Klezmer znaczy muzykant

Muzyka żydowska najpierw zeszła do podziemia, ale wróciła stamtąd jako świeże i nowoczesne zjawisko, popularne także w Polsce
Proza Brunona Schulza w muzycznej oprawie Ścianki, socjalistyczne pieśni żydowskie w aranżacjach Pink Freud i kompozycje Johna Zorna w interpretacji Mitch&Mitch.

Mizrach - cykl koncertów towarzyszących wrześniowemu Festiwalowi Kultury Żydowskiej "Warszawa Singera" - zgromadził czołowe zespoły polskiej alternatywy, a przy okazji udowodnił, że zapoczątkowane kilkanaście lat temu na Zachodzie klezmerskie odrodzenie zdążyło już objąć także nasz kraj. Dwudniowy Mizrach miał pokazać, że ta muzyka funkcjonuje w rozmaitych kontekstach. "Chciałem ją przybliżyć ludziom, pokazać jej różnorodność, to, że nie ogranicza się do powszechnie znanych melodii klezmerskich. Zależało mi na tym, by dowieść, że mogą z niej czerpać nie tylko osoby związane z tą kulturą" opowiadał o koncepcji projektu jej autor Raphael Rogiński, gitarzysta zespołu Shofar. Razem z Muzeum Historii Żydów Polskich (które przypomina historię kultury żydowskiej i proponuje nowe formy edukacji - jedną z nich jest właśnie Mizrach) – producentem imprezy – zaprosili do współpracy zespoły na co dzień związane z zupełnie inną stylistyką. Sam Rogiński wraz z Marcinem Olesiem i Pawłem Szpurą zaprezentował żydowską muzykę
religijną, a z Shofarem repertuar inspirowany tradycją chasydzką. Muzyce sefardyjskiej poświęciło swój występ Oleś Duo. Z wesela do podziemia

Mizrach jest tylko jednym z sygnałów rosnącego zainteresowania muzyką żydowską w Polsce będącego echem wielkiego odrodzenia nurtu klezmerskiego w USA, gdzie w latach 90. jego gorliwymi patronami stały się gwiazdy awangardy i jazzu. O ile tradycyjna muzyka klezmerska, do początku XX wieku rozwijająca się na wschodnich i południowych terenach Europy, traktowana była jako muzyka taneczna i rozbrzmiewała podczas żydowskich wesel i świąt, o tyle jej współczesną odmianę łatwiej dziś usłyszeć w undergroundowym klubie. Od kilkunastu lat coraz śmielej łączy się ją z awangardą, muzyką elektroniczną i innymi gatunkami.

– Podczas gdy niektórzy wciąż odkopują stare nagrania, ja jako muzyk działający w XXI wieku swobodnie korzystam z dorobku funku, jazzu, a ostatnio także hip‑hopu – mówi klarnecista David Krakauer należący do kluczowych postaci nowojorskiego renesansu klezmerskiego.

Zalążkiem odrodzenia muzyki klezmerskiej (w języku jidysz znaczy to tyle, co „muzyka instrumentalna”, a „klezmer” to po prostu „muzykant”) w jej nowoczesnej postaci był Nowy Jork. To tutaj na przełomie XIX i XX wieku masowo przybywali imigranci z Europy Wschodniej, a ponieważ przekazywana z pokolenia na pokolenie profesja żydowskiego muzykanta zapewniała przeżycie, dość szybko zaszczepiła się na amerykańskim gruncie. Po Holocauście wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych okazało się jej ostatnim przyczółkiem. Nic więc dziwnego, że nagły wybuch zainteresowania tą muzyką z lat 90., nazywany klezmerskim odrodzeniem, miał swój początek właśnie w Nowym Jorku. Muzyką tą zainteresowali się prawdziwi wizjonerzy, na czele z awangardzistą Johnem Zornem i jazzmanem Donem Byronem.

Pierwszy z nich w połowie lat 90. założył własną wytwórnię Tzadik (po hebrajsku – „sprawiedliwy”), która jak dotąd opublikowała już blisko pół tysiąca albumów.

Radykalna Kultura Żydowska

Jednym z pierwszych artystów nagrywających u Zorna był z kolei Krakauer, który w 1995 roku płytą „Klezmer Madness” zainaugurował sztandarową serię wydawniczą Tzadika – Radical Jewish Culture (Radykalna Kultura Żydowska). – Wraz z nami powinna dojrzewać nasza kultura. Tak jak klasyczny nowoorleański jazz w ciągu kilku dekad wyewoluował w free jazz, a muzyka klasyczna przeszła drogę od tonalności do chromatyki, noise’u i z powrotem, tak też podobny rozwój powinien być możliwy – a może wręcz konieczny – w przypadku muzyki żydowskiej – tłumaczył Zorn powstanie tej serii.

Do dziś pod szyldem Radical Jewish Culture swoje płyty wydało ponad 70 wykonawców, w tym polski Cracow Klezmer Band dziś działający jako Bester Quartet (od nazwiska lidera, akordeonisty Jarosława Bestera). Z mody na muzykę klezmerską skorzystała inna krakowska grupa – Kroke – którą także najpierw musiał docenić świat zachodni, aby zauważono ją we własnym kraju. 
Dziś w Polsce funkcjonuje zresztą co najmniej kilkadziesiąt profesjonalnych kapel klezmerskich. Regularnie odwiedza Polskę Krakauer, a na zorganizowanym w sierpniu Tzadik Poznań Festiwal wystąpił sam John Zorn. A to, że muzyką klezmerską zainteresowali się także wykonawcy niezwiązani z muzyką żydowską, unaocznił właśnie festiwal Mizrach.

Mariusz Herma

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)