Kluzik-Rostkowska: moja ustawa nie jest szaleńcza
(RadioZet)
16.02.2006 | aktual.: 16.02.2006 12:46
Gościem Radia ZET jest wiceminister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska, wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry, witam państwa. Pani minister, zaproponowała pani ulgi podatkowe dla osób wychowujących dzieci, tymczasem pani wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska powiedziała, że budżetu nie stać na takie ulgi. Ja mam nadzieję, że zastanawianie się nad tym, czy te ulgi będą, czy nie będą, mamy już za sobą. Tak naprawdę wszystkie partie w tym parlamencie są za tym, żeby ulgi z powodu posiadania dzieci były i mam takie przeświadczenie, że teraz będziemy rozmawiać o tym, w jaki sposób uhonorować w podatkach dzieci w rodzinie. A czy na temat swojego pomysłu rozmawiała pani z wicepremier i minister finansów? Jeszcze nie. Ja czułam się w obowiązku, jako jedna z osób odpowiedzialna w tym rządzie za politykę prorodzinną, przygotować projekt ustawy, która dzieci będzie honorowała. Nie jest to szaleńcza ustawa, jest to skorzystanie z doświadczeń zachodu, bo musimy zdawać sobie sprawę, że tak naprawdę wszystkie
kraje zachodu, oprócz Czech, honorują dzieci. W Europie Zachodniej działają dwa systemy, jeden system pozwala na rozliczanie się z dziećmi, dzieli się dochód w zależności od ilości członków rodziny i okazuje się, że to lepiej pracuje dla rodzin bogatszych, najbogatsi korzystają najwięcej. A drugi system, który jest popularniejszy, zakłada kwotę wolną od podatku, w zależności od tego, ile ma się dzieci. Ten system bardziej sprzyja społeczeństwom mniej zamożnym. Biorąc pod uwagę, że 90 proc. polskiego społeczeństwa nie wykracza poza pierwszy próg podatkowy, było dla mnie oczywiste, że trzeba się było oprzeć na tym doświadczeniu. Natomiast biorąc pod uwagę kampanię wyborczą, biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy już rozumiemy, że polityka prorodzinna jest bardzo ważnym elementem polityki w ogóle, nawet przez chwilę nie pomyślałam, że podatków prorodzinnych może nie być. A czy pomyślała pani skąd wziąć pieniądze na te podatki? Oczywiście my na własny użytek robiliśmy pewne symulacje, w zależności od tego, jak
potraktowalibyśmy tą kwotę podstawową, ale o ile uważałam, że powinnam mieć projekt ustawy, wszystkie wyliczenie zostawiłam Ministerstwu Finansów. Niestety sytuacja jest taka, że wszystkie bardzo ważne urzędowe dokumentu mają dosyć długą drogę zanim wyjdą z ministerstwa. Ja ten projekt ustawy przygotowałam, on jest w tej chwili w biurze prawnym Ministerstwa Pracy, przechodzi również uzgodnienia wewnątrz resortowe i oficjalną drogą trafi do Ministerstwa Finansów. Ten projekt może kosztować od 3-5 mld złotych. Powiem, że już od grudnia leży projekt LPR-owski, który zakłada wydatki na pozimie 6-9 mld. Ja rozumiem, że zawsze jest pytanie skąd wziąć te pieniądze... Dobrze, ale czy pani była zaskoczona konferencją pani prof. Zyty Gilowskiej, która powiedziała, że w ogóle nie bierze tego pod uwagę? Byłam trochę zdziwiona, że pani premier Zyta Gilowska nie wzięła tego pod uwagę, natomiast ja patrzę na to pod kątem skuteczności działań... W niedzielę był program „Siódmy dzień tygodnia” i Jan Rokita tam powiedział, że
poprze pomysł ulg prorodzinnych, był zdecydowanie przeciwny temu, co powiedziała pani premier Zyta Gilowska, poparł go Roman Giertych i poprał go Krzysztof Filipek, no i wywołało to straszną burzę. Czyli zrozumiałam, że część polityków PiS-u też się nie godzi na to, żeby od przyszłego roku te ulgi prorodzinne wprowadzić. Tutaj naprawdę nie wiem dlaczego pani premier nie wzięła pod uwagę planów i pomysłów, które od dawna są elementem polityki prorodzinnej, natomiast – jak mówię – patrzę na to pod kątem skuteczności, ponieważ wszystkie partie, naprawdę, nie ma tutaj sporu, co do tego, czy ten system honorujący dzieci w podatkach powinien istnieć, czy też nie, za chwilę będzie spór, który z projektów jest lepszy, w ogóle natomiast nie obawiam się, że może ulg podatkowych na dzieci nie być. Od przyszłego roku, czyli od roku 2007? Chciałabym, żeby to były ulgi od roku 2007, natomiast tutaj z całą pokorą będę czekała na wyliczenia Ministerstwa Finansów. Warianty mogą być różne, można różne ustawić kwotę, można
ustawić tę kwotę w zależności od tego, ile dzieci się ma w rodzinie... Ale rozumiem, że premier popiera pani pomysł polityki prorodzinnej i pani urzędu? Tak, tak, tak. A wicepremier nie popiera? Tzn. zapewne popiera, ale uważa, że nie stać nas na to jeszcze? Myślę, że rozmowy nt. tego, w jaki sposób te ulgi wprowadzić są przed nami. „Rzeczpospolita” napisała tekst na ten temat, ja przygotowywałam tego typu projekt ustawy, przyszli dziennikarze i zapytali, czy mam takie projekt, więc przyznałam, że go mam. Natomiast tutaj z całą pokorą będę czekała na to, co powie Ministerstwo Finansów i jakie kwoty, jakie wyjście zaproponuje. Czy wg pani dobry jest pomysł Ministerstwa Edukacji, żeby za niedostateczne zachowanie, za złe zachowanie repetować. Jeśli to będzie jeden z bardzo wielu elementów, które będą poprawiały jakość szkoły, które będą zmieniały nastrój w szkole, to może to zadziałać dobrze, natomiast jeśli to ma być jedyny pomysł na to, żeby w szkole działo się lepiej, to absolutnie nie wierzę w skuteczność
tego. Który Rzecznik Praw Dziecka bardziej pani odpowiada, są dwie kandydatki – Anna Leśniodorska i Anna Pakuła- Sacharczuk? Najchętniej pogodziłabym obie. Najchętniej widziałabym taką sytuację, w której obie panie mogłyby współpracować ponieważ obie są dobre. Zaletą kandydatki PiS-u jest duże doświadczenie, to jest pani, która ma 50 lat, sama ma czwórkę dzieci, działa na rzecz rodzin wielodzietnych, więc sądzę, że dosyć łatwo jest jej wyobrazić sobie sytuacje, w jakich znajdują się polskie dzieci. Jestem przekonana, że wie, co należy zrobić, aby polskim dzieciom było lepiej. Kandydatka Platformy wie jak to zrobić. Gdybym ja miała o tym decydować – nie mam na to żadnego wpływu – to szefem tego przedsięwzięcia, żywym rzecznikiem, zrobiłabym kandydatkę, która wie co i sięgnęłabym po radę tej, która wie jak. Ale nie da się tego zrobić. Któraś z nich będzie musiała być wybrana. Ja mówię tutaj o swojej opinii, uważam, że podstawową cechą Rzecznika Praw Dziecka powinna być wiedza i plan działania, powinna
wiedzieć, co zrobić. Sądzę, że tutaj doświadczenie własnych dzieci i pracy z innymi dziećmi jest nie do przecenienia. Natomiast rzeczywiście, to są kandydatury dość równe. Poseł Marian Piłka w dzisiejszym „Naszym Dzienniku” pytany o Rzecznika Praw Dziecka jest przeciwny kandydaturze pani Anny Leśniodorskiej ponieważ ona zgadza się z ustawą antyaborcyjną, która obowiązuje w tej chwili, a pan posłem uważa, że tę ustawę należy zmienić i należy zmienić punkt, że można dokonywać aborcji ze względu na chorobę dziecka. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem ustawy antyaborcyjnej, która obowiązuje w tej chwili, uważam, że rozpoczynanie rozmów na ten temat, czy rozpoczynanie ponownej dyskusji na ten temat, nie przyniesie niczego dobrego. Zostawmy tak jak jest. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET była wiceminister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska.