PolskaKiszczak oskarżany przed sądem

Kiszczak oskarżany przed sądem


Pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych domagali się
uznania b. szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka winnego popełnienia zbrodni komunistycznej. W procesie toczącym się przed Sądem Okręgowym w Warszawie Kiszczak oskarżony jest o przyczynienie
się do śmierci 9 górników z kopalni "Wujek" w grudniu 1981 r.

Kiszczak oskarżany przed sądem
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

"W imieniu oskarżycieli posiłkowych mam zaszczyt wnosić o uznanie oskarżonego za winnego popełnienia przestępstwa zbrodni komunistycznej w rozumieniu ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej i wnosić o taki wymiar kary, który oskarżonemu uświadomi, że czynił zło, a ofiarom przywróci godność" - oświadczył mec. Janusz Margasiński.

_ "15 grudnia władza wiedziała, że wygrała ze społeczeństwem, że zostało ono zastraszone. Potrzebny był jednak dodatkowy teatr i ofiary, by całkowicie sparaliżować ludzi, pokazać, że rządzący nie mają zamiaru oddać władzy"_ - mówił pełnomocnik.

_ "Rozpoczęło się bezprawie, w Polskę przeciwko społeczeństwu wyruszyły setki tysięcy ludzi. Ruszyły plutony egzekucyjne, by aresztować, bić, zatrzymywać i wreszcie zabijać. Ludzie ginęli od strzałów w żywotne części ciała, to nie były przypadki. To było zabójstwo z premedytacją i z premedytacją od początku zacierano ślady tej zbrodni. Już wtedy obawiano się odpowiedzialności, własnej albo takiej, która nastąpi w przyszłości"_ - przekonywał Margasiński.

Podkreślił, że działanie gen. Kiszczaka zasługuje na miano zbrodni komunistycznej lub może nawet zbrodni przeciwko ludzkości, ze względu na zakres zastosowanych represji. Przyznał, że oskarżony ma swój wkład w tworzenie okrągłego stołu, ale jest to efekt przeświadczenia oskarżonego o tym, że "system się wypalił i musi miękko lądować", i nie może być to traktowane jako okoliczność łagodząca.

Drugi z pełnomocników oskarżycieli posiłkowych, mec. Maciej Bednarkiewicz, przekonywał, że gdyby nie istniał wystosowany przez Kiszczaka szyfrogram do jednostek milicji, wydarzenia miałyby zupełnie inny przebieg. Szyfrogram ten zezwalał na użycie ostrej amunicji, dlatego w kopali "Wujek" zjawił się specjalny pododdział, uzbrojony nie w pałki i tarcze, ale w broń - mówił Bednarkiewicz.

_ "Czy na sprawiedliwość jest już za późno? Czy możemy budować państwowość w zapomnieniu?"_ - pytał retorycznie kończąc wystąpienie.

Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 9 lutego. Głos zabiorą wtedy: pełnomocnik organizacji społecznych, obrońca i sam oskarżony.

10 grudnia prokurator zażądał dla Kiszczaka kary 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Oskarżyciel domagał się dodatkowo 8- letniego zakazu pełnienia kierowniczych funkcji w administracji państwowej.

Według aktu oskarżenia, Kiszczak jako szef MSW "sprowadził powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r., pierwszego dnia stanu wojennego, tajny szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować strajkujące zakłady. Zdaniem prokuratury, bez żadnej podstawy prawnej Kiszczak przekazywał w nim dowódcom poszczególnych oddziałów MO swoje uprawnienia do wydania rozkazu o użyciu broni przez te oddziały. Prokurator uważa, że było to podstawą działań milicjantów, którzy 15 i 16 grudnia 1981 r. strzelali w kopalni "Manifest Lipcowy" (gdzie ranili 25 górników) i w "Wujku" (tam zabili dziewięciu).

76-letni Kiszczak twierdzi, że jest niewinny i że zakazał użycia broni w "Wujku". Przekonywał, że nie ma związku między szyfrogramem, który - jego zdaniem - był tylko przypomnieniem zapisów dekretu Rady Państwa o stanie wojennym, a wydarzeniami w kopalniach. Grozi mu od 2 do 10 lat więzienia. Odpowiada z wolnej stopy.

Proces Kiszczaka zaczął się w Warszawie jesienią 1994 r. W 1996 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił go, uznając, że nie ma dowodów na związek szyfrogramu z wydarzeniami w kopalniach. W 1997 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił uniewinnienie, a sprawę zwrócił sądowi I instancji. Ponowny proces trwa od maja 2001 r.(iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)