Każda sprawa jest największa
Wydarzenia po śmierci Jana Pawła II bez wątpienia trzeba wiązać z Osobą Ducha Świętego. Są powtórzeniem czasów apostolskich, o których mówi św. Paweł Apostoł, że wierni mieli "jedno serce i jednego ducha". I myśmy to teraz przeżyli - mówi ks. prałat Józef Maj, proboszcz parafii przy kościele św. Katarzyny w Warszawie w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
11.04.2005 | aktual.: 11.04.2005 11:07
"Najwyraźniej z Ducha Świętego jest to, że ludzie na różnych kontynentach, mówiący różnymi językami, to samo przeżywali i w podobny sposób. Z Ducha Świętego było też wylanie ducha modlitwy na lud Boży" - podkreśla ks. Maj.
"Podczas pogrzebu Ojca Świętego siedziałem w sektorze dla duchowieństwa. Było nas ze 3-4 tysiące. Jakże byłem uradowany, widząc, że zdecydowana większość to młodziutcy księża, nas, prałatów, to jakby do kojca między nich wsadzili... Dla mnie osobiście było to coś tak wewnętrznie budującego! Widać było, że dziedzictwo Kościoła będzie szło w ręce ludzi, którzy myślą, którzy czują z Kościołem" - mówi "Naszemu Dziennikowi" ks. Maj.
Na pytanie o to, jak mają się odnaleźć świeccy katolicy, kiedy powrócą w poniedziałek do swych zwykłych zajęć, rozmówca "Naszego Dziennika" odpowiada: "Myślę, że dla ludzi świeckich przychodzi teraz czas lektury tekstów Ojca Świętego". "Każdy z nas, chrześcijan, powinien tak realizować swoje życie, jakby największe sprawy od tego zależały. I wydaje mi się, że powinniśmy to wziąć pod uwagę, gdy idzie o wykorzystanie tej sytuacji dla dobra wspólnego. Tak kreować życie, jakby od naszych drobnych decyzji zależały wielkie sprawy" - podkreśla ks. Maj w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".(PAP)