Kłopotliwy kuzyn Lecha Kaczyńskiego
Brat cioteczny prezydenta Jan Maria Tomaszewski, mało znany plastyk, dostał trzy etaty w publicznych firmach zarządzanych przez ludzi braci Kaczyńskich - informuje "Dziennik". Gazeta podaje, że Tomaszewski zarabiał łącznie ponad 30 tysięcy złotych. Kiedy stronnicy prezydenta odeszli ze stanowisk, kuzyn poszedł na zwolnienie. Teraz dostaje na rękę kilkanaście tysięcy złotych - z kasy ZUS.
14.09.2009 | aktual.: 14.09.2009 16:01
Jak pisze "Dziennik", Jan Maria Tomaszewski jest specjalistą w wielu dziedzinach. Jednocześnie pracował: w stołecznych wodociągach, w publicznej telewizji i w koncernie naftowym. W warszawskich wodociągach (już tam nie pracuje) zarabiał 5-6 tysięcy brutto, w TVP 8 tysięcy plus premie, w Orlenie około 18 tysięcy brutto. W sumie ponad 30 tysięcy, czyli więcej niż Lech Kaczyński.
W jaki sposób plastyk może jednocześnie pracować na trzech pełnych etatach? I to w tak różnych branżach - telewizyjnej, paliwowej i wodociągach? - pyta "Dziennik". Inne ważne pytanie brzmi: czy i jak bardzo bracia Kaczyńscy pomagają krewnemu w karierze?
Gazeta twierdzi, że Tomaszewski jest blisko związany z rodziną prezydenta. W listopadzie 2008 r. Lech Kaczyński pojawił się na pogrzebie matki swojego kuzyna, rodzonej siostry Jadwigi Kaczyńskiej. W grudniu 2008 r. w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" żona prezydenta przyznała, że święta będą smutniejsze, bo w listopadzie odeszła ukochana siostra teściowej. Dodała, że na Wigilii w pałacu pojawi się jej syn Jan.
Otoczenie braci Kaczyńskich wypowiada się o kuzynie z dystansem. Z nieoficjalnych wypowiedzi wynika, że z kuzynem jest pewien kłopot. - Prezydent ogania się od niego jak krowa od much. Ale wiemy, że Tomaszewski lubi się na niego powoływać. Co zrobić? Rodziny się przecież nie wybiera - opowiada pracownica kancelarii prezydenta. Inna osoba z otoczenia prezydenta opowiada, że niejednokrotnie była świadkiem, kiedy prezydent prosił, by nie łączyć rozmów z Tomaszewskim".
Sam Tomaszewski nie chciał rozmawiać z dziennikarzami "Dziennika".Tłumaczył się brakiem czasu. Właśnie wyjeżdża na urlop do Austrii.