PolskaKnot za knotem

Knot za knotem

Od ponad półtora roku gmina Wrocław nieudolnie próbuje znaleźć nowych zarządców lokali komunalnych. Przetargi organizował jeszcze poprzedni zarząd miasta, dziś jednak wyjść z tej sytuacji nie umie także nowy prezydent - Rafał Dutkiewicz. Trudno się dziwić. Wszak otoczył się on tymi samymi fachowcami, którzy zawalili poprzednie przetargi. To były takie knoty, że Wrocław stał się pośmiewiskiem całej Polski.

16.06.2003 | aktual.: 16.06.2003 10:23

"Jeszcze kilka tygodni temu, gdy ktoś wchodził do Urzędu Zamówień Publicznych w Warszawie i pytał o pokój, w którym rozstrzyga się przetargowe spory, to portier ze śmiechem pytał: - Pan z Wrocławia?" - opowiada prezes jednej ze spółek, biorących udział w przetargu na zarządzanie. Aż chciałoby się powtórzyć prezydentowi Dutkiewiczowi za Sienkiewiczem: Kończ waść, wstydu oszczędź...

Trudne początki

Od kilku lat lokalami komunalnymi we Wrocławiu zarządza 13 spółek. Zgodnie z prawem, wybrano je bez przetargu. Mają one pieczę nad około 7 tysiącami budynków, w których choć część spośród 80 tys. mieszkań należy do gminy. Do tego dochodzi 7000 lokali użytkowych! Gdy ogłaszano przetargi, za mienie gminne odpowiadali ówczesny prezydent Stanisław Huskowski, pierwszy wiceprezydent Andrzej Jaroch i członek zarządu miasta Wiesław Kilian. Dwa pierwsze szybko unieważniono. Trzeci rozpoczął się we wrześniu 2002 r. i nie wiadomo, kiedy zostanie zakończony. Tak naprawdę, już dawno należało go unieważnić i rozpisać czwarty. Powodów było wiele...

Tajne powiązania

"Niektórzy oferenci podawali np. nierealne stawki za utrzymanie jednego metra kwadratowego" - twierdzi prezes jednej ze spółek, która startowała we wszystkich trzech przetargach. - "Później okazało się, że Wiesław Kilian, jeden z urzędników odpowiedzialnych za przetarg, w niedalekiej przeszłości był powiązany z jedną ze spółek startujących w przetargu. Skończyło się na odsunięciu Kiliana od przetargu, choć nadal odpowiadał on we władzach miasta za lokale gminne!" Przypomnijmy, że wrocławscy radni SLD skierowali do prokuratury doniesienie o nieprawidłowościach podczas wyłaniania nowych zarządców.

"Kilka razy byłem wzywany jako świadek, ale niczego oficjalnie mi nie powiedziano" - mówi Tomasz Czajkowski, radny Sojuszu. - "Śledztwo trafiło do prokuratury w Legnicy. Kolejnym powodem do unieważnienia ostatniego przetargu była lawina protestów, które trafiły do komisji przetargowej i do Urzędu Zamówień Publicznych. W UZP gmina przegrała większość spraw i musiała za nie zapłacić - po 5 tys. zł za każdą!"

Daleko od ideału

"Polityka zarządzania mieniem komunalnym, prowadzona w poprzednich latach, była daleka od ideału" - przyznaje Marcin Garcarz, rzecznik prezydenta Wrocławia. - "Dlatego prezydent wprowadził nowe zasady. Mowa o propozycji wystosowanej przez prezydenta do wszystkich klubów w radzie miejskiej o wytypowanie przedstawicieli do udziału w zespołach ekspertów, działających przy komisjach przetargowych na zarządzanie mieniem komunalnym. Panowie Jaroch i Kilian zostali odsunięci od wpływu na zarządzanie mieniem komunalnym. Jaroch zajmuje się wprowadzaniem systemu zarządzania jakością ISO, a Kilian sprawami bezpieczeństwa. Marek Kończak jest obecnie dyrektorem Zarządu Zasobu Komunalnego. Ponadto przetargi rozstrzygane są przez komisję, w której te osoby nie zasiadały, dlatego nie można mówić o indywidualnej winie" - kończy Garcarz. A tymczasem...

"Wydawało się, że nowy prezydent miasta wreszcie zakończy tę farsę" - mówi prezes innej spółki, która również startowała w przetargach. - "Ale w urzędzie pozostali Andrzej Jaroch i Wiesław Kilian. Za lokale komunalne nadal odpowiada Marek Kończak, jedynie dawne Centrum Gospodarowania Komunalnym Zasobem Mieszkaniowym przekształcono w Zarząd Zasobu Komunalnego. Nadal pracują tam ci sami ludzie, którzy nadzorują przetarg. Ciągle się na nich natykamy".

Koszty nieznane

Kolejną wielką tajemnicą magistratu jest koszt wszystkich przetargów. - "Nie można takiej liczby podać wprost, bo na to idą pieniądze, które są przeznaczone na bieżącą pracę urzędu" - twierdzi Garcarz. - "Możemy tylko podać, że za arbitraże w Urzędzie Zamówień Publicznych zapłaciliśmy już ok. 50 tys. zł".

- "Jako radni też prosiliśmy o obliczenie kosztów wszystkich przetargów i do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi" - mówi Czajkowski.

Wrocławskie przetargi
I przetarg - luty/marzec 2002 r. unieważniono z winy magistratu
II przetarg - czerwiec/lipiec 2002 r. unieważniono, bo zawinili oferenci.
III przetarg - sierpień 2002 r. - ? popisano umowy w 3 z 21 rejonów i nie wiadomo, co będzie dalej.

Nie jest za późno

Jest jeszcze szansa wyczyszczenia sprawy zarządzania mieniem komunalnym, ale prezydent Dutkiewicz powinien zrobić wszystko od nowa. W innym wypadku spotka go jeszcze niejedno niemiłe rozczarowanie. Przede wszystkim musi postawić na fachowców, którzy znają się na procedurach przetargowych. Poprzedni się nie sprawdzili. I dopóki prezydent miasta sobie tego nie uświadomi, to nie ma mowy o sukcesie. Nadal będą protesty, wytykanie błędów i trzeba będzie unieważnić kolejny przetarg. Tylko - ile razy można próbować?

Arkadiusz Franas

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)