Kluzik-Rostkowska: Niesiołowski przegrał pojedynek ze Stankiewicz
W audycji Gość Radia ZET, Joanna Kluzik-Rostkowska (PO) mówiła o incydencie przed sejmem z udziałem Stefana Niesiołowskiego i dziennikarki Ewy Stankiewicz. - Ja widzę tę sytuację po dziennikarsku, bo byłam dziennikarką przez piętnaście lat. Ewa Stankiewicz wyzwała na pojedynek Stefana Niesiołowskiego, który to wyzwanie podjął i po prostu przegrał - mówiła posłanka.
15.05.2012 | aktual.: 15.05.2012 12:44
: A gościem Radia ZET jest Joanna Kluzik-Rostkowska, witam, wita Monika Olejnik. : Witam serdecznie. : I jest z nami Stefan Niesiołowski, witam pana posła. : Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. : Pani poseł, co pani radzi panu posłowi? : Przeprosić panią Ewę Stankiewicz żeby już nie ciągnąć tej sytuacji dalej. : To samo radzi panu pan premier, który powiedział wczoraj w Kanadzie dziennikarzom, że ta sytuacja jest dla premiera nie do zaakceptowania i powinien pan jednoznacznie przeprosić i natychmiast dziennikarkę i będzie z panem rozmawiał, co pan na to panie pośle? : Porozmawiam z panem premierem, wyjaśnię mu jak było, jeżeli podtrzyma swoje zdanie, to tak zrobię, jak mówi. : Nie zrozumiałam, przepraszam... : Jeżeli pan premier podtrzyma swoje zdanie, bo tam w Kanadzie być może nie zna szczegółów, ale jak zobaczy te filmy, obejrzy to tak zrobię, jak mówi premier. Ale chciałbym żeby miał pewne informacje po rozmowie ze mną. : Aha, czyli najpierw pan porozmawia z panem premierem i dopiero, jak premier
podtrzyma zdanie to wtedy pan przeprosi, tak? : Tak, tak. : Bo premier mówi jestem w stanie zrozumieć stan najwyższego zdenerwowania, ale w tym widzę naszą przewagę nad oponentami, że nawet kiedy mają tysiąc powodów żeby reagować nerwowo to jednak powinni się powstrzymać, szczególnie wtedy, kiedy rozmówcą jest dziennikarz czy dziennikarka nawet znani z nieprzychylnych poglądów. : To dobrze, w porządku, tylko nie wiem czy pan premier zna wcześniejsze wypowiedzi pani prowokatorki Stankiewicz na temat targowicy, tego że jest zdrajcą i to wszystko kto co mówi, a po drugie czy wie, że ona kłamie mówiąc, że ją uderzyłem, pobiłem, mówię – nie dotknąłem jej nawet, ale chętnie porozmawiam niech on zobaczy te nagrania, czy tam jest jakakolwiek agresja, no. : No tak, no była słowna, no panie pośle, jak pan powiedział, że rozbiję pani kamerę no to była agresja. : No dobrze, no, ale ... bo że nic takiego nie zrobiłem. Dobrze, porozmawiam z premierem, jak mówię, jeżeli premier podtrzyma swoje zdanie, no to tak zrobię jak
premier poprosi. : Dziękuję bardzo, to był Stefan Niesiołowski. Joanna Kluzik-Rostkowska i co... : Ja tę sytuację widzę po dziennikarsku, byłam dziennikarką przez piętnaście lat i widzę to tak, Ewa Stankiewicz wyzwała na pojedynek Stefana Niesiołowskiego. Stefan Niesiołowski to wyzwanie podjął i po prostu przegrał, to znaczy to jest taka gra... : Przegrał i przegiął... : Przegrał i przegiął, ale ja to widzę tak, no Ewa Stankiewicz w bardzo oczywisty sposób starała się wyprowadzić Stefana Niesiołowskiego z równowagi, Stefan Niesiołowski dał się z równowagi wyprowadzić i w związku z tym ten pojedynek przegrał. Czy ta sytuacja była miła dla Ewy Stankiewicz – nie, natomiast z dziennikarskiego punktu widzenia jest to sytuacja pożądana dla niejednego dziennikarza, bo to naprawdę jest wielka gratka móc nagrać polityka, który jest wyprowadzony z równowagi. Więc ja już bardzo bym chciała żeby ten spektakl, który w mediach oglądamy od kilku dni został zakończony. Oczywiście uważam, że polityk nie powinien się dać
wyprowadzić z równowagi. : I powinien przeprosić. : I powinien przeprosić, także trzymam kciuki dla Stefana Niesiołowskiego. : Ja przypomnę, że prezydent Lech Kaczyński, kiedy powiedział, że jestem na jego krótkiej liście, i że mnie wykończy, przeprosił mnie, także można przeprosić. : I dobrze zrobił. : I bardzo dobrze zrobił. A jak pani ocenia to co się działo w ogóle w sejmie w piątek. : Ja to oceniam źle. Ja generalnie bardzo nie lubię, uważam, że w polityce nie powinny dominować emocje, że powinny racje być przed emocjami, w momencie, kiedy Jarosław Kaczyński zaczął opowiadać o Hitlerze pomyślałam sobie o mój Boże, co będzie dalej. Później Janusz Palikot jeszcze dołożył swoje pięć groszy, było to absolutnie niepotrzebne. To znaczy my jesteśmy winni wszystkim Polakom, przy każdej okazji, kiedy możemy tłumaczyć spokojnie, racjonalnie dlaczego decydujemy się dlaczego decydujemy się o podniesieniu wieku emerytalnego i Donald Tusk, premier Donald Tusk spokojnie to tłumaczył, natomiast później już nie było
racji, były tylko emocje. : Ja myślę, że prezesa Jarosława Kaczyńskiego zdenerwowało to, że Donald Tusk powoływał się na słowa Lecha Kaczyńskiego, który powiedział, że Polacy powinni dłużej pracować. : No, ale to były cytaty wzięte wprost, jeden cytat był z Lecha Kaczyńskiego, drugi cytat był wzięty z Jarosława Kaczyńskiego z 2008 roku, czyli wtedy, kiedy PiS już był w opozycji, Jarosław Kaczyński jednoznacznie powiedział, że Polacy powinni pracować dłużej. Tylko że zamiast przyznać, że takie słowa się powiedziało, wolał tą sytuację odwrócić i zaatakować, ale tutaj ja absolutnie uważam, że odwoływanie się do Hitlera w jakiejkolwiek sytuacji nie powinno być, mieć miejsca. : No to chyba w naszym parlamencie jest modne, bo do Hitlera też się odwołuje Janusz Palikot któregoś razu, także... : Janusz Palikot zdecydowanie przegina i wprowadza taki język w tą przestrzeń polityczną, który jest strasznie trudno mi zaakceptować. : Czy sądzi pani, że Prawo i Sprawiedliwość, kiedy dojdzie do władzy wyrzuci tę ustawę o
wydłużeniu wieku emerytalnego do koszta tak jak obiecuje to Jarosław Kaczyński? : Po pierwsze trzymam kciuki żeby Prawo i Sprawiedliwość nie doszło do władzy, ale mam też takie przeświadczenie, że ktokolwiek w przyszłości będzie odpowiedzialny za Polskę nie wyrzuci tej ustawy do koszta, dlatego że ona jest potrzebna, bo jeżeli odrzucimy wszystkie emocje, które temu towarzyszą i ten spektakl polityczny grany na użytek ludzi, którzy mówią nie tej potrzebnej zmianie, to racje są po stronie tej zmiany. To znaczy ona jest nieunikniona i proszę zobaczyć, jak zachowują się inne kraje europejskie, ta debata przewija się od wielu lat przez całą Europę. : Ja wiem, ale wyobraża pani sobie robotnika, czy też robotnicę pracującą do 67 roku życia? : Tak, oczywiście, że sobie wyobrażam. Proszę zwrócić uwagę na to, że kobiety będą pracowały 67 lat w 2040 roku i teraz proszę sobie wyobrazić, jak wyglądał... : Czy sądzi pani, że wtedy nie będzie robotników, ani robotnic? : Myślę, proszę sobie przypomnieć jak wyglądał rynek
pracy 28 lat temu, ile było ciężkich zawodów, ile było rzeczywiście takich sytuacji, w których trudno było sobie wyobrazić dłuższą pracę. Ale od tamtego czasu, już przez te 28 lat zmieniło się bardzo wiele, przeszliśmy ze społeczeństwa industrialnego z wielkich fabryk, większość z nas pracuje w sferze usług i teraz proszę sobie wyobrazić świat za 28 lat, z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć... : No nie wiem, 20 lat temu kasjerki były i teraz są i nic się nie zmieniło w tej sprawie. : Ale ja nie widzę niczego niewłaściwego w pani, która ma 60 kilka lat i jest przy kasie. : Ale to nie jest nic niewłaściwego, tylko może to być dla niej uciążliwe, taka praca do 67 roku życia, można sobie pomyśleć o jej kręgosłupie, o jej stanie zdrowia przez tyle lat pracować na siedząco. : Jestem przekonana, że za 28 lat ta praca również będzie znacznie lżejsza niż dzisiaj. Co więcej, dzisiaj kobiety mają emerytury mniejsze z trzech powodów, po pierwsze pracują krócej, bo urlopy macierzyńskie, wychowanie dzieci i
dobrze, po drugie mają niższe pensje dlatego, że są postrzegane na rynku pracy przez pryzmat tego drugiego, domowego etatu, więc są po prostu gorzej wynagradzane, bo mniej mogą żądać. A po trzecie wypadają z rynku pracy pięć lat wcześniej niż mężczyźni i efekt jest taki, że ta emerytura jest o kilkadziesiąt procent niższa. Również drugi raz odwołam się do swego dziennikarskiego doświadczenia, pamiętam sytuacje, w których moje koleżanki, które kończył 60 lat były wypychane z redakcji, a nasi koledzy mieli jeszcze pięć lat pracy przed sobą i one nie chciały być z tej pracy... : No tak, ale mamy przykład fotografa z kancelarii pana premiera, który został wyrzucony, miał 60 lat. : Ja uważam, że abstrahując od takiego powodu merytorycznego, bo trudno mi w to wnikać, uważam, że z takiego politycznego punktu widzenia wyrzucenie tego fotografa to był błąd. To znaczy koszty polityczne, jakie zapłaciliśmy za ten gest znacznie przewyższają te oszczędności, tak, które zostały na nim dokonane. Cóż, stało się no. :
„Solidarność” się połączyła z Leszkiem Millerem, Leszek Miller połączył się z Jarosławem Kaczyńskim i wszyscy być może połączą się na Euro 2012 i będą blokować, przynajmniej „Solidarność” zapowiada blokadę imprez na Euro. : Mam nadzieję, że tak się nie stanie, miałam okazję wysłuchać dzisiaj pana Piotra Dudy, w konkurencyjnej stacji... : Dziękuję bardzo, w tej konkurencyjnej stacji myśleli, że tam Monika Olejnik pracuje. : Tak, tak, taka prawda, też zwróciłam na to uwagę. W każdym razie on mówi, że nie przesądza jeszcze tego czy te protesty będą czy nie. Ja mam duży szacunek dla Piotra Dudy, mam nadzieję, że będzie rozsądny i to, że jest kibicem zwycięży to, że będzie chciał tutaj robić demonstracje, przechodzące przez Warszawę. : Joanna Kluzik-Rostkowska gościem Radia ZET, www.radiozet.pl i Monika Olejnik. : Także sądzi pani, że nie zrobi demonstracji jednak, tak? : Mam nadzieję, że nie. : A jak pani to odbierała, jak Leszek Miller protestował razem z „Solidarnością”, podawany mu był mikrofon, ja przypomnę,
że Leszek Miller miał podwyższyć wiek emerytalny, tylko zapomniał o tym. : No to jest, że tak powiem, ta zabawniejsza strona polityki. Ja dostałam na mejla dwa dni temu skan takiego dokumentu z 71 r., w którym bardzo wyraźnie widać, że Leszek Miller popiera strajk w 71 r. jako szef jakiegoś ciała politycznego, nie pamięta nawet, także to nie jest pierwszy moment, kiedy Leszek Miller poparł związki zawodowe. : Ale czy „Solidarność pani traktuje jako... : Ale oczywiście no to jest taki moment w pewnym sensie symboliczny dla obu stron. : A jak pani słyszy takie słowa z trybuny sejmowej „panie premierze, jak trzeba nienawidzić narodu polskiego”, Beata Kempa... : No właśnie to jest to co ja widzę jako spektakl polityczny zupełnie niepotrzebny. Mam takie przeświadczenie, że Beata Kempa nawet chyba sama nie bardzo wierzy w to co mówi, no ale na użytek spektaklu politycznego używa takich słów. Niepotrzebne, niepotrzebne, tylko w pewnym momencie ten język polityczny zaczął się bardzo zaostrzać. My już nie mamy,
znaczy ja nie mówię do tej osoby, ale jak siedzę na sali posiedzeń no to już nie ma przeciwników politycznych, to znaczy PiS uznał, głównie PiS, a jakby Solidarna Polska zaraz za nimi, że Platforma Obywatelska to nie jest przeciwnik polityczny, to jest wróg, to jest wróg, którego należy niszczyć wszystkimi możliwymi sposobami. To jest przekroczenie takiej granicy, zza której strasznie trudno będzie wrócić. Więc jakby ta przestrzeń, w której powinniśmy rozmawiać o PKB, o tym, co zmienić w polskiej nauce, w edukacji, na rynku pracy ona się zmniejsza. : Tak, ale ja myślę, że katastrofa smoleńska tak podzieliła polityków, to znaczy podzieliła też ludzi w Polsce. : Tak, to znaczy ja mówię, katastrofa oczywiście, że podzieliła ludzi. Ja już mówiłam to kilkakrotnie jestem przekonana, że to co jest dzisiaj motorem działań Jarosława Kaczyńskiego to pomszczenie Lecha i to są te emocje, które są u samej podstawy tego co w tej chwili Jarosław Kaczyński robi. Wszystkie inne działania są bardzo pragmatyczne, ale jakby
podstawą tego zachowania są te emocje, ponieważ Jarosław Kaczyński uważa, o czym mówi wielokrotnie, że w sensie moralnym to Donald Tusk jest odpowiedzialny za tą katastrofę, no moim zdaniem to jest absurdalny zarzut zupełnie, ale tak uważa. No to skoro tak uważa to będzie robił wszystko żeby grać na tych złych emocjach, których ma po prostu bardzo dużo w sobie. Jeżeli do tych emocji PiS dołączymy, mam takie poważne przeświadczenie, bardzo cyniczne obniżanie jakości debaty politycznej przez Janusza Palikota, to naprawdę dostajemy taką mieszankę, której tylko się łapać za głowę. : Ale widać to paliwo smoleńskie jest dobre skoro PiS zbliża się do Platformy Obywatelskiej, a w niektórych nawet rankingach jest wyżej. : No tak, tylko ja, bym naprawdę nie chciałabym uprawiać polityki słupków, to znaczy Polska jest w takim momencie, gdzie potrzebujemy zmian w wielu dziedzinach, które będą ważne na najbliższe 20, 30 lat, jeżeli będziemy używać tego paliwa smoleńskiego to zamiast zmieniać Polskę będziemy się kręcić w
kółko. Więc ja bardzo chciałabym żebyśmy przestali zwracać uwagę na sondaże, Platforma zdecydowała – i bardo dobrze – że będzie dokonywała poważnych zmian, licząc się oczywiście z tym, że to poparcie będzie spadać, bo to było oczywiste, dla każdego kto jest w polityce od wielu lat był jasne, że to co jest konieczne niekoniecznie jest dobrze przyjmowane no i już. Mam nadzieję, że parę jeszcze poważnych decyzji zmieniającą Polskę jeszcze przed nami. : Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz chce zmienić statut Muzeum Powstania Warszawskiego, do tej pory było tak, że była rada powiernicza, która wybierała szefa, a teraz w czwartek ma być to zmienione i ona ma decydować o powołaniu szefa Muzeum Powstania Warszawskiego, czytam w „Rzeczpospolitej”, czyli zagrożony jest Jan Ołdakowski. : Ja trzymam kciuki za Jana Ołdakowskiego i myślę, że ktoś, kto to muzeum stworzył i dobrze nim zarządza powinien być szefem tego muzeum dalej. Tej propozycji nie znam, natomiast... : Ja też nie znam, dzisiaj poznałam w
„Rzeczpospolitej”. No właśnie, a jeżeli tak się wydarzy, że Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie chciała zmienić dyrektora muzeum to co zrobi Joanna Kluzik-Rostkowska. : Będę apelowała o to żeby Jan Ołdakowski został dalej szefem tego muzeum. : Dziękuję bardzo, Joanna Kluzik-Rostkowska była gościem Radia ZET. : Dziękuję. <\czat>