Trwa ładowanie...
d34xv13
14-10-2007 17:30

Kilka tysięcy osób na Marszu Europejskim w Mińsku

Około 3-5 tysięcy ludzi wyszło
w niedzielę na ulice Mińska na zorganizowany przez opozycję Marsz
Europejski. Wbrew zaleceniom władz manifestanci zebrali się na
położonym w centrum białoruskiej stolicy Placu Październikowym,
ale później przeszli na trasę wyznaczoną przez radę miejską.
Manifestacja minęła spokojnie.

d34xv13
d34xv13

Manifestantom towarzyszyło kilkuset milicjantów. Ostrzegli, że demonstranci zmieniając miejsce zbiórki łamią prawo, i nakazali im rozejście się, lecz nie interweniowali.

Zaprosiliśmy władze, by się do nas przyłączyły. To nie jest marsz przeciwko komukolwiek, to marsz za Europą - powiedział do tłumu były kandydat demokratycznej opozycji w minionych wyborach prezydenckich Aleksander Milinkiewicz.

"Białoruś do Europy" - skandowali manifestanci. Powiewali flagami Unii Europejskiej i historycznymi barwami białoruskimi.

Białoruskie władze zgodziły się na manifestację opozycji, jednak same wyznaczyły trasę jej przejścia. Z początku opozycja planowała rozpoczęcie marszu na Placu Październikowym, gdzie po ubiegłorocznych wyborach prezydenckich stało opozycyjne miasteczko namiotowe, i przejście Prospektem Niepodległości pod gmach Biblioteki Narodowej.

d34xv13

Natomiast władze Mińska pozwoliły na przemarsz w zupełnie innym kierunku: od białoruskiej Akademii Nauk do parku przy Placu Bangalore już poza centrum. Mimo to manifestanci zebrali się na Placu Październikowym.

Cała manifestacja trwała około 2,5 godziny. Uczestnicy zgromadzili się o godzinie 14.00 czasu miejscowego (13.00 w Polsce) na Placu Październikowym, skąd - za wezwaniem Milinkiewicza - ruszyli w stronę białoruskiej Akademii Nauk. Tam spotkali się z mniejszą grupą demonstrantów, wśród których była m.in. rodzina przebywającego w więzieniu byłego kandydata na prezydenta i lidera Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej "Hramada" Aleksandra Kazulina.

Portal "Nawiny" podawał, że w okolicach Akademii Nauk parkowało kilkanaście autobusów OMON-u - prewencyjnych oddziałów milicji.

Według oficjalnych danych białoruskiej milicji, zebrało się około trzech tysięcy ludzi. Organizatorzy marszu mówili o ponad pięciu tysiącach osób. Wśród liderów opozycji oprócz Milinkiewicza znaleźli się m.in. Wincuk Wiaczorka z Białoruskiego Frontu Narodowego (BNF), szef komitetu organizacyjnego marszu i wiceprzewodniczący BNF-u Wiktar Iwaszkiewicz, Siarhiej Kaliakin z Partii Komunistów Białorusi, reprezentant partii Kazulina Ihar Rynkiewicz.

d34xv13

Manifestacji przyglądali się dyplomaci USA, Litwy, Łotwy, Estonii, Czech, Słowacji, Szwecji, Francji i Niemiec. Z Polski przyjazd planował eurodeputowany i szef Partii Demokratycznej Janusz Onyszkiewicz, lecz na polsko-białoruskiej granicy władze Białorusi odmówiły mu wjazdu.

Już pod koniec marszu od głównego pochodu odłączyła się licząca około 600-700 osób grupa młodzieży. Przełamała ona ustawione przez milicję barierki i ruszyła w kierunku Biblioteki Narodowej. Na wysokości stacji metra "Moskowskaja" zablokował ją jednak kordon milicji.

Natomiast główna grupa uczestników, gdy około 17.30 czasu białoruskiego (16.30 w Polsce) doszła do Placu Bangalore, zaczęła się rozchodzić.

W tygodniu poprzedzającym marsz doszło na całej Białorusi do zatrzymań opozycjonistów; wśród nich byli działacze Związku Polaków na Białorusi: szefowa tej organizacji Andżelika Borys i redaktor naczelny "Magazynu Polskiego na uchodźstwie" Igor Bancer.

Władze wszystkim zarzucały "drobne chuligaństwo", w tym przeklinanie w miejscu publicznym. Borys sąd skazał na grzywnę, a Bancera na 10 dni aresztu.

d34xv13
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d34xv13
Więcej tematów