Kolej kończy strajk - metro zaczyna
Strajk kolejarzy we Francji, szósty od
początku roku, spowodował we wtorek poważne zakłócenia w
komunikacji. Na środę zapowiedziany jest strajk paryskiego metra i
autobusów.
We wtorek wieczorem, po kilku godzinach negocjacji, pojawiły się widoki na zakończenie strajku kolejarzy, którzy uznali, że osiągnęli "postępy nie do zlekceważenia".
Wyjątkowo w konflikt na kolei włączył się prezydent Jacques Chirac, który we wtorek zagwarantował osobiście, że "niezależnie od wszystkiego" koleje francuskie - SNCF pozostaną instytucją publiczną.
Obawy przed prywatyzacją kolei były główną przyczyną wtorkowego strajku.
Chirac zaapelował o "negocjacje, odpowiedzialność i rozsądek" w celu rozwiązania konfliktu.
Dyrekcja SNCF, poza zapewnieniem, że kolej nie będzie prywatyzowana, zobowiązała się do wypłacenia wszystkim kolejarzom premii w wysokości 120 euro, zatrudnienia dodatkowo 700 osób i podwyżki płac od nowego roku o 0,3%, wyprzedzając tym samym negocjacje płacowe, które mają się rozpocząć wkrótce.
Wtorkowy strajk szczególnie dał się we znaki mieszkańcom rejonu paryskiego, którzy koleją dojeżdżają do pracy w stolicy. Ci, którzy zdecydowali się wyruszyć do pracy samochodem, stali w wielokilometrowych korkach
Jeśli nawet kolejarze nie przedłużą strajku, w środę paryżan i dojeżdżających czeka nowa dolegliwość: strajk metra i autobusów paryskich. Ten strajk, zorganizowany z inicjatywy centrali lewicowej CGT, przewidziany jest na trzy dni.