Kieres będzie ubiegał się o ponowny wybór na szefa IPN
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres nie zamierza rezygnować z ubiegania się o ponowny wybór na szefa tej Instytucji w związku z zamieszaniem dotyczącym ujawnienia informacji o inwigilacji Karola Wojtyły.
26.04.2005 | aktual.: 27.04.2005 10:24
Na szczęście jeszcze ja jestem gospodarzem moich planów i to ja będę suwerennie podejmował decyzje dotyczące mojej osoby i mojej przyszłości w IPN. W tej chwili nic się tutaj nie zmienia - odparł Kieres pytany w Gdańsku przez dziennikarzy, czy sprawa może zaważyć lub wpłynąć na jego plany co do ubiegania się o ponowny wybór.
Gdybym kierował się w mojej działalności moimi szansami wyborczymi, oznaczałoby to, że straciłem zdolności do kierowania IPN, że w takiej sytuacji mój interes stawiam nad dobro publiczne. Tak nie było, nie jest i nie będzie. Nawet jeżeli w przyszłości będę musiał podejmować decyzje, które będą szkodzić moim szansom wyborczym, to te decyzje będą podejmowane - oświadczył.
IPN od dawna zna informacje o inwigilacji Karola Wojtyły
Wyjaśnił, że informacje dotyczące inwigilacji Karola Wojtyły były znane już od dawna, chociażby w zapowiedziach planów działalności IPN i on nie był pierwszą osobą, która zajęła stanowisko w tej sprawie. Rzeczywiście, przejąłem na siebie odpowiedzialność za poinformowanie społeczeństwa, że taki problem istnieje - zaznaczył. Nie chciał jednak ujawnić żadnych informacji dotyczących inwigilacji Karola Wojtyły ani powiedzieć, kiedy mogłoby to nastąpić.
W ubiegły wtorek Kieres ujawnił, że IPN ma dwie taśmy z nagranymi rozmowami oficerów SB z "osobą duchowną, która udzielała informacji o Kościele i Karolu Wojtyle". Dodał, że on wie, kim jest ta osoba, ale na razie nie może powiedzieć nic więcej, bo sprawa jest weryfikowana.
Członek kolegium Instytutu Pamięci Narodowej prof. Andrzej Paczkowski ocenił, że prezes IPN mówiąc to "niewątpliwie popełnił błąd". Pytany, jak mogą się czuć ludzie blisko związani z Karolem Wojtyłą, na których teraz pada podejrzenie, odparł: To najgorsze wyjście z możliwych. Albo mówi się od razu konkretnie, o kogo chodzi i wtedy sprawa jest może dla kogoś przykra, ale przynajmniej jasna, a takie uogólnianie jest niestosowne.
Według niektórych mediów, w materiałach SB pojawia się nazwisko przyjaciela papieża, ks. prof. Mieczysława Malińskiego. Ks. Maliński powiedział, że SB wiele razy próbowała go złamać, ale zawsze odmawiał. Dodał, że jego kontakty z SB ograniczały się do rozmów, które w PRL odbywał każdy, kto odbierał albo zdawał paszport po powrocie z zagranicy. Podkreślił, że nie podpisywał żadnej deklaracji ani nie otrzymywał żadnych pieniędzy od SB. Zaprzeczył, by istniały jakiekolwiek materiały dotyczące jego kontaktów z SB. Także Kieres mówi, że odkryte materiały nie dotyczą ks. Malińskiego.