Klienci OLT Express nie dostaną pieniędzy za anulowane loty
Ponad 100 tysięcy klientów OLT Express nie ma co liczyć, że otrzymają pieniądze za anulowane loty krajowe i zagraniczne - informuje Radio Zet. Firma, choć nie ogłoszono jej upadłości, formalnie nie istnieje. Konta są puste, pracownicy zajmujący się reklamacjami na bruku, a przymusowy zarządca Amber Gold żąda oddania komputerów i telefonów służbowych.
14.09.2012 | aktual.: 14.09.2012 14:21
Pracownicy OLT Express, z którymi rozmawiało radio, zapewniają, że pracowali do samego końca i udało się im załatwić reklamacje na około półtora miliona złotych.
W lipcu po upadku przewoźnika okazało się jednak, że rachunki bankowe firmy są puste. W sierpniu w siedzibie firmy wyłączono prąd, a właściciel budynku zajął pomieszczenia. Od tamtej pory reklamacje klientów trafiają w próżnię. Nikt nie pracuje już w infolinii OLT Express. Przestał także istnieć podawany do wysyłania reklamacji adres mailowy.
Kompletnie zostawieni samym sobie są też pracownicy OLT Express. Nie dostali pensji za ostatnie miesiące ani świadectw pracy, które są im potrzebne, by szukać nowej. Wszystkie instytucje odsyłają ich do Państwowej Inspekcji Pracy. Ta zapewnia, że prowadzi kontrole we wszystkich firmach, we władzach których zasiadał Marcin P.
Nie wszystko stracone
Jednak nie wszyscy klienci muszą zostać na lodzie, a pieniądze mogą odzyskać bez wyczekiwania na łaskę przewoźnika. Środki mogą odzyskać klienci, którzy za lot zapłacili kartą - płatniczą lub kredytową. Wtedy z pomocą przychodzi tzw. usługa chargeback, czyli obciążenie zwrotne. Całość polega na tym, że klient zgłasza do banku, który był wystawcą karty podejrzaną transakcję, a ten w jego imieniu kontaktuje się z centrum rozliczeniowym. Z kolei centrum zwraca pieniądze bankowi i pobiera odpowiednią sumę z konta sprzedawcy.
Jeżeli sprzedawca nie przedstawi wiarygodnego dowodu na powodzenie całej transakcji, to pieniądze zostają zwrócone na rachunek klienta w ciągu około dwóch-czterech tygodni.