PolskaKazimierz Kutz: zawód górnika wymaga charakteru, męskości wymaga

Kazimierz Kutz: zawód górnika wymaga charakteru, męskości wymaga

(RadioZet)

Posłuchaj wywiadu

22.11.2006 | aktual.: 22.11.2006 09:45

: Śląsk to kawałek innego świata. Gościem Radia Zet jest Kazimierz Kutz. Co możemy zrobić? Możemy tylko łączyć się z rodzinami, możemy płakać i możemy myśleć o tym ile jest jeszcze niebezpiecznych kopalń i możemy być z rodzinami tych, którzy cały czas mają nadzieję, że mężowie, ojcowie, synowie, bracia, wrócą. : Niestety tak, nic nie możemy zrobić, tylko im głęboko współczuć i wspierać ich, w tym, co jest zawsze najgorsze, bo to jest rozpacz. I to jest rozpacz niesłychanie skumulowana, dlatego że my mamy do czynienia zawsze na kopalni, przy tak wielkim w ogóle, ale przy takim wypadku do czynienia z pewnym mikrokosmosem, bo to zależność, współżycie, bo to są osiedla całe, które tworzą pewną wspólnotę kopalnianą, bo te kopalnie mają swoje przecież mieszkania, swoje osiedla. Więc to jest niebywałe zupełnie, nagromadzenie nieszczęścia i głębokiej, głębokiej bo zbiorowej depresji. : Ale tak się zastanawiam, że w wielu rodzinach śląskich były tragedie, a mimo tego matki, żony wysyłają swoich synów do kopalń, nie
ma innego wyjścia. : Wie pani, zawsze na Śląsku było tak, dlatego że zawsze było mniej pracy niż były takie potrzeby. Dawniej to miało troszeczkę inną relację, dlatego, że na przełomie XX w. właściciele kopalń budowali osiedla robotnicze, tak zwane familoki. I to były zazwyczaj rodziny wielodzietne. I aby utrzymać to mieszkanie, bo mieszkanie służbowe można powiedzieć, to oczywiście chłopcy byli od 16 roku już przystosowani, szykowani do pracy w górnictwie. Raz, że można takiego było syna przy znajomościach lepiej ulokować, ale przede wszystkim przekazać mu mieszkanie. I to był ten jakby zasadniczy element tej sprawy. I dlatego się mówiło o tym, że to są zawody dziedziczne, z tego powodu. Dlatego, że na Śląsku praca jest właściwie wszystkim. Człowiek, który nie miał pracy stawał się nikim. Stąd te emigracje różnego rodzaju. I ta kategoria myślenia poprzez pracę jest najważniejszym motywem. : Ale w kopalni „Halemba”, tak można się zastanowić, czy warto było poświęcić życie ludzkie dla 70 milionów, bo chodziło
o uratowanie sprzętu, wiadomo, że to jest najbardziej niebezpieczna, jedna z najbardziej, właściwie najniebezpieczniejsza kopalnia na Śląsku, która była likwidowana. : Jak mi wiadomo to jest kopalnia wybudowana po wojnie. I ta kopalnia jest jedną z czterech najbardziej, bo im bardziej na południe tym ilość tego metanu jest większa, są kopalnie niemetanowe. I ona powstała wtedy, kiedy za socjalizmu, kiedy węgiel był najważniejszą wartością eksportową. I tam się stało, 17 lat temu bardzo podobna, taka sama tragedia, z 34 górników zdaje się zginęło i ten chodnik na najniższym, bo to jest bardzo głęboko, ponad tysiąc metrów, to są najgłębsze. I przez ten cały czas ta część kopalni, na dole była nie eksploatowana. I teraz postanowiono tam wejść, w październiku dopiero, żeby wydobyć sprzęt, jak dzisiaj słyszałem zresztą o wartości 70 mln. I tu mnie się wydaje dochodzimy do istoty rzeczy. Dlatego, że jeśli się ten chodnik po raz wtóry otwiera, po to żeby, jak się mówi w języku górniczym go wyrabować, to jest
synonim likwidowania, rzeczywiście ten sprzęt jest drogi. Bo gdyby tam się chciało zapewnić pełne bezpieczeństwo górnikom to powinno się albo zainwestować w aparaturę o szczególnych, że tak powiem, właściwościach, albo oni powinni pracować pod nadzorem ratowników. To nie nastąpiło. Po wtóre, 16 ludzi z tych 23, to są ludzie z przedsiębiorstwa niegórniczego, więc ich doświadczenie – podejrzewam – było dosyć marne. A po trzecie, oni byli tylko zaopatrzeni w takie tradycyjne urządzenie, jak wczoraj słyszałem, ucieczkowe. To jest takie urządzenie, które może wytwarzać tlen, ale gdzieś do półtorej godziny. No, tyle godzin minęło, że dawno to jest nieczynne. A co gorsze, co gorsze, bo zawsze takiej eksplozji strasznej następuje tak zwany zawał, czyli zamyka się ten chodnik i ta fala uderzeniowa ciepła straszliwego leci w drugą stronę. Oni znajdują się oczywiście w zamkniętym tunelu, czy tunelach. Na końcu tego tunelu był stary, no stary, istniejący szyb, który doprowadzał powietrze do tego poziomu i ten wybuch
spowodował zlikwidowanie, zniszczenie powietrza, więc oni są bez powietrza. : Najbardziej dramatyczny moment wczoraj, który oglądałam w telewizji to był moment, kiedy odczytywano nazwiska górników, widział pan to. : Ja widziałem, ale ja widziałem właśnie coś wstrząsającego, tam była matka z taką dziewczynką, może 14-letnią i w tej twarzyczce tej dziewczyny - strach, rozpacz, nieszczęście było tak przejmujące, że ja nie mogę tego zapomnieć. To ja ostatni raz widziałem coś takiego u Anny Magnani, która grała genialnie te sceny z okupacji, kiedy nastąpiła wielkie nieszczęście. To jest straszne. To sobie trudno wyobrazić, bo to w tej miejscowości będzie długotrwała trauma. Ja myślę, ponieważ ta kopalnia ma tą opinię takiej, bo po poprzednim tym wypadku znaczna część tych górników odeszła z tej kopalni, ze strachu. Pracują w tych bardziej jakby bezpiecznych, więc to będzie miało, to jest jak dziura, jak lej się tworzy, gdzie ludziom się będzie żyło bardzo długo bardzo źle, już nie mówiąc o wszystkich, którzy
stracili ojców. Co tu możemy zrobić. Ja myślę... : Ślązacy są, czy można oswoić się ze śmiercią – nie można, nie można się przyzwyczaić do tego? : Nigdy. : Nigdy tak nie ma. : Chociaż ten zawód ma wpisane. Była pani na kopalni? : Nie. : No, ja bym pani – raz pojechała, bo to co pani by przeżyła to oni w znacznym stopniu przeżywają na co dzień. Musi pani sobie wyobrazić, że wchodzi pani w klatkę i pani wjeżdża w ciemną czeluść, która windą strasznie długo – i ma pani poczucie po prostu straszliwego zasklepienia. : I możliwości braku powrotu. : I nie ma świata, do którego była pani przyzwyczajona. To są tunele, ściany, ciemno, duszno i rodzi się w człowieku strach, taki szczególny. Jest to strach przed śmiercią w gruncie rzeczy, ale to samo odczuwają żony. Dlatego one psychicznie, dlatego rzeczywiście na kopalni są nie tylko wypadki śmiertelne, ale pewne inne, o których my nie wiemy, że to oczekiwanie tych żon jest też wypełnione strachem, nieustannym strachem, czy ten chłop jej wróci, czy w ogóle wróci i w
jakim stanie wróci. Więc to jest jakby specyfika tego zawodu. Oczywiście w związku z tym nie wszyscy mężczyźni mogą pracować w górnictwie, dlatego że to wymaga charakteru, to męskości wymaga. : To był Kazimierz Kutz, miejmy nadzieję, że ci, których poszukuje się odnajdą się. : No miejmy nadzieję.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)