Kiszczak ujawnia metody SB i przeprasza
Gen. Czesław Kiszczak w specjalnym
oświadczeniu przyznaje, że polecił SB zapisywać informacje z
podsłuchów jako doniesienia od agentów. I przeprasza osoby uznane
z tego powodu za TW - pisze "Gazeta Wyborcza".
Oświadczenie datowane 17 grudnia rzuca nowe światło na wiarygodność zapisów o działalności agenturalnej wielu osób figurujących w aktach SB jako tajni współpracownicy - zauważa "GW".
Kiszczak wzywa byłych esbeków, którzy "przesuwali źródła", by "jeśli zajdzie taka potrzeba", ujawniali, jak tworzono akta niektórych TW. I by nie bali się kary, bo wykonywali polecenia.
Były szef MSW bierze na siebie odpowiedzialność za "przesuwanie źródeł". Według IPN "przesuwanie źródeł" może zostać w poniedziałek uznane za fałszowanie dokumentów i ścigane jako "zbrodnia komunistyczna".
Podczas procesu Niezabitowskiej sąd wyłapał konkretny przykład przypisania jej informacji z podsłuchu. W jednym z raportów z rzekomego spotkania z TW "Nowak" por. Grzelak pisze, że Niezabitowska jedzie do "wujka, który jest proboszczem w Gdyni". Nie chodziło jednak o żadną rodzinę Niezabitowskiej, lecz o ks. prałata Hilarego Jastaka, do którego Niezabitowska mówiła "wujku". Sąd lustracyjny w pierwszej instancji oczyścił Niezabitowską. IPN wniósł apelację.