Kazimierz Marcinkiewicz: dla Polaków i Polski więcej robi Paweł Kukiz niż Jarosław Kaczyński
Kazimier Marcinkiewicz w "Polska The Times" komentuje pomysł PiS wyłonienia nowego kandydata na premiera, który - jak zaznacza - uzyska w sejmie maksymalnie 140 głosów, i to w sytuacji, gdy "niektórzy posłowie pomylą się przy głosowaniu". - Więcej robi Paweł Kukiz niż Jarosław Kaczyński dla demokracji, dla Polski, dla Polaków - uważa były premier.
14.09.2012 | aktual.: 14.09.2012 07:43
Były premier Kazimierz Marcinkiewicz pytany, kogo typuje jako kandydata PiS na premiera, odpowiada, że "to kompletnie nieważna informacja". Jego zdaniem, "ktoś dmucha w balon, który - jak dojdzie do głosowania w sejmie nad konstruktywnym wotum nieufności - z hukiem pęknie".
- Dziś taki kandydat Jarosława Kaczyńskiego w sejmie uzyska maksymalnie 140 głosów, i to jeszcze w sytuacji, gdy niektórzy posłowie się pomylą przy głosowaniu. Nie ma szans na to, by dziś PiS przejął władzę - mówi Marcinkiewicz i pyta dalej: - Czy Jarosław Kaczyński stanie jak Kaszpirowski na trybunie sejmowej i zahipnotyzuje posłów, żeby zagłosowali za jego wspaniałym, najmądrzejszym, zbawicielem Polski, kandydatem na premiera? Przecież to jest humbug. To temat zastępczy spraw, które są dziś w Polsce naprawdę najważniejsze.
Marcinkiewicz pytany również o przyczyny działań Jarosława Kaczyńskiego, odpowiada, że choć kandydat PiS na premiera nie ma szans, gdyby założyć, że zostanie premierem, i tak po dziewięciu miesiącach Kaczyński przyjdzie do niego i powie: "Polska potrzebuje dziś przyśpieszenia, dlatego teraz ja zostanę premierem". - Tak jak powiedział mi sześć lat temu. I potem będzie walczył z Dornem, Kaczmarkiem, z Blidą, z Lepperem, z Giertychem. Będzie walczył i rozpieprzał IV Rzeczpospolitą, swój rząd i swoje poparcie społeczne - mówi Marcinkiewicz.
Były premier zaznacza również, że dziś ważniejsze sprawy dla Polski robi Paweł Kukiz, zbierając podpisy pod projektem okręgów jednomandatowych. - Więcej robi Paweł Kukiz niż Jarosław Kaczyński dla demokracji, dla Polski, dla Polaków - puentuje Marcinkiewicz.