Kieszonkowcy na wakacjach
W Warszawie spadła liczba kradzieży
kieszonkowych. Jak twierdzą policjanci, nasi doliniarze grasują
teraz w Niemczech, gdzie mogą liczyć na większe łupy. Upodobali
sobie Berlin - pisze "Życie Warszawy".
27.08.2005 | aktual.: 27.08.2005 08:16
Kieszonkowcy coraz rzadziej pojawiają się w warszawskich tramwajach i autobusach. "W pierwszym półroczu tego roku policjanci odnotowali tylko 655 zgłoszeń od warszawiaków o kradzieżach kieszonkowych. Także nasi funkcjonariusze pracujący po cywilnemu przyłapują coraz mniej osób" - przyznaje nadkom. Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. "Jak na stolicę, to bardzo mało" - dodaje. Przed dwoma laty takie sytuacje zdarzały się dość często. W ciągu miesiąca jeden policjant potrafił zatrzymać na gorącym uczynku aż 100 doliniarzy.
Nie oznacza to jednak, że złodzieje zajęli się uczciwą pracą. "Ostatnio kontrolowaliśmy grupę kieszonkowców, których dawno nie widzieliśmy w stolicy. Wiemy, od policjantów z Niemiec, że ta grupa kradnie za zachodnią granicą" - mówią policjanci z wydziału wywiadowczo-patrolowego, którzy w cywilnych ubraniach podróżują komunikacją miejską i zatrzymują złodziei.
Nasi kieszonkowcy teraz upodobali sobie Berlin, gdzie pasażerowie noszą przy sobie większe kwoty, a ryzyko wpadki jest mniejsze. Dlaczego? "Niemieccy policjanci ich po prostu nie znają" - stwierdzają w rozmowie z "ŻW" funkcjonariusze.
Potwierdzają to policjanci z Niemiec. "Przestępczość Polaków w naszym mieście nie jest mała" - mówi Thomas Neuendorf, szef grupy dochodzeniowej ds. złodziei kieszonkowych w berlińskiej policji. Ze statystyk wynika, że polscy kieszonkowcy stanowią, po Rumunach i obywatelach byłej Jugosławii, trzecią grupę narodowościową, która wchodzi w konflikt z prawem. W niemieckiej telewizji coraz częściej można zobaczyć skecze kabaretowe, na temat lepkich rąk Polaków.
Tymczasem w Warszawie miejsce działających bezszelestnie kieszonkowców zajęli w komunikacji miejskiej bandyci, którzy biją pasażerów, a dopiero potem ich okradają. Aby temu zapobiec, warszawscy stróże prawa przygotowują akcję "Pasażer". W najbliższym czasie policjanci w mundurach i po cywilnemu będą jeździć autobusami, głównie nocnymi. Bo to w nich dochodzi do największej liczby rozbojów i bójek.
"Podobne działania przeprowadzaliśmy w ubiegłym roku. Na początku udawało się nam w ciągu jednej nocy zatrzymać nawet kilkunastu sprawców przestępstw. Po kilku tygodniach były to pojedyncze przypadki. Bandyci zaszyli się z powodu ryzyka wpadki" - mówi jeden ze stołecznych policjantów.