Kilkaset osób protestowało po gwałcie na pięciolatce w Indiach
Kilkaset osób protestowało przed siedzibą policji w stolicy Indii, Delhi, dokąd ma zostać przewieziony mężczyzna podejrzany o zgwałcenie pięcioletniej dziewczynki i znęcanie się nad nią. To kolejny przypadek przemocy seksualnej wobec kobiet w Indiach.
20.04.2013 | aktual.: 22.04.2013 04:52
Tłum kobiet i mężczyzn próbował sforsować metalowe barykady u wejścia do komisariatu. Protesty wywołane medialnymi doniesieniami o dramacie dziewczynki trwają od piątku.
Pięciolatka z biednej dzielnicy na przedmieściach Delhi w poniedziałek została porwana przez napastnika, który miał ją więzić przez ok. 40 godzin w mieszkaniu w bloku, w którym mieszkali jej rodzice. W tym czasie gwałcił ją i torturował. W środę płaczącą dziewczynkę usłyszeli i znaleźli sąsiedzi.
Policja oświadczyła, że trwa dochodzenie, które ma wyjaśnić, czy w sprawę zamieszana jest więcej niż jedna osoba.
Dziewczynka trafiła do szpitala. Jak podali lekarze, obecnie jest przytomna, a jej stan stabilny, jednak odniesione obrażenia są tak poważne, że może być konieczne będą kolejne zabiegi chirurgiczne. - Najbliższe dwie doby będą dla niej decydujące - ocenił jeden z lekarzy ze szpitala, w którym dziecko przeszło już jedną operację.
W piątek policja aresztowała 22-letniego mężczyznę o imieniu Manoj, podejrzanego o porwanie i zgwałcenie dziewczynki. Domniemanego sprawcę ujęto w stanie Bihar na wschodzie Indii, dokąd uciekł, porzuciwszy poturbowaną pięciolatkę.
Sprawa zgwałconej dziewczynki spotkała się w Indiach z falą oburzenia i protestów po tym, jak w ostatnich miesiącach media ujawniały kolejne przypadki brutalnych napaści seksualnych. Po nagłośnieniu tych ataków w kraju, gdzie tradycyjnie dominują mężczyźni, zaczęto krytykować sposób, w jaki traktowane są kobiety. Zaostrzono kary za napaści seksualne i inne przestępstwa przeciw kobietom, np. handel nimi czy atakowanie ich kwasem. Utworzono też sieć specjalnych sądów zajmujących się wyłącznie przypadkami przemocy seksualnej.