Kobieta gwałcona na imprezie - 9 razy dzwoniła po policję
Białostocka prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko dyżurnemu z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, który przyjął dramatyczne zgłoszenie od gwałconej kobiety, jednak nie poinformował kolegów wysłanych do interwencji o grożącym zgłaszającej niebezpieczeństwie - podaje "Gazeta Współczesna".
Według prokuratury Krzysztof Cz. wbrew przepisom nie dopełnił obowiązku natychmiastowego rozpoczęcia działań po przyjęciu zgłoszenia. Choć wiedział, co się dzieje, nie poinformował o tym funkcjonariuszy. Nie powiedział im także, że w tej sytuacji mogą wyważyć drzwi. Oskarżony nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Wciąż pracuje w policji.
Do zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 lutego br. Dziewczyna przebywała wraz z czterema mężczyznami na imprezie u swego znajomego w jednym z mieszkań Białymstoku. Wszyscy pili alkohol.
Gdy podpici mężczyźni zaczęli składać kobiecie wulgarne propozycje, ta przestraszona korzystając z ich nieuwagi, zadzwoniła na policję.
Na polecenie dyżurnego Krzysztofa Cz., który odebrał zgłoszenie, na miejsce udali się dwaj funkcjonariusze. Zza drzwi nie dochodziły żadne wołania o pomoc. Nikt, mimo pukania, nie wpuścił ich również do środka, więc odeszli.
Sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie.
Jak się później okazało, dziewczyna była gwałcona, grożono jej także nożem i bito po twarzy.