Kim był Władysław Bartoszewski? Niezwykła historia człowieka, który mówił, że warto być przyzwoitym
Władysław Bartoszewski - żołnierz Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego, więziony w Auschwitz i więzieniach komunistycznych; w wolnej Polsce minister spraw zagranicznych, publicysta, pisarz i działacz społeczny, Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata - zmarł w piątek w wieku 93 lat.
- Czy było łatwo? Nie. Ale w jakim moralnym, historycznym lub społecznym kodeksie jest powiedziane, że życie człowieka, narodu, a nawet ludzkiego gatunku ma być łatwe? Otóż życie nie musi być łatwe. Gorzej jeśli jest nudne - tak sam o swoim życiu mówił Władysław Bartoszewskim w jednym z wywiadów.
Jego receptą na życie było bycie umiarkowanym realistą-optymistą oraz sympatia dla życia i dla ludzi. W 2012 r. podczas uroczystości z okazji swych 90. urodzin Bartoszewski mówił, że pierwszą książką jaką wydał w III Rzeczpospolitej była publikacja zatytułowana "Warto być przyzwoitym". - Myślę, że po kilkudziesięciu latach nie zmieniłem zdania i sądzę, że nie zdążę już go zmienić na tym świecie, że trzeba odróżniać pojęcia wartości i opłacalności. Na pewno warto być przyzwoitym - powiedział wówczas.
- Wzór dla młodych Europejczyków; człowiek honoru, uosabiający gotowość do pojednania - tak z kolei o Bartoszewskim pisali w 2012 r. prezydenci Francji, Austrii i Izraela, a także kanclerz Niemiec w listach gratulacyjnych z okazji jego jubileuszu. Z tej samej okazji, wręczając Bartoszewskiemu nagrodę Światło Pamięci, dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński odstąpił od uzasadnienia nadania nagrody, bo - jak powiedział - uzasadnienie to "ogarnia całość życia profesora", a prezydent Bronisław Komorowski i ówczesny premier Donald Tusk podkreślali wówczas zgodnie, że Bartoszewski to drogowskaz, kompas pokazujący gdzie jest słuszna strona.
Bartoszewski, przez lata aktywny uczestnik wydarzeń na scenie politycznej, społecznej, kulturalnej, znany z ciętego języka i ostrych sądów, spotykał się również z krytyką, ale nawet jego adwersarze przyznawali, że był postacią nietuzinkową, wyróżniającą się w polskim życiu publicznym.
Władysław Bartoszewski urodził się 19 lutego 1922 roku w Warszawie, w maju 1939 roku zdał maturę. - Należę do generacji ludzi wychowanych w Warszawie w latach międzywojennych, szczególnie ważnych dla Polski. Było to pierwsze pokolenie wychowane nie w niewoli, a potem skonfrontowane z potwornością II wojny światowej. Była ona dla wielu osób, nie tylko w Polsce, trzęsieniem ziemi w kategoriach politycznych, ale również etycznych - podkreślał Bartoszewski w rozmowie z "Rzeczpospolitą" (10 listopada 2004 r.).
We wrześniu 1940 r. Bartoszewski został aresztowany podczas łapanki i wywieziony do Auschwitz, gdzie z numerem obozowym 4427 był więziony do kwietnia 1941 r. W latach 1941-44 studiował polonistykę na tajnym Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego. W 1942 roku związał się z konspiracyjną katolicką organizacją społeczno-wychowawczą Front Odrodzenia Polski (FOP), wstąpił do AK pod pseudonimem "Teofil" i rozpoczął współpracę z Radą Pomocy Żydom "Żegota" przy Delegacie Rządu na Kraj. Podczas Powstania Warszawskiego był adiutantem dowódcy placówki informacyjno-radiowej "Asma" i redaktorem naczelnym czasopisma "Wiadomości z Miasta i Wiadomości Radiowe".
Po wojnie był współpracownikiem Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. W 1946 r. zatrudnił się w związanej z Polskim Stronnictwem Ludowym Stanisława Mikołajczyka "Gazecie Ludowej". Niebawem został członkiem PSL, wówczas jedynej realnej opozycji wobec komunistów. Za działalność w tej partii Bartoszewski został w 1946 r. aresztowany pod zarzutem szpiegostwa i skazany na karę więzienia, którą odbywał do 1948 roku. Po odzyskaniu wolności Bartoszewskiego przyjęto na trzeci rok polonistyki na UW. Studia przerwało kolejne aresztowanie w grudniu 1949 r. W maju 1952 r. Bartoszewski został skazany na 8 lat więzienia za szpiegostwo. W sierpniu 1954 r. sąd zezwolił na roczną przerwę w odbywaniu kary w związku ze złym stanem zdrowia, zaś w marcu 1955 r. orzekł niesłuszność wyroku.
Po uwolnieniu Bartoszewski zajął się publicystyką, współpracował m.in. z tygodnikiem "Stolica" oraz "Tygodnikiem Powszechnym". Od 1958 r. eksternistycznie kontynuował studia na Wydziale Filologicznym UW, jednak nie obronił magisterium, w związku z decyzją rektora o skreśleniu go z listy studentów.
W latach 1973-1982 i 1984-1985 wykładał historię najnowszą na Wydziale Nauk Humanistycznych KUL, prowadził także wykłady na niemieckich uczelniach w Monachium i Eichstaett. W 1976 r. Bartoszewski poparł list intelektualistów przeciwko zmianom w Konstytucji PRL, tzw. List 64. Od 1978 r. współtworzył Towarzystwo Kursów Naukowych i wykładał na tajnym Uniwersytecie Latającym.
W sierpniu 1980 r. Władysław Bartoszewski został członkiem NSZZ "Solidarność" i współtworzył Komitet Obrony Więzionych za Przekonania przy Komisji Krajowej "S". Po wprowadzeniu stanu wojennego został internowany; wypuszczono go na wolność w kwietniu 1982 r. - Moje zaangażowanie w Solidarność wynikało z prawdziwego do niej przekonania. W Solidarności widziałem kontynuację tych licznych ruchów wolnościowych, w których od chłopca uczestniczyłem - mówił Bartoszewski w 2005 r. w wywiadzie dla PAP.
W latach 1990-95 był ambasadorem Polski w Austrii, później przez kilka miesięcy - ministrem spraw zagranicznych w rządzie Józefa Oleksego. W latach 1997-2001 Bartoszewski był senatorem IV kadencji z ramienia Unii Wolności. Szefem polskiej dyplomacji ponownie został w rządzie Jerzego Buzka; funkcję tę sprawował w latach 2000-2001. Od 2001 r. przewodniczył Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej przy Premierze RP.
W lipcu 2006 r. Bartoszewski podpisał list otwarty byłych ministrów spraw zagranicznych, krytykujący odwołanie przez stronę polską spotkania przywódców państw Trójkąta Weimarskiego, w którym miał uczestniczyć ówczesny prezydent Lech Kaczyński. W oświadczeniu b. szefowie polskiej dyplomacji napisali m.in., że "odwołanie spotkania na szczycie bez bardzo istotnej przyczyny jest lekceważące wobec partnerów". Szczyt z udziałem prezydenta Polski, Francji i Niemiec odwołano na krótko przed terminem, jako powód podając chorobę prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
W październiku 2007 r. Bartoszewski stanął na czele komitetu honorowego Platformy Obywatelskiej przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi. Przekonywał, że jedynym wyborem, który służy Polsce, jest oddanie głosu na Platformę, a "kto zdecyduje inaczej, decyduje na własną odpowiedzialność". Z kolei podczas wyborów prezydenckich w 2010 r. wszedł w skład honorowego komitetu poparcia kandydatury Bronisława Komorowskiego na prezydenta.
20 listopada 2007 r. został przez premiera Donalda Tuska powołany na sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów do spraw dialogu międzynarodowego. Pełniąc tę funkcję, zajmował się rozwojem współpracy polsko-niemieckiej oraz kontaktami z diasporą żydowską w świecie oraz współpracą z państwem Izrael.
Bartoszewski wielokrotnie spotykał się w Polsce i Niemczech z niemieckimi politykami. W lutym 2008 r. współprzewodniczył polsko-niemieckim rozmowom w Warszawie na temat problematyki historycznej w stosunkach pomiędzy oboma krajami. Rok później w lutym 2009 r. spotkał się w Berlinie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Jak mówił potem, spotkanie z szefową niemieckiego rządu było "rozmową w zaprzyjaźnionym gronie" i dotyczyło całokształtu współpracy, w tym problemów, które mogą wyniknąć we wzajemnych stosunkach.
Gdy niemiecki Związek Wypędzonych (BdV) po raz pierwszy zgłosił kandydaturę Eriki Steinbach do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" Bartoszewski ostro komentował tę decyzję, ostrzegając Niemcy przed pogorszeniem stosunków z Polską. We wrześniu 2010 r. Steinbach stwierdziła, że Bartoszewski ma zły charakter. Swoją ocenę uzasadniła "osobistymi doświadczeniami". Potem powiedziała, że żałuje tej wypowiedzi.
W czerwcu 2010 r., otwierając XIV Forum Polsko-Niemieckie, Bartoszewski powiedział, że w stosunkach między oboma krajami doszło już do takiej normalności, że pokłócić nas i zirytować jest coraz trudniej. Zwrócił uwagę, że "pozytywne owoce zbliżenia i pogłębienia stosunków polsko-niemieckich" widać nie tylko w polityce, ale często również w bardzo praktycznych kwestiach.
Jako pełnomocnik rządu ds. dialogu międzynarodowego brał m.in. udział w polsko-niemieckich konsultacjach międzyrządowych. Apelował o utworzenie w Berlinie miejsca upamiętniającego wszystkie polskie ofiary nazizmu. Postulat ten znalazł się we wspólnym oświadczeniu polsko-niemieckiego okrągłego stołu z 12 czerwca 2011 r., podpisanym także przez przedstawicieli rządów Polski i RFN.
Był orędownikiem i aktywnym uczestnikiem dialogu polsko-żydowskiego. W czasie II wojny światowej był najpierw członkiem Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom, a od 1942 r. działał w Radzie Pomocy Żydom "Żegota". W grudniu 1965 r. został przez Instytut Yad Vashem uhonorowany tytułem Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata. W 2012 r. w 70. rocznicę założenia "Żegoty", jako ostatni żyjący członek kierownictwa tej Rady, mówił, że była ona instytucją wyjątkową w okupowanej Europie, nigdzie indziej organizacje tego typu nie były powiązane z rządem.
W 2013 r. przekazał niektóre ze swych pamiątek - m.in. Medal Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, dokumenty wiceprezesa Żegoty i przedstawiciela Bundu Leona Feinera, pierścień wytworzony w getcie łódzkim w 1942 r. - Muzeum Historii Żydów Polskich. W tym samym roku z okazji 20. rocznicy powstania Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie Bartoszewski został uhonorowany medalem imienia Elie Wiesela, najwyższym wyróżnieniem przyznawanym przez muzeum. Pełniąc funkcję pełnomocnika rządu ds. dialogu międzynarodowego, brał udział także w polsko-izraelskich konsultacjach międzyrządowych. Był honorowym obywatelem państwa Izrael.
19 kwietnia 2015 r. wziął udział w uroczystościach 72. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim. Mówił wtedy, że każde pokolenie, naród i kraj potrzebuje wartości dotyczących godności życia, wolności oraz tolerancji.
Bartoszewski był również przez wiele lat przewodniczącym Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. W 2012 r. został honorowym obywatelem gminy Oświęcim - jako wyraz uznania dla jego działań, których celem było ocalenie pamięci o ofiarach Auschwitz tak, aby kolejne pokolenia wyciągnęły ze zbrodni wnioski na przyszłość oraz uznania za pracę w Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej. Otrzymał również Medal Miasta Oświęcimia.
Bartoszewski był też jedną z osób dających świadectwo, i jako uczestnik, i jako historyk o Powstaniu Warszawskim. Przez wiele lat brał udział w uroczystościach upamiętniających powstańczy zryw. W 2013 r. po raz pierwszy - jak mówił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" - od 1945 r. zastanawiał się czy nie zrezygnować z pójścia 1 sierpnia na uroczystości przed Pomnikiem Gloria Victis na Wojskowych Powązkach - powodem były sytuacje, do których dochodzi na tej uroczystości w ostatnich latach: okrzyki, buczenie i gwizdy, podczas składania kwiatów przez przedstawicieli władz. Ostatecznie Bartoszewski wziął również wtedy udział w uroczystościach i wraz z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem złożył wieniec.
Był autorem ok. 1,5 tys. artykułów i ok. 40 książek, m.in. "Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945" (wspólnie z Zofią Lewinówną) (1966), "1859 dni Warszawy" (1974), "Los Żydów Warszawy 1939-1943. W czterdziestą rocznicę powstania w getcie warszawskim" (1983), "Dni walczącej stolicy. Kronika Powstania Warszawskiego" (1984, 1989, 2004, 2008), "Metody i praktyki Bezpieki w pierwszym dziesięcioleciu PRL" (1985), "Jesień nadziei: warto być przyzwoitym" (1984, 1986); w późniejszych latach książkę wznowiono pt. "Warto być przyzwoitym. Teksty osobiste i nieosobiste"), zapis rozmów z Michałem Komarem "Władysław Bartoszewski: wywiad-rzeka" (2006), "Środowisko naturalne. Korzenie" (2010), "Kropla drąży skałę? Co mówiłem do Niemców i o Niemcach przez ponad pół wieku" (2011). W tym roku ukazała się najnowsza książka Bartoszewskiego "Wiosna jesienią", w której przedstawia on czasy tzw. odwilży 1956 r.
- Z całego dorobku mego życia nie żałuję ani jednego napisanego zdania, choć na pewno niejedno napisałbym lepiej, precyzyjniej, mądrzej czy trafniej. Nie ma takiego zdania, a tym bardziej ustępu czy artykułu, o którym marzyłbym: oby zapadł się on pod ziemię, oby nigdy nie był napisany. Przywiązuję bardzo dużą wagę do tego stwierdzenia - powiedział Władysław Bartoszewski w wywiadzie dla miesięcznika "Więź" (1986). Od marca 1995 r. Władysław Bartoszewski był wiceprezesem polskiego PEN Clubu, w latach 2001-2010 prezesem, a później był jego prezesem honorowym.
Bartoszewski był laureatem wielu nagród, odznaczeń i wyróżnień, m.in. Orderu Orła Białego, Krzyża Wielkiego Orderu Zasługi RFN, papieskiego Orderu św. Grzegorza Wielkiego, Krzyża Wielkiego Zakonu Rycerskiego i Szpitalnego św. Łazarza z Jerozolimy. Doktor honoris causa m.in. Uniwersytetów Warszawskiego i Hajfy oraz Hebrew College w Baltimore, honorowy obywatel m.in. Warszawy, Wrocławia i Gdańska. 25 lutego 2011 powołany został przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w skład Kapituły Orderu Orła Białego i wybrany jej kanclerzem.
Bartoszewski angażował się również w akcje społeczne - np. w 2012 r. został honorowym ambasadorem inicjatywy warsztatów dla seniorów. W 2013 r. z kolei był wśród sygnatariuszy listu otwartego podpisanego przez polityków, kombatantów, ludzi kultury i sportowców, w którym stwierdzili oni, że referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz nie ma sensu.
Był też jednym ze zdobywców "Srebrnych Ust" przyznawanych przez radiową Trójkę, słynął bowiem z ciętego języka. W czasach rządów PiS ukuł np. określenie "dyplomatołki". Słynne są także jego stwierdzenia m.in. "Kocham moich rodaków, choć doprowadzają mnie do cholery", oraz o polityce zagranicznej prowadzonej przez rządzących ówcześnie, którą porównał do brzydkiej panny na wydaniu: "Jeśli panna nie jest piękna i posażna, to powinna być choć sympatyczna, a nie nabzdyczona" - stwierdził wówczas.
W oczach przyjaciół był postacią barwną i nietuzinkową. W wielu opowieściach powtarzały się zachwyty nad jego witalnością i energią, optymizmem, encyklopedyczną pamięcią, doświadczeniem. Stałym elementem opowieści o Bartoszewskim było to, że mówił on bardzo szybko i bardzo długo.
- By zostać autorytetem potrzebny jest zestaw jakości w człowieku, bez których jest to niemożliwe, a więc kompetencja w dziedzinie, w której się porusza, i bezinteresowne zaangażowanie. W przypadku prof. Bartoszewskiego autentyczność tego zaangażowania wytrzymuje próbę czasu, to nie są doraźne zrywy - mówił o Bartoszewskim w 2007 r. redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki.
Z kolei kardiolog prof. Andrzej Szczeklik w 2007 r. w rozmowie "Tygodnikiem Powszechnym" mówił, że Bartoszewski dysponował "unikalnym ośrodkiem w swoich półkulach mózgowych - to ośrodek przyzwoitości"