KGP zawiadomiła prokuraturę o ujawnieniu tajemnicy służbowej
Komenda Główna Policji skierowała do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa dotyczącego ujawnienia tajemnicy służbowej. Obejmuje ono trzech funkcjonariuszy: byłego szefa łódzkiej policji Janusza Tkaczyka, byłego szefa olsztyńskiego CBŚ Jana Markowskiego i szefa łódzkiego CBŚ Tomasza Figata.
Poinformował o tym zastępca komendanta głównego policji, nadzorujący m.in. Centralne Biuro Śledcze, Eugeniusz Szczerbak. Doniesienie ma związek m.in. z artykułem "Gazety Wyborczej" o współpracy funkcjonariuszy KGP z gangsterami (który okazał się - jak przyznała sama gazeta - w dużej części fikcją). Wcześniej "Gazeta Wyborcza" pisała o dwóch innych aferach - jedna z nich dotyczyła zaginięcia z łódzkiego magazynu policji heroiny, druga zakupu przez KGP (według gazety po zawyżonej cenie) urządzeń do rejestracji rozmów. Z tą sprawą związana był mazurska firma SKDW.
Prokurator krajowy Karol Napierski powiedział PAP w poniedziałek, że takie zawiadomienie do prokuratury jeszcze nie trafiło. Jak tylko je otrzymamy, podejmiemy niezbędne działania - powiedział.
Według Szczerbaka to Tkaczyk ujawniał "Gazecie Wyborczej" informacje, a obaj byli naczelnicy łódzkiego (Figat ma odejść ze służby we wtorek) i olsztyńskiego CBŚ "zostali przez niego wykorzystani". Ufali mu, byli pod jego wrażeniem i zostali wmanewrowani przez niego w tę sprawę - powiedział Szczerbak. Dodał, że były szef łódzkiej policji mógł też "wyciągać" informacje od innych policjantów.
Na razie wskazaliśmy na trzy osoby. Myślę, że śledztwo wykaże ewentualną winę innych. Niektóre z nich - co tu dużo mówić - działały nieświadomie - dodał. Tkaczyk - jak podkreślił Szczerbak - twierdzi, że nie wie, dlaczego przekazywał informacje "Gazecie Wyborczej". Przyznaje, że we wszystkich tych trzech sprawach świadomie informował gazetę, że coś złego dzieje się w policji - powiedział Szczerbak.
Dodał, że b. szef łódzkiej policji wyciągał od innych policjantów informacje i układał z nich historie w sobie tylko znanym celu. Przecież sprawa firmy SKDW czy narkotyków jest faktem - natomiast nie jest prawdą interpretacja tych zdarzeń, tworzenie wyimaginowanego tła - że nic się w sprawach nie dzieje, że policja chce to ukrywać - powiedział.
Podkreślił, że KGP będzie do końca wyjaśniać motywy, jakimi kierował się m.in. Tkaczyk. Sprawa ta będzie też tematem wtorkowego spotkania komendantów wojewódzkich w KGP. Kazałem przyjść panu Tkaczykowi i wytłumaczyć się kolegom, dlaczego to zrobił. Nie wiem, czy przyjdzie - powiedział Szczerbak.
W ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" napisała o współpracy funkcjonariuszy KGP z gangsterami napadającymi na tiry. Informacjom tym od początku ostro zaprzeczały MSWiA i policja, a do dymisji podał się szef resortu Ryszard Kalisz. Premier nie przyjął jego dymisji, ale odwołał jego zastępcę nadzorującego policję Andrzeja Brachmańskiego. Już w piątek gazeta przyznała, że "padła ofiarą umyślnej dezinformacji, którą prawdopodobnie zaplanował szef zarządu CBŚ w Olsztynie Jan Markowski".
Kalisz jeszcze tego samego dnia odwołał ze stanowiska Tkaczyka. Zdymisjonowany został też Markowski - wobec niego toczy się także postępowanie dyscyplinarne.