Kłopoty z demokracją?
Zjazd regionalny Platformy Obywatelskiej,
który w niedzielę wybrał nową radę oraz starą-nową przewodniczącą
zarządu - poseł Teresę Piotrowską - odbył się bez udziału mediów.
To nowa taktyka kierownictwa PO, które widocznie zakłada, że nie
należy za wcześnie odsłaniać kurtyny - pisze "Gazeta Pomorska".
12.11.2003 | aktual.: 12.11.2003 07:18
152 delegatów regionalnych kół PO w województwie oceniło, że propozycja szefa toruńskiej PO mec. Macieja Krystka aby rozdzielić funkcję przewodniczącego zarządu regionalnego od funkcji poselskiej jest dla partii niekorzystna i dlatego w wyborach Piotrowska dostała 100 głosów, a Krystek tylko 49. Nie bez znaczenia była tu zapewne również tradycyjna konkurencja między Toruniem a Bydgoszczą oraz aktywność posłanki Piotrowskiej wobec całkowitego letargu posła Rybickiego, który toruńskiej Platformie zwolenników nie przydaje.
Ale nie przyjęcie propozycji krystkowej ma swój głębszy sens. Platforma, której notowania rosną głównie za sprawą wizerunku Rokity oraz fatalnego obrazu SLD nadal stroni od zdemokratyzowania partii, nadal panują w niej koszarowo-mafijne obyczaje, a wieści nadchodzące z kraju każą wątpić czy ugrupowanie to naprawdę różni się mentalnie od lewicy.
Oto w Gdańsku podczas wyborów ławników Platforma zastosowała ordynarny klucz partyjny, a w Toruniu aktywistka PO gorąco wspierała małżonkę swojego siostrzeńca. Jeśli dodać do tego brak rozwiązań w tzw sprawie warszawskiej, gdzie bez wątpienia doszło do skandalicznego naruszenia, jeśli nie prawa, to dobrych obyczajów, to wyłania się obraz ugrupowania tak samo chorego jak SLD.
Widać też wyraźnie jak rosnące poparcie dla PO przyciąga już osobniki - także w Toruniu - czujące za 2 lata konfitury, przed czym każda partia może się obronić jedynie pielęgnując wewnątrz demokratyczne obyczaje. Mamy tu przy okazji z bardzo polską sytuacją, w której liderzy mają pełne gęby demokracji, byleby tylko nie dotyczyła ona ich partii. To dokładna kopia zachowań sprzed 2 lat, kiedy to kandydatury poselskie rozwoziła po Polsce tzw. trójka tenorów Olechowski, Tusk i Płażyński - tak trafił do Torunia Rybicki - wspierana przez układ warszawski czyli Piskorskiego.
Tak w wielu polskich miastach zmarnowano autentyczny entuzjazm inteligencko-biznesowych środowisk i pozyskano kilkanaście mandatów mniej niźli było to możliwie. Nauka poszła jednak w las, a kierownictwo PO uważa, że dekoracja w postaci znakomitego, ale wyraźnie osamotnionego, zwłaszcza w etycznym rozumieniu polityki Rokity tudzież schorzenia SLD wystarczą do dobrego wyniku wyborczego.
Do wyniku, zważywszy na cechy elektoratu, może starczą. Do uzdrowienia państwa - absolutnie nie. A szkoda, bowiem ktoś tę czwartą RP zbudować musi. I nie powinien to być Lepper z Giertychem - konkluduje publicysta "GP" Ryszard Jaworski".