PublicystykaKazimierz Turaliński: Druga sekcja zwłok Magdaleny Żuk

Kazimierz Turaliński: Druga sekcja zwłok Magdaleny Żuk

Wielu Polaków obawia się, czy wykonana po około trzech tygodniach od śmierci Magdaleny Żuk ponowna sekcja zwłok przyniesie pewne i wiarygodne odpowiedzi na pytania, w jaki sposób doszło do jej śmierci oraz czy przyczyniły się do tego osoby trzecie. Odpowiedź brzmi – prawdopodobnie nie. I to wcale nie z powodu upływu wielu dni od daty zgonu ani wcześniejszego otwarcia zwłok w Egipcie.

Kazimierz Turaliński: Druga sekcja zwłok Magdaleny Żuk
Źródło zdjęć: © Facebook.com

19.05.2017 | aktual.: 05.06.2017 12:05

Upadek z wysokości kilku metrów na betonową posadzkę musiał skutkować połamaniem kości, obrażeniami wewnętrznymi i licznymi stłuczeniami na tej części powierzchni ciała, która uderzyła w podłoże. Z uwagi na charakter i rozmieszczenie odniesionych ran, już podczas pierwszej autopsji wyróżnić można było wśród nich tylko to, co wyraźnie odbiegało od obrażeń standardowo powstających przy upadku, a więc np. rany postrzałowe, pchnięcia nożem, niecharakterystyczne dla upadku złamania kości, zawał serca, zator tłuszczowy, zatrucie itp. Rozpoznać można było też pośmiertne uszkodzenia ciała, które różnią się od tych przyżyciowych, co często demaskuje upozorowanie wypadku lub samobójstwa. Z uwagi jednak na dużą ilość obrażeń na ciele Magdaleny Żuk trudno z nich wyselekcjonować ślady wcześniejszej (hipotetycznej) walki, takie jak siniaki, stłuczenia czy zadrapania.

Trudno też oczekiwać uszkodzeń ciała charakterystycznych dla podejrzewanego w tym przypadku zgwałcenia, jeżeli w razie zastraszenia lub odurzenia ofiary nie stawiała ona oporu, a w związku z tym obrażenia defensywne nie powstały. Mogą za to, choć wcale nie muszą, powstać rany (otarcia, skaleczenia) w okolicach m.in. narządów płciowych. Ewentualne wcześniejsze siłowe przełamanie oporu ofiary mogło nie wiązać się z zadawaniem ciosów, a np. z założeniem dźwigni lub duszenia, czego ślady w obliczu zarejestrowanej przez monitoring szarpaniny z pracownikami szpitala będą również niemożliwe do wyodrębnienia. Natomiast hipotetyczne ślady wiązań, zazwyczaj umiejscowione na nadgarstkach i kostkach, mogły zostać zatarte świeższymi śladami pozostawionymi przez bandaże i ręczniki wykorzystane do przywiązania Magdaleny Żuk do szpitalnego łóżka.

Pigułka gwałtu?

Bardzo istotną rolę w ujawnieniu powodów i okoliczności śmierci Magdaleny Żuk odegrają badania toksykologiczne, czyli analiza pobranych z ciała próbek (wątroby, jelita, włosów, krwi, moczu, treści żołądkowej i jelitowej, płynu z gałki ocznej etc.) w celu wykrycia i identyfikacji substancji takich jak trucizny organiczne i nieorganiczne, środki farmakologiczne, dopalacze czy twarde i miękkie narkotyki. Wykrycie narkotyków jest zazwyczaj możliwe przez wiele tygodni, a trucizn przez lata. Niestety, największy problem powstaje przy próbie wykrycia tzw. pigułki gwałtu, czyli najczęściej kwasu gamma-hydroksymasłowego (GHB). Ten już po 8 godzinach od zażycia nie jest wykrywalny we krwi, a po 12 godzinach nie pozostawia śladu w moczu. W praktyce oznacza to, że jeszcze za życia Magdaleny Żuk wykrycie tego narkotyku byłoby z tych próbek bardzo trudne, najpewniej niemożliwe.

Zwrócić należy też uwagę na inne substancje wykorzystywane w charakterze pigułki gwałtu, w szczególności na ketaminę (tzw. anielski pył). Jej wykrycie we krwi jest możliwe do kilkunastu godzin od zażycia, a w moczu do 2 dni. Skutkiem ubocznym ketaminy mogą być intensywne reakcje psychotyczne, przejawiające się bardzo nasiloną agresją i niekontrolowanymi irracjonalnymi zachowaniami, a także wzbudzające paniczny strach halucynacje. Akurat to idealnie odpowiada opisanemu przez świadków oraz zarejestrowanemu przez kamery monitoringu zachowaniu Magdaleny Żuk, czy też jej słowom o „różnych sztuczkach” i braku możliwości powrotu do Polski. Niekiedy do wachlarza objawów ubocznych należy także jadłowstręt, co pokrywa się z doniesieniami o tym, że przez 3 dni Polka nic nie jadła.

Jedyna szansa

Obecnie jedyna szansa na ujawnienie wymienionych substancji to analiza włosów zmarłej, ale może ona nie przynieść efektu wtedy, gdy pigułkę gwałtu lub inny narkotyk podano jej na krótko przed śmiercią. Powodem tego może być niedostateczny czas do przebiegu procesu przyłączania substancji chemicznej do korzenia włosa a następnie do przyrostu jego długości. Część literatury wskazuje jako minimum 7 dni, lecz Magdalena Żuk zmarła po 5 dniach od przybycia do Egiptu. Jednorazowe zażycie takiego środka może pozostać niewykrywalne również z uwagi na jego niskie stężenie, nieprzekraczające granic wykrywalności. Wielką zaletą tej kategorii badań jest za to możliwość stosunkowo dokładnego odtworzenia historii zażywania określonych narkotyków lub leków w ciągu ostatnich 2 lat, co w tym przedziale czasu ogranicza jedynie wiek badanego włosa. W ten sposób można ustalić z dokładnością do tygodni ewentualne zażywanie takich substancji przez zmarłą, ze wskazaniem, czy miało to miejsce incydentalnie, czy też regularnie.

Oględziny ciała umożliwiają zabezpieczenie niezwykle wartościowych dla śledztwa mikrośladów i śladów biologicznych. Pierwsze to wszelkiego typu drobiny pozostawione na skórze osoby zmarłej w wyniku np. kontaktu z tkaninami (m.in. niewidoczne gołym okiem niteczki z odzieży), substancjami chemicznymi, okruchami szkła itp. Często pozwalają one zrekonstruować przebieg wydarzeń, w tym potwierdzić lub zakwestionować zeznania ich uczestników. Natomiast ślady biologiczne odgrywają szczególnie ważną rolę w przypadku podejrzenia gwałtu, na co wskazywać mogą plamy nasienia, krwi czy wydzielin organicznych. Problem z nimi polega jednak na tym, że są one bardzo proste do usunięcia – celowego lub wynikającego z niedbalstwa albo braku dostatecznych środków technicznych do zabezpieczenia zwłok. W większości przypadków ślady zniszczy zwyczajne umycie ciała i jego jam, a już w szczególności z użyciem mydła czy detergentów. Niszcząca może być także wilgoć w słabo chłodzących lodówkach prosektoryjnych lub powstająca w czasie transportu zwłok – to prowadzi do spłukania śladów nawarstwionych. Tym samym nawet dobra wola strony egipskiej nie wyklucza utraty najważniejszych dowodów przestępstwa i to już przed pierwszą sekcją.

Polka nie zaprzeczy już tym zeznaniom

Jednym z podstawowych dowodów potwierdzających podejrzenie gwałtu i zarazem identyfikujących sprawcę są wyskrobiny spod paznokci. Ofiara broniąc się często drapie napastnika, stąd znaleźć można pod nimi mikroślady w postaci np. włókien z jego ubrania, ale przede wszystkim fragmenty naskórka i krew. Są one źródłem faktycznie niepowtarzalnego DNA, a także wstępnie potwierdzają założenie, że między ofiarą a konkretnym podejrzanym doszło do walki. W przypadku Magdaleny Żuk dowody te najpewniej jednak nic nie wniosą do sprawy – wiadomo, że podrapała ona rezydenta biura podróży i być może inne osoby, a więc odnalezienie drobin naskórka i krwi nie będzie niespodzianką. Jak twierdził rezydent, miało mieć to miejsce w czasie agresywnego zachowania Polki, a ta już nie zdoła zaprzeczyć tym zeznaniom. Uwagę śledczych wzbudzić powinien jednak brak takich śladów pod jej paznokciami, co oznaczać będzie ich intencjonalne usunięcie.

Ponowna sekcja zwłok Magdaleny Żuk może potwierdzić (dzisiaj jeszcze nieznane stronie polskiej) pełne ustalenia egipskiej medycyny sądowej lub ujawnić nowe, bardzo ważne dowody zbrodni bądź zażycia przez Polkę substancji odurzającej. Z całą pewnością ma więc ona sens i należy czym prędzej ją przeprowadzić, nie przeceniając jednak ewentualnego braku jakichkolwiek nowych odkryć. Wcale nie będzie to znaczyło, że do przestępstwa nie doszło. Brak niezwłocznego zabezpieczenia dowodów i inne pokrótce wymienione okoliczności wpływające na wiarygodność materiału dowodowego doprowadziły do utracenia wielu śladów, co oznaczać może jedynie prawdopodobieństwo a nie stuprocentową pewność określonego przebiegu wydarzeń. Ogólnie z wielką rezerwą potraktować należy ustalenia egipskiej sekcji zwłok, jeśli jej autorzy, co zasugerowała polska prokuratura, kategorycznie wykluczą zastosowanie jakiejkolwiek przemocy – w końcu wszyscy widzieliśmy nagrania szpitalnej szarpaniny, bez wątpienia więc przynajmniej raz doszło do użycia siły, a do popełnienia przestępstwa zgwałcenia czy upozorowania samobójstwa wcale nie potrzeba większej brutalności.

Nie wyciągajmy pochopnych wniosków

Również ewentualne potwierdzenie choroby psychicznej Polki nie oznacza automatycznie jej samobójstwa - przecież także osoby chore stają się ofiarami zabójstw i gwałtów. Więcej – nawet potwierdzenie ponad wszelką wątpliwość, że doszło do samobójstwa nie wyklucza tego, że zostało ono spowodowane traumą wywołaną przestępstwem, np. gwałtem, szantażem ujawnienia kompromitujących lub obciążających materiałów, groźbą popełnienia przestępstwa (porwania, zgwałcenia, okaleczenia itp.), podaniem niszczącego dla wyjątkowo słabej psychiki narkotyku lub leku, uderzeniem w głowę powodującym uszkodzenie mózgu itp. Śledczy i dziennikarze wystrzegać się więc muszą wyciągania pochopnych wniosków i opierania ich na fragmentarycznym materiale dowodowym, w tym przypadku na samym protokole z sekcji zwłok. To tylko jeden dowód, który musi zostać potwierdzony wszelkimi innymi wiarygodnymi materiałami możliwymi do zabezpieczenia w tych warunkach. Musimy się też liczyć z tym, że bez względu na to, jak było naprawdę, sprawa śmierci Magdaleny Żuk może trafić na zawsze do prokuratorskiego archiwum z aktami spraw umorzonych. Niejedna rzeczywiście dokonana zbrodnia została zakwalifikowana jako wypadek lub samobójstwo z uwagi na brak dostatecznych dowodów jej popełnienia.

Kazimierz Turaliński - ekspert ds. bezpieczeństwa i przestępczości, wykładowca, autor książek prawno-ekonomicznych oraz śledczych

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)