Jak twierdzi, większość działających obecnie zegarów i tak źle chodzi.
- Spóźniają się i wprowadzają w błąd pasażerów - mówi Biega. - 90 procent peronowych zegarów na Opolszczyźnie źle chodzi, a to czasem gorsze niż ich całkowity brak...
Gdyby jednak kolej zostawiła na peronach tylko jeden megafon, byłoby to według niego dobre rozwiązanie. - Większość pociągów ma teraz tylko jeden skład i pasażerowie czekają na znacznie mniejszej powierzchni peronu - wyjaśnia Biega. - Jedno sprawne urządzenie umieszczone przy rozkładzie jazdy na małych stacjach całkowicie wystarczy.
Robert Lodziński