Kloszardzi w fontannie urządzili sobie łazienkę
Mycie nóg i pranie brudnych skarpet to codzienny rytuał bezdomnych. I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że za pralnicę służy im stylowa fontanna na pl. Wolności, czyli w samym sercu Łodzi.
Okoliczni mieszkańcy boją się do niej zbliżać. Nie mówiąc już o turystach.
Zbudowana jeszcze w latach 30. fontanna wyremontowana została sześć lat temu. Miała przynosić szczęście zakochanym i młodym parom. Tymczasem najwięcej radości mają z niej kloszardzi. - Trzy razy robiłem tu zdjęcia znajomym parom. I za każdym razem musiałem najpierw przepędzić panów i uporządkować teren - opowiada Paweł Kawiński, który pracuje przy placu Wolności.
Problem zaczyna się wiosną, gdy kloszardzi zaczynają okupywać ławeczki. Bywają agresywni.
- Podeszło do mnie wielkie chłopisko i zaproponowało, że nie będziemy się bić, jeśli dam pięć złotych - mówi Kawiński.
Piotr Gajda na plac Wolności przychodzi z dziećmi na lody. Fontannę z reguły omija. - Zdziwiłem się, że dziś kloszardów nie ma. Dlatego usiedliśmy - mówi.
O problemie bezdomnych wie także Marek Wilczak, rzecznik prasowy Zakładu Wodociągów i Kanalizacji, który opiekuje się fontanną.
- Na początku, gdy fontanna była nowością, przyciągała osoby, które nie mają wody w domu. Ale od dwóch, trzech lat był spokój - przyznaje rzecznik. - Widocznie bezdomni powrócili. Fontanna jest dla wszystkich, ale należy z niej korzystać w sposób właściwy.
Czy nie jest to wstyd dla miasta, które stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury?
- Dla prezydenta to taki sam wstyd, jak dla każdego łodzianina, choć kloszardzi mieszkają też w Waszyngtonie w okolicach Białego Domu - mówi Wojciech Janczyk, rzecznik prasowy prezydenta Łodzi, i zachęca do zgłaszania takich sytuacji straży miejskiej.
- Wiemy o problemie - przyznaje Radosław Kluska z łódzkiej straży miejskiej. - Dlatego patrole mają to miejsce zaznaczone do stałej kontroli.
Na ulicy Piotrkowskiej zawsze jest patrol straży miejskiej, który kontroluje także plac Wolności.
Nie w każdym przypadku strażnicy mogą jednak zabrać kloszardów do schroniska czy izby wytrzeźwień. - Jeżeli bezdomni zakłócają porządek czy robią sobie w fontannie przepierkę, możemy zainterweniować. Jeżeli po prostu siedzą, nie mamy podstaw, by im tego zabronić. To też łodzianie i mają takie samo prawo do fontanny jak każdy inny - tłumaczy Kluska.
Zobacz wydanie internetowe: Fotofestiwal 2010: Fotografia zwana miłością