Kim są rodzice sprawcy masakry w Arizonie?
Dziennikarze relacjonujący tragedię w Arizonie od kilku dni daremnie próbują skontaktować się z rodzicami Jareda Loughnera, sprawcy sobotniej masakry w Tucson. Zabił on sześć osób i ciężko ranił kongresmenkę Gabrielle Giffords.
Rodzice sprawcy Randy i Amy Loughner po strzelaninie zabarykadowali się w swoim domu na przedmieściu Tucson. Jeden z sąsiadów, którego wpuścili do siebie, powiedział telewizji ABC News, że oboje są kompletnie załamani. 22-letni Jared jest ich jedynym synem.
Nie przyszli jednak do sądu na jego pierwsze przesłuchanie w poniedziałek. We wtorek lokalne media podały, że ojciec Jareda, Randy, złoży tego dnia pierwsze oświadczenie na temat masakry.
Amy Loughner pracowała w administracji miejscowego hrabstwa Pima i obecnie jest na emeryturze. Jej mąż nie pracuje, zajmuje się pracami domowymi, a w wolnych chwilach reperuje samochody.
Sąsiedzi opisują Loughnerów jako rodzinę raczej izolującą się od innych. Niektórzy uznali nawet, że "gardzili" oni innymi i określili rodzinę jako "dysfunkcjonalną". Zwracają uwagę, że problemy wychowawcze z Jaredem musiały się pojawić już dawno, gdyż jako dziecko często nie był on wypuszczany z domu.
Jared już w szkole budził lęk rówieśników i nauczycieli - zachowywał się dziwnie i agresywnie. Z college'u usunięto go, kierując na badania psychiatryczne. Do wojska go nie przyjęto z powodu podejrzeń, że zażywa narkotyki.
Jak się okazało, zabójca prawdopodobnie od dawna planował atak na kongresmenkę Giffords. W 2007 r. otrzymał od niej list z podziękowaniami za obecność na jej wiecu.
W internecie Loughner publikował swoje wypowiedzi, świadczące o obsesji, że rząd chce kontrolować umysły obywateli. Zdaniem obserwatorów, jego zachowanie dowodziło, że cierpiał na chorobę umysłową. Wyznaczona przez sąd adwokatka Jareda, Judy Clarke, zamierza go bronić używając argumentu, że działał w stanie niepoczytalności.
Tomasz Zalewski
NaSygnale.pl: Krwawa libacja w Szczytnie