Knebel w sieci
Urzędnicy warszawskiego Ratusza dążą do zdyskredytowania blogera, który na swojej stronie internetowej patrzy na ręce prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz.
31.12.2007 10:02
Treść bloga "HGW Watch" nie wpisuje się w wizerunek pani prezydent kreowany przez jej sztabowców i utrwalany przy pomocy większości mediów. Po wyborach wygranych przez Platformę autor bloga został za to ukarany niepochlebnymi publikacjami prasowymi. W jednej z nich na łamach "GW" wypowiada się wicedyrektor gabinetu prezydent, Jarosław Jóźwiak. Twierdzi, że gdyby anonimowy autor bloga, podpisujący się jako Michał Pretm, pracował u wojewody, to oznaczałoby, że zwalcza demokratycznie wybrane władze. Zapowiedział sprawdzenie tego. Dodał, że w wypadku odkrycia, że to urzędnik, powinien on być natychmiast zwolniony.
W publikacji sugerującej niesamodzielność autora w konstruowaniu internetowej kroniki poczynań prezydent Warszawy, Platforma Obywatelska wytypowała miejsca, w których może być zatrudniony autor. Wymieniono urząd wojewódzki, centralę PiS i Pałac Prezydencki. To nietrafne przypuszczenia – zapewnia internauta.
Medialne dezinformacje
Zdaniem Tomasza Andryszczyka, rzecznika prezydent Warszawy, czytelnicy bloga powinni wiedzieć, czy mają do czynienia z oddolną inicjatywą obywatelską. Jeśli są oszukiwani, trzeba im to powiedzieć. Wchodząc na blog, oczekują informacji bezstronnych, a napotykają jedynie negatywne. Mamy powody, by sądzić, że nie jest to inicjatywa niezależna, natomiast nie dysponujemy co do tego ostatecznymi dowodami– mówi Andryszczyk.
Michała Pretma dziwi, że gabinet Gronkiewicz-Waltz nie potrafi ostatecznie zweryfikować swoich przypuszczeń. Zdaniem internauty – najwidoczniej woli tego nie robić.
Nie podejmowaliśmy żadnej specjalnej akcji w ceu ustalenia, kto jest autorem bloga – mówi Tomasz Andryszczyk. Zaznacza, że Ratusz nie ma zamiaru walczyć z prawem do tego, by Michał Pretm pisał co chce. Nasze zaniepokojenie wywołało jedynie to, że treść wielu pytań pod adresem Ratusza od osoby funkcjonującej incognito było bliźniaczo podobnych do różnych interpelacji i ataków radnych PiS – dodaje rzecznik.
Autor bloga odpowiada, że podobne opinie o współdziałaniu ze strukturami partyjnymi są wciąż formułowane, pomimo braku jakiegokolwiek umocowania w faktach. W Ratuszu powinni sobie zdać sprawę, że to działanie do niczego nie prowadzi. Rozumiem, że otoczenie pani prezydent chce mieć kontrolę nad jej wizerunkiem, ale próby dyskredytowania takiej skromnej inicjatywy przez wypowiedzi tego typu, jak zamieszczone przez "GW", są nadużyciem – uważa Pretm. Inny artykuł prasowy opisywał dochodzenie w Ratuszu dotyczące nie tylko tego, czy jest on pracownikiem stołecznego urzędu, ale i ustalenia osób, które miałyby udzielać mu informacji.
Potrzebę pisania bloga autor odczuł przy okazji ostatnich wyborów samorządowych. Wywołała ją trudność w ocenie urzędu prezydenta poprzedniej kadencji. Brakowało do tego odpowiednich narzędzi. Dlatego Michał Pretm postanowił je stworzyć. Wspomina, że był zawiedziony dużą liczbą negatywnych komentarzy oceniających prezydenturę Lecha Kaczyńskiego.
Dodatkową inspirację Pretm odnalazł przeglądając blogi, które działały wcześniej za granicą. Wymienia "Greenwich Watch", poświęcony w całości sprawom tej dzielnicy Londynu. Prowadzą go osoby anonimowe. Również one miały problemy z lokalnymi instytucjami. Urząd z Greenwich wysyłał do administratorów strony nieprzyjemne komentarze, brzmiące jak ostrzeżenia. Podobnym miejscem w sieci był brytyjski blog "Blair-Watch", aktywny w minionej kadencji premiera Tony’ego Blaira. Michał Pretm jako pierwszy przeniósł taką formułę blogu na grunt polski. Dziś funkcjonuje wiele innych stron – "Tusk Watch", "Platforma Watch", "AntyPO-blog", "Ciamciaramcia" czy choćby "Czekajacnacud". Menu bloga
Większości informacji na blogu dostarczają artykuły prasowe. Pozostałe treści wypływają z wniosków o dostęp do informacji publicznej, które autor kieruje do urzędu. Na zawartość bloga składają się jedynie informacje pozyskane w sposób zgodny z prawem, dostępne dla każdego – podkreśla Pretm. Autor internetowej kroniki nie narzeka przy tym na brak tematów. Wielu z nich dziennikarze wyraźnie unikają – uważa internauta. Nie kwapili się na przykład, by wykazać, jak wysoki był koszt kancelarii prawniczych, które zostały zewnętrznie wynajęte przez panią prezydent podczas batalii w obronie swojego mandatu tuż po wyborach. Pretm postawił wówczas na swojej stronie internetowej pytanie, czy wydanie na ten cel 72 tys. zł było zasadne, skoro urząd ma własne biuro prawne.
Pretm zadaje pytania niezadawane przez dziennikarzy. Pyta o kontrowersyjne wydatki, jak np. film propagandowy nakręcony podczas ostatniej kampanii wyborczej. Chwalono się w nim pewnymi inwestycjami. Zadałem wówczas pytanie, ile taki film kosztuje. W wyniku wniosku o dostęp do informacji publicznej uzyskałem odpowiedź i każdy mógł na blogu ocenić, czy to pieniądze dobrze wydatkowane – mówi Pretm.
Spot służył pokazaniu wykorzystania środków europejskich, ale również wypromowaniu koordynatora do spraw remontu, Wiesława Witka, który mógł powiedzieć, że to sukces Platformy, bo zgodnie z zapowiedziami zakończony został remont torowiska w Al. Jerozolimskich. Później pisali o tym radni PiS – dodaje autor bloga.
Znikająca strona pani prezydent
Za szczególnie istotne Pretm uważa kwestie bezpieczeństwa. Dopytuje, jak realizowane są obietnice wyborcze w zakresie monitoringu miasta. Przypomina, że była to jedna z ważniejszych obietnic prezydent Gronkiewicz-Waltz. Dla blogera istotne są również kwestie miejskich instytucji kultury Centrum Naukowego "Kopernik", Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Przyznaje, że różni się pod względem priorytetów z obecną administracją miasta. Śledzi na bieżąco obietnice polityków PO. "HGW Watch" jest jedynym miejscem w sieci, które publikuje wszystkie programy wyborcze PO dla poszczególnych dzielnic Warszawy. Bloger zamieścił u siebie publikowane w kampanii wyborczej na stronach pani prezydent porozumienie programowe PO–LiD.
Bogata w treści strona obecnej prezydent funkcjonowała jedynie na potrzeby kampanii wyborczej. Przestała działać tuż po wyborach. Obiecano, że wróci po kilku tygodniach. Mija właśnie dziewiąty miesiąc, jak jest zawieszona – mówi Pretm.
"GW" określiła niedawno jego blog jako szyderczy. Autor nie zgadza się. Już jakiś czas temu zmienił nazwę z "Bufetowa Watch" na bardziej neutralną, odnoszącą się do inicjałów prezydent. To nie ma być blog prześmiewczy. Ma pełnić funkcję krytycznego obserwatora poczynań pani prezydent – wyjaśnia Pretm.
Nieprawdą też jest, że prowadzić taki blog mogłaby jedynie osoba, która nie pracuje bądź robi to w czasie pracy w miejscu, gdzie jest zatrudniona – mówi internauta. Na brak zajęć nie narzeka. Twierdzi, że jedynie korzysta z możliwości, jakie oferują przeglądarki internetowe. Ci, którzy przedstawiają jego pracę przy blogu jako żmudną i wyjątkowo czasochłonną, liczą na czyjąś niewiedzę w celu wywołania wrażenia, że blog powstaje przy wsparciu PiS. To legendy – dodaje.
Maciej Marosz