Kiszczak zeznaje w sprawie gen. Ciastonia
Były szef MSW gen. Czesław Kiszczak zeznaje w
środę w ponownym procesie swego byłego zastępcy gen. Władysława
Ciastonia, oskarżonego o kierowanie zabójstwem ks. Jerzego
Popiełuszki w 1984 roku.
Zeznając jako świadek w poprzednim procesie Ciastonia, Kiszczak twierdził, że inspiratorami tej ohydnej zbrodni byli możni protektorzy spoza MSW, bo godziła ona przede wszystkim w kierownictwo resortu. Zdaniem Kiszczaka, zabójstwo było prowokacją polityczną skierowaną przeciwko ekipie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, dążącej do porozumienia narodowego, w celu zmiany tej ekipy na "bardziej zdecydowaną".
Stan wojenny, przeprowadzony po polsku, bez rozstrzeliwań i wieszania, zawiódł oczekiwania wielu ludzi, że się krwawo, raz na zawsze, z opozycją rozliczymy - mówił Kiszczak. Dodawał, że jest pewien, iż potworny mord na księdzu nie mógł się narodzić w łepetynach czterech skazanych zbrodniarzy.
Swoje sugestie Kiszczak kierował w stronę kręgów zachowawczych w kraju lub za granicą, ale nie wymieniał żadnych nazwisk.
Pytany, czy podjął próbę ujawnienia ewentualnych inspiratorów zbrodni, Kiszczak zeznał, że w toku rozpracowania operacyjnego Adama Pietruszki - jednego z esbeków skazanych za to zabójstwo - ustalono, iż ma on w Łodzi wujka, repatrianta z ZSRR, który - według Kiszczaka - był klasycznym agentem obcego wywiadu.
W sierpniu 1994 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie z braku dowodów uniewinnił Ciastonia i drugiego oskarżonego generała SB - Zenona Płatka. Dwa lata później Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił ten wyrok i zwrócił sprawę I instancji. W 2000 r. sąd zawiesił postępowanie wobec chorego Płatka.
Do zwróconej sprawy dołączono nowe oskarżenie. Dodatkowe zarzuty wobec generałów dotyczyły pomocy w fabrykowaniu fałszywych dowodów przeciw ks. Popiełuszce i nakłaniania do napadu na mieszkanie ks. Andrzeja Bardeckiego. Ciastoniowi zarzucono też, że w latach 40., jako oficer UB we Wrocławiu, znęcał się nad więźniem.
Ponowny proces Ciastonia zaczął się w październiku 2000 r. Odpowiadający z wolnej stopy podsądny, któremu grozi dożywocie, nie przyznaje się do winy.(ck)