Klub Gaja apeluje o oszczędzanie cierpienia karpiom
Jak co roku w okresie przedświątecznym,
ekolodzy z Klubu Gaja apelują, by kupujący starali się
zaoszczędzić cierpienia karpiom, np. prosząc w sklepie o martwą
rybę czy nie zgadzając się na pakowanie żywego karpia do foliowej
torebki.
Chcemy zwrócić uwagę producentów, sprzedających i kupujących na los żywego stworzenia, które należy szanować - powiedział prezes Klubu Gaja Jacek Bożek.
Zdaniem Bożka przy transporcie, sprzedaży i uśmiercaniu karpi wielokrotnie łamana jest ustawa o ochronie zwierząt. Niezgodne z prawem jest np. przewożenie karpi przełożonych lodem (a nie w wodzie), aby można było przewieźć większą ich ilość. Przewożone są w takim stłoczeniu, że niektóre zdychają w męczarniach - podkreślił Bożek.
Dodał, że także zabijanie karpi w sklepach na oczach klientów czy pakowanie żywych ryb do foliowych woreczków (w worku wyjęty z wody karp powoli dusi się) to łamanie ustawy o ochronie zwierząt. Prawo musi być przestrzegane. Jeśli w tym roku prawo nadal będzie w ten sposób łamane, sprawy będziemy kierować do prokuratury - zaznaczył.
Klub Gaja zachęca, by zaobserwowane przypadki łamania prawa zgłaszać do odpowiednich instytucji. Taki wniosek można złożyć pisemnie do powiatowego lekarza weterynarii (miejskiego inspektoratu weterynarii), który ma ustawowy obowiązek sprawowania kontroli nad przestrzeganiem przepisów o ochronie zwierząt. Można również poinformować o tym Klub Gaja, więcej informacji dostępnych jest na stronie internetowej www.klubgaja.pl.
Tradycyjnie co roku przed świętami ekolodzy wypuszczają wykupione w sklepach karpie, by zwrócić im wolność. W poniedziałek w Warszawie o godz. 14 mają zebrać się pod Halą Mirowską. Zakupione karpie zamierzają wypuścić do Jez. Szczęśliwickiego. O tej samej porze w poniedziałek zbiorą się członkowie i sympatycy klubu Gaja w Bielsko-Białej na ul. 11 Listopada przy moście na rzece Biała, aby następnie wypuścić karpie do Jez. Żywieckiego.
"Klub Gaja" został założony w 1988 r. w Bielsku-Białej. Współpracuje z samorządami i szkołami w Polsce, ma swych wolontariuszy. Koordynowało również ogólnopolską kampanię "Zwierzę nie jest rzeczą". Pod petycją o ochronie zwierząt podpisało się wówczas 600 tys. osób, co w dużej mierze przyczyniło się do uchwalenia ustawy "O ochronie zwierząt". Jego działalność dofinansowuje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Od roku 2002 "Gaia Club" działa też w Wielkiej Brytanii, a od 2004 r. w Holandii.