Katastrofa śmigłowca, w której zginął Karol Kania. Jest raport
Śmigłowiec pozbawiony był "czarnej skrzynki", a do katastrofy doszło około 300 metrów od lądowiska - takie informacje pojawiły się w raporcie na temat katastrofy śmigłowca w Studzienicach. Zginął w niej jeden z najbogatszych Polaków.
31.03.2021 16:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Karol Kania i prywatny pilot milionera zginęli w katastrofie lotniczej w Studzienicach pod Pszczyną. Śmigłowiec rozbił się 22 lutego około godz. 23. Leciały nim cztery osoby. Zginęli 51-letni pilot i siedzący obok Karol Kania, właściciel helikoptera i jeden z najbogatszych Polaków.
Jak ustaliła Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, stało się to około 300 metrów od lądowiska. Wstępny raport w tej sprawie pojawił się na stronie Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
"Uszkodzone zostały drążki (zarówno lewy, jak i prawy) - najprawdopodobniej w wyniku zderzenia z ciałami osób zajmujących przednim siedzeniu. Lewy drążek został złamany w jednym miejscu, a prawy w dwóch miejscach, co świadczy o dużej sile uderzenia ciała pilota na drążek" - informuje w raporcie komisja.
Pilot - jak wynika z raportu - miał ważną licencję i aktualne badania. Miał być doświadczony w lotach śmigłowcami, ale tą maszyną latał rzadko. W zbiornikach znajdowało się 300 l paliwa, wszystkie urządzenia były sprawne.
Raport z katastrofy śmigłowca. Bez czarnej skrzynki
Komisja przeprowadziła oględziny wraku, przesłuchała ocalałych oraz świadków wypadku.
W raporcie pojawiły się też warunki meteorologiczne, które panowały w nocy wypadku. Temperatura miała wynosić 0 stopni, a wilgotność powietrza miała sięgać 100 proc.. Mogła pojawić się też mgła wpływająca na widoczność. Komisja nie ustaliła czy prognoza pogody została sprawdzona przed lotem.
Około pół godziny przed katastrofą śmigłowiec wystartował z prywatnego lotniska koło Opola. Pilot nie składał planu lotu, jak również nie nawiązywał łączności radiowej ze służbami ruchu lotniczego.
Do katastrofy doszło około godz. 23, kiedy samolot podchodził do lądowania. Najpierw zderzył się z wysokimi drzewami, a potem z ziemią, gdzie maszyna wbiła się przodem kabiny i przechyliła na bok.
"Przednia część kadłuba uległa całkowitemu zniszczeniu" - ustaliła Komisja Badania Wypadków Lotniczych, co przyczyniło się do śmierci pilota i siedzącego obok Karola Kani. Jednak wnętrze kabiny pasażerskiej zachowało swoją geometrię, co najprawdopodobniej ocaliło pozostałą dwójkę pasażerów.
Źródło: Państwowa Komisja Wypadków Lotniczych