Kobiety w klasztorze kamedułów
Tylko 12 razy w roku mnisi odpowiadają na pytania kobiet - ilu ich jest i dlaczego nie golą
bród. Klasztor kamedułów na krakowskich Bielanach przez ostatnie
dwa dni był otwarty dla płci pięknej - pisze "Dziennik Polski".
Tym razem kobiety miały do kamedułów żal. - Skarżyły się, że nie wpuszczamy je za klauzurę - zdradza ojciec Benedykt. Co chciały zobaczyć? Wszystko. Słyszały np., że każdy brat ma w celi czaszkę i śpi w trumnie.
- Pewnie to bzdura, ale i tak chciałabym zobaczyć taką pustelnię - mówiła pani Barbara z Krakowa, która na Srebrną Górę przyjechała pierwszy raz. Chętnie dowiedziałaby się, jak wygląda zwykły dzień kameduły.
Bramy klasztoru otwierają się dla kobiet dwanaście razy w roku. A kameduli, których na świecie jest zaledwie kilkudziesięciu, wciąż budzą ciekawość.
Kamedułów obowiązują śluby milczenia. W okresie zimowym dwa razy w tygodniu (we wtorki i czwartki) mogą korzystać z dyspensy i w ważnych sprawach zabierać głos. W czasie letnim o dyspensę można się starać także w soboty. Całkowite milczenie obowiązuje ich podczas dwóch 40-dniowych postów, przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą.
- Przed postem mamy jednak 10-dniowy czas karnawału, kiedy możemy pozwolić sobie na rozrywki. Co wtedy robimy? Spacerujemy, gramy w szachy albo w bierki. Zapalonym graczom czaszki wtedy aż dymią od wytężonego myślenia - opowiada ojciec Benedykt.
Trudno było dowiedzieć się kobietom, ilu naprawdę mnichów żyje na Bielanach. Kameduli mówili ostrożnie, że kilkunastu; liczby się zmieniają - często ktoś przychodzi i często odchodzi. Podobno trzeba pytać o to kucharza, bo on zawsze wie, dla ilu gotuje.(PAP)