Kim jest Internauta WP?
Nie przepadają za polityką, są zwolennikami liberalnej gospodarki, mają dość konserwatywne poglądy, ale nauka Kościoła nie jest dla nich najważniejsza. Wolą USA od UE. Są patriotami, choć nie szczędzą Polsce przykrych słów - czy tacy są Internauci Wirtualnej Polski? Nasz portal w 2004 roku opublikował około 150 ankiet, w których oddano ponad 3 miliony głosów. Jaki obraz Polski i polskiego Internauty wyłania się z tego obszernego materiału?
04.01.2005 | aktual.: 04.01.2005 14:14
Polityce mówimy "nie!"
Przede wszystkim wydaje się, że Internauci WP nie przepadają za polityką, a właściwie za politykami. Trudno się dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że 95% (z 10 tysięcy) ankietowanych uważa, że wpływ na działania polityków ma mafia. 90% z 18 tysięcy Internautów chciałoby (nie tylko z tego względu) pozbawić parlamentarzystów immunitetu.
Niechęć często dotyczy konkretnych osób. Blisko trzy czwarte z ośmiu tysięcy osób odpowiadających na początku tego roku na pytanie “czy Kwaśniewski, Miller i Kurczuk powinni stanąć przed Trybunałem Stanu”, wyraziło aprobatę dla takiego rozwiązania. Na zbytek sympatii ze strony Internautów nie może narzekać Andrzej Lepper. 70% ankietowanych chciałoby, aby szef Samoobrony odszedł ze sceny politycznej. Cztery piąte pytanych (46 tysięcy odpowiedzi!) nie chciałoby widzieć Leppera na stanowisku premiera. Z Janem Rokitą w pojedynku o lepsze premierowanie Lepper przegrał 33 do 67 (znów ponad 45 tysięcy głosów).
Zwycięstwo Rokity można wiązać z dość dużą sympatią Internautów dla jego partii. Widać to nie tylko w pytaniach o preferencje wyborcze, w których Platforma Obywatelska, podobnie jak w ogólnopolskich sondażach, dzierży palmę pierwszeństwa (Samoobrona - co warto podkreślić - notuje poparcie niższe niż w próbie ogólnopolskiej). Sympatię dla PO widac również w zbieżnych z programem tej partii pomysłach ustrojowych (70-proc. poparcie dla jednomandatowych okręgów wyborczych) oraz gospodarczych (podobny odsetek opowiadających się za obniżeniem i ujednoliceniem podatków)
.
Zalegalizować prostytucję
W sprawach społecznych Internauci są mniej liberalni, ale i tak częściej niż przeciętni Polacy prezentują niekonserwatywne stanowisko. 41% ankietowanych opowiada się za równouprawnieniem par homoseksualnych w kwestiach ekonomicznych. Jeszcze więcej, bo aż 69% (z 21 tysięcy) uważa, że prostytucja powinna być w Polsce zalegalizowana. To ostatnie mniej dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę, że dwie piąte Internautów przyznało się w ankiecie WP do zdrady partnera lub partnerki.
Dużym powodzeniem cieszy się pomysł przywrócenia kary śmierci. Pytanie o to Wirtualna Polska postawiła w zeszłym roku trzykrotnie. W marcu, za karą śmierci opowiadało się 68% z ponad 8 tysięcy ankietowanych, przeciwko było 29%. W lipcu – “za” było już 80%, a przeciwko – tylko 17% (głosowało ponad 17 tysięcy osób). Pod koniec października, 14 tysięcy głosów rozłożyło się dokładnie tak jak w marcu (68-29). Skąd się bierze ta zaskakująca huśtawka? Na pewno na rozkład głosów duży wpływ mają bieżące wydarzenia społeczne. Lipcowa ankieta powstała kilka dni po ujawnieniu okrutnej zbrodni, kiedy to dwóch bandytów, dla "uczczenia" urodzin jednego z nich, zabili i wyrzucili z pociągu młodą kobietę. W ostatecznym rozrachunku można mówić jednak o dużej stałości światopoglądowej Internautów.
Kościół tak, ale bez przesady
Mocno spolaryzowani są Internauci w kwestiach religijnych. Wprawdzie 82% (z 17 tysięcy) uważa się za katolików (choć 33% nie praktykuje), ale w sprawach związanych z religią proporcje nie są już tak przejrzyste. 48% Internautów (z 33 tysięcy badanych) chciałoby wycofania nauki religii ze szkół, 42% (z 22 tysięcy) nie chce odniesienia do Boga w Traktacie Konstytucyjnym UE, 40% (z 43 tysięcy) jest zdania, że Kościół katolicki przyczynia się do przemocy w rodzinie, a aż 68% (z 18 tysięcy) uważa, że fundusz kościelny powinien zostać zniesiony.
Jeszcze mniej ortodoksyjne z punktu widzenia nauki Kościoła wydają się poglądy Internautów na sprawy bardziej przyziemne, choć również poruszane przez kościelną hierarchię: 68% Internautów (z 24 tysięcy) nie chce zakazu handlu w niedziele, a 65% (z 26 tysięcy) opowiada się za dofinansowaniem środków antykoncepcyjnych.
Nie będzie "Playboy" pluł nam w twarz
Nie znaczy to jednak, że Internauci odwracają się od tradycyjnych wartości. Dość spory odsetek biorących udział w naszych ankietach głosi poglądy patriotyczne. 59% Internautów (z 30 tysięcy) jest dumnych z bycia Polakiem. Trzeba jednak zaznaczyć, że 26% nie widzi powodów do dumy z bycia Polakiem, a co dziesiątemu Internaucie jest to obojętne. Dwie trzecie ankietowanych deklaruje, że wzięłoby udział w Powstaniu Warszawskim (co piąty Internauta wyklucza taką możliwość). 53% badanych (z 40 tysięcy!) uznało za profanację okładkę "Playboya", na której naga modelka pozowała na tle godła narodowego. 44% nie oburzyło się na to zdjęcie.
Zaskakująco wysoko, bo na drugim miejscu, znalazła się Polska wśród „najprzyjemniejszych krajów do życia”. Za taki uważa Polskę co piąty Internauta (z 37 tysięcy głosujących). Wygrała Nowa Zelandia, którą za wyjątkowo przyjemną uważa 25% pytanych. Polska zdystansowała m.in. USA (10%), Włochy (10%), Francję (6%) i Wielką Brytanię (5%). Jest to o tyle dziwne, że z reguły Internauci nie wypowiadają się o Polsce zbyt pochlebnie: 96% (z 20 tysięcy) uważa, że nasz kraj jest skorumpowany. Najczęściej wskazywaną "wartością" jaką wniesiemy do UE jest "polskie piekiełko" (35%), kolejne 11% badanych wskazuje na nietolerancję, a 9% - zaściankowość. Wśród pozytywów, jakie możemy dać Unii, wymieniano "ułańską fantazję" (16%) i "nowe pomysły" (15%). Na 32 tysiące głosujących w innej ankiecie 65% uważa, że Polsce potrzebna jest radykalna zmiana i budowa IV RP. Następne 31% postuluje zmiany, choć bez radykalizmu. Tylko co trzydziesty Internauta nie dostrzega potrzeby zmian. W tej sytuacji ciężko stwierdzić, czy ponad jedna
trzecia Internautów (z 30 tysięcy głosujących), którzy uważają, że w Polsce może być normalnie, to dużo czy mało.
USA - tak, UE - raczej nie
Trzecie miejsce USA w rankingu "krajów przyjemnych" nie zaskakuje. Dwie trzecie ankietowanych chciałoby, aby Amerykanie zbudowali swoje bazy wojskowe w Polsce. Wprawdzie aż 78% Internautów uważa, że Polska, w odpowiedzi na amerykańskie trudności, powinna wprowadzić wizy dla obywateli USA, jednak już w zadanym pierwszego kwietnia pytaniu, czy Polska powinna wybrać UE czy północnoamerykańską strefę wolnego handlu NAFTA, sympatia do supermocarstwa powraca: 35% pytanych widzi Polskę w NAFTA. To tyle samo, ilu jest zwolenników pozostania w UE, ale trzeba przyznać, że członkostwo w NAFTA, do czasu naszej ankiety pozostawało jedynie sloganem partii cieszącej się 2-proc. poparciem.
Wziąwszy pod uwagę, że w primaaprilisowej ankiecie, poza zwolennikami NAFTA, przeciwko członkostwu w UE wypowiedzieli się również zwolennicy gospodarczo-politycznej neutralności, odsetek niechętnych Wspólnocie wśród Internautów sięga mało żartobliwego poziomu 64%. Potwierdzenie tak wysokiego wyniku znajdujemy w innych ankietach: w sierpniu tylko co piąty pytany odczuwał pozytywne skutki wstapienia do Unii. Z tego, że pierwszego maja wchodzimy do UE, tydzień wcześniej cieszyło się 39% z 40 tysięcy ankietowanych Internautów.
Ale kto głosuje?
Wyniki ankiet unijnych, dużo bardziej eurosceptyczne niż te prezentowane w ogólnopolskich sondażach, dowodzą, że podstawowym problem ankiet WP to brak reprezentatywnej próby. W sondażach ośrodków badania opinii, pytania zadawane są osobom, dobranym tak, aby próba oddawała zróżnicowanie społeczne, ekonomiczne i demograficzne Polaków.
Mimo, iż w naszych ankietach odpowiedzi pada kilkanaście a nawet kilkadziesiąt razy więcej niż w zwykłych sondażach, ciężko jest uznać ankietowanych za reprezentatywną próbę. Osoby mające dostęp do Internetu (a więc i do naszych ankiet) to w Polsce wciąż ludzie raczej bardziej zamożni, pracujący, wykształceni, mieszkający w miastach. Te proporcje wciąż się zmieniają, jednak nie da się ukryć, że osoby społecznie marginalizowane nie mają większych szans wypowiedzieć się w ankiecie internetowej.
Wprawdzie zawsze można powiedzieć, że pytamy polskich Internautów, a nie Polaków w ogóle, ale tu pojawia się drugi problem. Udział w ankietach biorą ci, których dany problem rzeczywiście dotyczy, irytuje, pociąga. Stąd może wcale nie marginalny udział odpowiedzi skrajnych, niewielka z reguły liczba "niepewnych" oraz często wyższy niż w sondażach odsetek niezadowolonych. Ktoś, komu nie podoba się Polska, Unia, Kościół czy cokolwiek innego, chętnie wyklika swoją niechęć i z radością będzie obserwował rosnący słupek podobnie myślących. Z tego powodu trudno też generalizować wyniki ankiet, gdyż każda z nich przeprowadzana jest na innej próbie, o innej strukturze.
Oczywiście powyższe uwagi nie przekreślają wartości poznawczej ankiet WP. Doraźne sondaże, przeprowadzane w odpowiedzi na bieżące wydarzenia, zawsze obarczone są dużym marginesem błędu. Nie mają jednak służyć naukowym opracowaniom, a raczej wyczuciu kierunku społecznych nastrojów. O tym, że takie wsłuchanie jest dziś potrzebne, świadczy coraz częstsze wykorzystywanie publikowanych przez nas ankiet przez inne media: radio, prasę, a także telewizję. Nasze sondaże dają do myślenia politykom. Również Tomasz Lis, prowadząc swój program w Polsacie powołuje się na wyniki ankiet, które organizuje razem z WP.