Kierowca prok. Olejnika skazany za spowodowanie wypadku
Na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery skazał we wtorek Sąd Rejonowy w Tomaszowie Maz. (Łódzkie) kierowcę samochodu służbowego Ministerstwa Sprawiedliwości Andrzeja B., oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym ciężko ranny został b. zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik. Andrzej B. ma również zakaz prowadzenia pojazdów na rok.
Sąd uniewinnił natomiast drugiego z oskarżonych - Rafała S., kierowcę innego samochodu, który w czasie wypadku jechał sąsiednim pasem, ale - według prokuratury - nieumyślnie naruszył zasady ruchu drogowego i przyczynił się do wypadku.
Do zdarzenia doszło pod koniec czerwca ub. roku na drodze krajowej nr 8 Warszawa-Wrocław w Tomaszowie Mazowieckim. Służbowy opel, którym jechał Olejnik, przebił metalową barierkę, zjechał z nasypu i przewrócił się na dach. Kierowca i jadący samochodem prokurator trafili do szpitala. Stan prokuratora określany był jako ciężki. Przebywał w szpitalu przez trzy miesiące. Samochód został całkowicie zniszczony.
Zdaniem sądu, winę za wypadek ponosi kierowca służbowego opla Andrzej B., który umyślnie naruszył przepisy ruchu drogowego znacznie przekraczając dozwoloną prędkość. Samochód w chwili zdarzenia jechał z prędkością co najmniej 150 kilometrów na godzinę, podczas gdy na tym odcinku trasy dozwolona prędkość to 100 km/h. Tej prędkości nie mogli przewidzieć inni uczestnicy ruchu, eliminowała ona możliwość uniknięcia jakichkolwiek nieprzewidzianych zachowań innych kierowców - mówił sędzia. Sąd uznał argumentację prokuratury i przyznał, że Andrzej B. zareagował zbyt gwałtownie, a jadąc z nadmierną prędkością stracił panowanie nad autem.
Uzasadniając wyrok, sąd nie dał wiary relacji B., który twierdził, że jechał nie szybciej niż 110 km/h, a wyleciał z trasy, bo wpadł w poślizg po uderzeniu w jego samochód innego auta, które - jak twierdzi - nie wiadomo w jaki sposób znalazło się na jego pasie ruchu. Sąd uznał ją za nieadekwatną do śladów pozostawionych na miejscu zdarzenia i przypomniał, że biegli wykluczyli zetknięcie się samochodów.
Sąd wykluczył również wersję przedstawioną przez Kazimierza Olejnika, który powiedział, iż pamięta chwilę, kiedy jakiś samochód zajechał im drogę, ale nie potrafił powiedzieć z jaką prędkością poruszał się służbowy opel. Proszę zauważyć, że te dwie relacje są sprzeczne ze sobą. Gdyby samochód prowadzony przez Rafała S. zajechał wam drogę, to przy prędkości jaką poruszaliście się doszłoby do zderzenia - mówił sędzia i dodał, że pozostaje wersja przedstawiona przez S.
Sędzia przytoczył wersję zdarzeń według S.: oskarżony jedzie prawym pasem, patrzy w lusterko, nie widzi innego pojazdu, podejmuje zamiar skrętu na lewy pas. Gdy po chwili włączył kierunkowskaz, lekko odbił w lewą stronę, spojrzał raz jeszcze w lusterko i zauważył wtedy za sobą na lewym pasie samochód. Wycofał się z zamiaru zmiany pasa ruchu pozostając na prawym pasie - powiedział sędzia. Tym samym ustąpił pierwszeństwa jadącemu lewym pasem oplowi.
Według sądu, nie ma dowodów przeczących tej wersji. Nie zgodził się też z zeznaniami biegłych, którzy sugerowali, że S. spowodował wypadek, gdyż "pośrednio oddziaływał na psychikę kierowcy służbowego opla, który widząc manewr podjął taką, a nie inną decyzję". Ta opinia - zdaniem sądu - to przekroczenie przez biegłych swoich uprawnień.