PolskaKażą jej płacić za telewizję, choć nawet nie ma telewizora

Każą jej płacić za telewizję, choć nawet nie ma telewizora

Pani Anna z Łodzi ma 84 lata, jest ciężko schorowana i ma zapłacić ponad 3 tysiące złotych kary firmie ITI Neovision za korzystanie z telewizji n. Kobieta nie była świadoma, że podpisuje umowę o abonament. Jej córka twierdzi, że mama nie ma w domu nawet sprawnego telewizora.

Każą jej płacić za telewizję, choć nawet nie ma telewizora
Źródło zdjęć: © WP.PL

07.06.2010 | aktual.: 08.06.2010 09:55

Do podpisania umowy doszło w październiku ubiegłego roku. Emerytka wybrała najwyższy abonament - zobowiązała się płacić 99 złotych przez dwa lata, czyli najdłuższy możliwy okres. Nie powiedziała o tym nikomu, cierpi na miażdżycę. Córka dowiedziała się, gdy do mamy dotarło przedsądowe wezwanie do zapłaty ponad 5 tys. zł.

- Skontaktowałam się wówczas z "enką" i poprosiłam o wyjaśnienia - mówi pani Maria, córka łodzianki. - Mama nie miała nawet umowy o abonament, tylko ksero oświadczenia o prawie odstąpienia od umowy. Zastanowiło mnie, że w rubryce, gdzie miała się podpisać, jej nazwisko jest napisane z błędem ortograficznym. Nie jestem pewna, czy to jej podpis.

Pani Maria złożyła reklamację w centrum abonenta n. Okazało się, że mama nie będzie musiała płacić dwóch tysięcy złotych kary, jeśli odda dekoder. Nadal jednak będzie zalegać ITI ponad 3300 zł. To kara za zerwanie umowy przed czasem, a doszło do tego, gdyż emerytka nie płaciła abonamentu. Córka twierdzi, że nie była tego świadoma.

- Mama została wykorzystana przez dystrybutora tej telewizji - uważa córka. - Jak mogła podpisać umowę, skoro nie ma nawet sprawnego telewizora i słucha radia? Dlaczego w domu nie było żadnej umowy, co z podpisem mamy na oświadczeniu? Wątpliwości jest dużo.

Pani Anna umowę podpisała z firmą M Group Power z Łodzi, dystrybutorem sieci n. - Trudno mi wypowiadać się w tej sprawie, skoro nie dotarła do mnie reklamacja - odpowiada Magdalena Prokopczuk, właścicielka firmy. - Upłynęło zbyt dużo czasu, aby rozwiązać umowę bez konsekwencji. Muszę skontaktować się w tej sprawie z telewizją n - dodaje.

W ITI dziennikarze "Polski Dziennika Łódzkiego" usłyszeli, że n nie jest stroną w sprawie, gdyż umowa została zawarta z dystrybutorem. Obiecano tylko, że zgłoszenie właścicielki firmy zostanie rozpatrzone.

Być może uda się znaleźć inne wyjście z tej sytuacji. Córka pani Anny zwróciła się do Miejskiego Klubu Federacji Konsumentów w Łodzi. - Zaproponowałam, aby łodzianka wystąpiła z ugodowym załatwieniem tego sporu - mówi Zdzisława Wilk, prezes klubu. - Córka przedstawi zaświadczenia lekarskie, które świadczą o złym stanie zdrowia mamy, i zobowiąże się do zapłaty abonamentu do chwili, gdy umowa została zerwana. W zamian n odstąpi od dochodzenia kary. Jeśli ta propozycja nie zostanie zaakceptowana, trzeba będzie skierować sprawę do sądu i dowodzić, że umowę zawarto z błędem.

Najprostszym wyjściem w podobnej sytuacji jest skorzystanie z bezpłatnej możliwości odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorcy w ciągu 10 dni. Ale trzeba być jednak świadomym, że się taką umowę podpisało.

Przeczytaj również w wydaniu internetowym "Polski Dziennika Łódzkiego"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)