Kobiety ISIS popierają gwałty mężów. Chcą rodzić nowych dżihadystów

Kurdyjscy żołnierze wznowili atak na ostatnią twierdzę ISIS w Syrii. W ciągu kilkudniowej przerwy w walkach z oblężonego miasta Baghouz wyszło kilka tysięcy zwolenników kalifatu. Mężczyźni są załamani. Kobiety zachowują się agresywnie. Chcą walczyć dalej.

Kobiety ISIS popierają gwałty mężów. Chcą rodzić nowych dżihadystów
Źródło zdjęć: © AFP/EAST NEWS
Jarosław Kociszewski

Ogień pochłania niewielkie syryjskie miasteczko Baghouz na wschód od Eufratu, które stało się ostatnią twierdzą padającego kalifatu, tzw. Państwa Islamskiego. Po kilkudniowej przerwie na niebie znowu pojawiły się amerykańskie bombowce, w tym ciężkie maszyny B-1.

Eksplodują dziesiątki pocisków moździerzowych i artyleryjskich. Niektóre zawierają biały fosfor. Normalnie używane są do stawiania zasłon dymnych i oznaczania celów, ale jeżeli zdetonuje się je wystarczająco nisko, to ich zawartość wypali cel.

Jeden z członków ISIS pojmanych przez Kurdów

Obraz
© Reuters / Agencja Forum

Na ziemi ostatnie pozycje ISIS szturmują kurdyjscy żołnierze, którzy w ciągu kilkudniowej przerwy w walkach wzięli do niewoli ok. 4 tys. członków kalifatu. Z Baghouz wychodziły długie szeregi zrezygnowanych mężczyzn ze spuszczonymi głowami. Widać, że bombardowania złamały ich ducha. Większość podaje się za kucharzy, stolarzy czy fryzjerów. Niewielu przyznaje się do udziału w walkach.

Płonące miasto opuściło też wiele szczelnie zasłoniętych czarnymi szatami kobiet. Część z nich nadal deklaruje wierność organizacji terrorystycznej. Zapowiadają, że będą rodzić i wychowywać kolejne pokolenia dżihadystów. "Kobiety kalifatu", jak same się określają, są często agresywne. Obrzucają obelgami i oblewają wodą dziennikarzy i kurdyjskich żołnierzy. W jednym z obozów jenieckich zaatakowały inne kobiety, które – ich zdaniem – były nieskromnie ubrane, bo nosiły spodnie.

Koniec koszmaru niewolników ISIS

Szczególnie bulwersujące są stwierdzenia, że ich mężowie mieli prawo gwałcić złapane kobiety, które stały się niewolnicami mudżahedinów, świętych wojowników. Takie deklaracje szokują w zestawieniu z historiami opowiadanymi przez Jazydów, członków mniejszości religijnej prześladowanej przez ISIS za odstępstwo od islamu.

Korespondentka portalu Middle East Eye rozmawiała z 15-letnią Souad, która przetrwała cztery lata w rękach ISIS i uciekła dopiero z płonącego Baghouz. Niewolnica mniej więcej co kwartał była sprzedawana nowemu "właścicielowi". Oprawcy bili, wiązali, zamykali w bagażniku samochodu i gwałcili dziewczynę. Podobny los spotkał wiele jazydzkich dzieci, które nie tylko pozbawiono rodzin, wolności, wiary rodziców, ale nawet zabroniono używać rodzimego języka.

Z ostatniej twierdzy ISIS udało się też wydostać kilku "młodym wilkom". To kilkunastoletni Jazydzi wzięci do niewoli przez dżihadystów, przyuczeni do posługiwania się bronią i wysyłani na front. Większość z nich zginęło. Tylko pojedynczym udało się przeżyć bombardowania i kolejne porażki kalifatu.

Kurdowie mają poważny problem z tysiącami jeńców. Obozy są przepełnione i nikt nie chce przyjąć dżihadystów. Równocześnie nie można ich uwolnić, aby znowu nie zasilili szeregów ekstremistów. Obecnie nie jest też możliwa współpraca między organizacjami wspieranymi przez Zachód i potępianym reżimem syryjskim.

Wyroki na islamistów, niezależnie od płci i pochodzenia, wydają sądy w Iraku. Liczba ujętych dżihadystów jest jednak zbyt duża, aby Bagdad samodzielnie mógł się z tym problemem uporać. W Europie pojawił się pomysł stworzenia międzynarodowego trybunału, który osądzi członków ISIS, jednak to rozwiązanie nadal jest kwestią przyszłości.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (242)