Trwa ładowanie...
d20csqi
23-06-2008 15:20

KE: prawnie dalsze rozszerzenie UE możliwe i bez Traktatu z Lizbony

Z prawnego punktu widzenia, jeśli reformujący UE Traktat z Lizbony nie wejdzie w życie, nie wyklucza to dalszego rozszerzenia Unii; wszystko zależy od politycznej woli państw członkowskich - powiedział rzecznik Komisji Europejskiej.

d20csqi
d20csqi

Traktat z Nicei jest obowiązującym aktem prawnym. Nie znalazłem w Traktacie z Nicei zakazu rozszerzenia. Co do reszty - zależy to od woli politycznej - powiedział Johannes Laitenberger.

Rzecznik dodał, że KE swoim rytmem "kontynuuje prace w sprawie dalszego rozszerzenia", zgodnie z mandatem udzielonym jej w tej sprawie przez państwa członkowskie. To jest proces, który trwa - powiedział. Obecnie KE prowadzi negocjacje członkowskie z Chorwacją i Turcją, a także - z innymi krajami Bałkanów Zachodnich, które dopiero starają się o rozpoczęcie negocjacji.

Rzecznik KE odniósł się do wypowiedzi niektórych przywódców państw unijnych, według których brak Traktatu z Lizbony oznacza wstrzymanie dalszego rozszerzenia Unii, w tym nawet o Chorwację, która liczy na wejście do wspólnoty w 2010 roku. Mówili o tym na ostatnim szczycie w Brukseli prezydent Francji Nicolas Sarkozy, kanclerz Niemiec Angela Merkel i premier Luksemburga Jean-Claude Juncker.

_ Nie będzie rozszerzenia UE, jeśli nie uda się przyjąć Lizbony. To nie jest stanowisko przeciw Chorwacji, ale inaczej się nie da_ - mówił Sarkozy na konferencji prasowej podczas szczytu, przypominając, że każde nowe rozszerzenie wymaga jednomyślności państw UE. Ciekawe, czy ją będziemy mieli, skoro nie potrafimy jej osiągnąć przy reformie unijnych instytucji - pytał retorycznie.

d20csqi

Na "takie stawianie sprawy" stanowczo nie zgodził się polski premier Donald Tusk, a szef dyplomacji Radosław Sikorski przypomniał, że "z technicznego punktu widzenia" możliwe jest dalsze rozszerzenie UE także bez Traktatu Lizbońskiego. Wszystkie niezbędne dostosowania, jak na przykład przydzielenie Chorwacji czy innemu krajowi odpowiedniej liczby głosów w Radzie (ministrów) UE czy deputowanych w Parlamencie Europejskim, można wprowadzić w samym traktacie akcesyjnym.

Traktaty akcesyjne muszą być ratyfikowane przez wszystkie kraje członkowskie (na ogół robią to ich parlamenty). W Brukseli już pojawiły się głosy, że w przypadku, gdyby nie udało się wprowadzić w życie Traktatu z Lizbony, odrzuconego niedawno w referendum w Irlandii, wówczas to traktat akcesyjny z Chorwacją będzie jedyną okazją do wprowadzenia w UE zmian instytucjonalnych przewidzianych w Lizbonie. Czyli ustanowienia przewodniczącego Rady Europejskiej czy unijnego ministra ds. zagranicznych.

Pytania budzi też rzeczywista liczba krajów, które ratyfikowały Traktat z Lizbony. Choć we wnioskach z niedawnego szczytu mowa jest o 19 państwach, to KE przyznała w poniedziałek, że tylko osiem złożyło tzw. instrumenty ratyfikacyjne, czyli tylko one w 100% zakończyły proces ratyfikacji. W 19 krajach na ratyfikację zgodziły się narodowe parlamenty.

Instrumenty ratyfikacyjne przekazywane są rządowi włoskiemu, który jest depozytariuszem podpisanych w Rzymie w 1957 roku traktatów rzymskich, co jest uznawane za symboliczny początek europejskiej integracji.

W Polsce pełna ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego czeka na podpis prezydenta, a w Wielkiej Brytanii na wyrok sądu w sprawie skargi obywatela, który domaga się przeprowadzenia referendum. (sm)

Inga Czerny i Michał Kot

d20csqi
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d20csqi
Więcej tematów