Kierowcy autobusów ścigają się z czasem
Kierowcy miejskich autobusów narzekają na sporządzone przez ZTM rozkłady jazdy. Aby ich przestrzegać, muszą łamać przepisy.
21.09.2006 09:32
– Żeby dojechać na czas wyznaczony w rozkładzie, jedziemy jak piraci– żali się pan Stanisław, kierowca Miejskich Zakładów Autobusowych. – Zarząd Transportu Miejskiego nie chce robić z nami żadnych korekt rozkładów jazdy, nikt nie sprawdza możliwości przejazdu. Za opóźnienia jesteśmy karani finansowo– dodaje kierowca. Jako przykład pan Stanisław podaje trasę pomiędzy Dworcem Gdańskim a rondem Starzyńskiego. Według rozkładu na pokonanie tej odległości w godzinach szczytu kierowcy mają 4 min. Zdaniem naszego rozmówcy w rzeczywistości zajmuje im to 15-20 minut.
Słowa pana Stanisława potwierdza Zygmunt Wojciechowski ze związku zawodowego MZA Sierpień 80. – Rozkłady jazdy, które sporządził ZTM, są z księżyca – mówi Zygmunt Wojciechowski. – Nie jesteśmy w stanie przyjeżdżać punktualnie. Rozkłady ustalali ludzie, którzy nie mają pojęcia o funkcjonowaniu komunikacji miejskiej. Konsekwencje ponoszą kierowcy, którym za niepunktualną jazdę obcinane są premie. Aby zrealizować rozkład jazdy, musimy łamać przepisy ruchu drogowego i narażać się na kary policji– dodaje.
Zarzuty kierowców stanowczo odpiera Grzegorz Ćwiek z biura prasowego ZTM. Jego zdaniem wina leży po stronie MZA. – Nie nakładamy kar za kilkuminutowe opóźnienia. Ustalając rozkład jazdy, bierzemy pod uwagę, że autobus może przyjechać 2 minuty wcześniej lub 3 minuty później. Rozkłady jazdy ustalamy po konsultacjach z kierowcami– informuje Ćwiek.
Paweł Rozwód