Kobiety robią kariery w małopolskiej policji
Kobieta została już komendantem w Wadowicach, kolejna - zastępcą komendanta w Bochni, a jeszcze jedna 1 lutego tego roku awansowała na szefa Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
18.02.2008 | aktual.: 18.02.2008 09:28
Choć w polskiej policji pracuje ponad 11 tys. policjantek, a prawie 900 z nich w Małopolsce, to w tym garnizonie panie docenia się najbardziej. Staranny makijaż, pomalowane paznokcie i obowiązkowo szpilki.
Podinspektor Grażyna Gryga (51 l.) - od niedawna pierwszy zastępca komendanta w Bochni. Znający ją policjanci uważają, że jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. To dobry fachowiec - podkreślają zgodnie. Niektórzy ze 140 mężczyzn pracujących w bocheńskiej komendzie przyglądają się jednak nowej szefowej z dystansem. Ciężko im przywyknąć, że kieruje nimi kobieta. Przyzwyczają się - zapewnia Gryga. Szybko przekonają się, że płeć zastępcy komendanta nie ma żadnego znaczenia.
Do policji trafiła 27 lat temu, gdy jako świeżo upieczona absolwentka Politechniki Krakowskiej rozpoczęła pracę w wydziale ruchu drogowego. Przeszła przez wszystkie szczeble policyjnej kariery. Gdy dostała propozycję pracy w Bochni, potraktowała to jako wyzwanie.
Żelazną ręką trzyma 250 podwładnych podinspektor Maria Łopusińska (52 l.) z Wadowic, pierwsza kobieta w Małopolsce, która przywdziała mundur komendanta policji. Do służby trafiła 27 lat temu, zaraz po studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Na początku pracowałam jako inspektor do spraw nieletnich - opowiada. Później działała w prewencji i przez trzy lata kierowała komisariatem w Andrychowie. W 2006 r. wygrała konkurs na komendanta w Wadowicach. Podkreśla, że jest przeciwniczką specjalnych względów dla kobiet w policji. Kobiety tak samo jak mężczyźni przechodzą wszystkie szczeble służby. Nie mają taryfy ulgowej.
Może jest nam nieco trudniej awansować, ponieważ w sytuacji gdy ma się rodzinę, to kobieta na pewno poświęca jej dużo swojego czasu - mówi pani komendant, mężatka i mama dwóch córek. Podobnie uważa podinspektor Lidia Puchacz (46 l.), od 1 lutego tego roku naczelnik Laboratorium Kryminalistycznego małopolskiej policji. Na służbie od 18 lat. Tata pracował w Milicji Obywatelskiej, ale gdy wstępowałam do policji, kierowałam się nie tylko rodzinną tradycją - przekonuje. Gdy oznajmiła rodzicom o swoim wyborze, mama załamała ręce, a tata się ucieszył - był dumny z córki. Ukończyłam filologię turecką. Zastanawiałam się, czy do końca życia chcę oprowadzać wycieczki i pracować w biurze podróży. Wybrałam policję, coś bardziej stabilnego - wspomina.
Był rok 1990. Została dochodzeniowcem. Setki przesłuchań, stosy papieru, biurokracja. Po szkole kadr kierowniczych w Pile jej kariera nabrała tempa. Znalazła się, już jako naczelnik, w komisariacie w Skawinie, potem trafiła do I Komisariatu w Krakowie. To był najtrudniejszy kawałek chleba. Spędziłam tam pięć lat - wspomina dziś.
Czasem spotyka tych, których przesłuchiwała i to niekoniecznie w charakterze świadka. Ostatnio jednego pana w warzywniaku. Stał przede mną w kolejce. Głos wydawał mi się znajomy. Gdy zobaczyłam twarz, od razu się rozpoznaliśmy. Był grzeczny, ukłonił się i pozdrowił - opowiada ze śmiechem. Kilka lat temu została zastępcą naczelnika sekcji techniki kryminalistycznej Komendy Miejskiej, by od 1 lutego awansować na naczelnika laboratorium KWP. Inna praca, inne wyzwania. Teraz kieruję zespołem 74 osób. Zmieniły się czasy - sprzęt, na jakim pracujemy, jest nowocześniejszy - uważa.
Ostrzega jednak wszystkie chętne do wstąpienia w szeregi policji: dziewczyny uważajcie, policja to nie telenowela. Z mężem o sprawach zawodowych nie rozmawia, bo nie chce przenosić problemów z pracy do domu, chociaż... bywa to trudne, bo mąż też jest policjantem. Na szczęście nasza pociecha, 12-letnia córka, nie wybiera się do służby. Coś wspomina o egiptologii. Tak jak i ja uwielbia czytać o starożytnym Egipcie. To moja druga pasja - nie kryje policjantka. Czy chciałaby zostać komendantem? Nie. Naczelnikiem się jest, a komendantem... - nie kończy zdania.
Artur Drożdżak