Katastrofa w "Halembie": nowe zarzuty dla szefa firmy Mard
Sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia
górników i niedopełnienie obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i
higieny pracy - takie zarzuty usłyszał właściciel
rudzkiej firmy Mard, Marian D.
Postawiła mu je Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy, do której doszło w listopadzie 2006 roku w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej. 15 z 23 ofiar wybuchu metanu i pyłu węglowego to pracownicy zewnętrznej firmy Mard, która na zlecenie kopalni prowadziła prace likwidacyjne ściany wydobywczej ponad 1000 metrów pod ziemią.
Fakt przedstawienia Marianowi D. nowych zarzutów potwierdził rzecznik gliwickiej prokuratury Michał Szułczyński. Za niedopełnienie obowiązków w zakresie bhp i narażenie w ten sposób pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, lub uszczerbek na zdrowiu grozi do 3 lat więzienia.
Nawet 8 lat pozbawienia wolności może grozić za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Szułczyński zaznaczył, że ten drugi zarzut postawiony Marianowi D. nie dotyczy samego dnia katastrofy, ale okresu poprzedzającego tragedię. Dlatego nie sposób przyjąć, że następstwem zarzuconego mu przestępstwa była śmierć górników. O to podejrzany jest były dyrektor kopalni Kazimierz D., który przed kilkoma dniami został aresztowany.
Wobec Mariana D. prokurator nie zastosował żadnego środka zapobiegawczego związanego z nowymi zarzutami. Już wcześniej, w jednym z wątków śledztwa, dotyczącym przetargu na prace likwidacyjne w kopalni prokuratura zarzuciła Marianowi D. poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Szef Mardu przyznał się do winy, wkrótce ma się rozpocząć proces w tej sprawie.
Do tragedii w rudzkiej kopalni doszło 21 listopada 2006 roku podczas likwidowania ściany wydobywczej 1030 metrów pod ziemią. 15 spośród ofiar tragedii to pracownicy zewnętrznej firmy Mard. Z powodu zaniechania - na podstawie fałszywych odczytów - profilaktyki związanej ze zwalczeniem zagrożeń naturalnych, po zapaleniu i wybuchu metanu, w wyrobisku wybuchł też pył węglowy, czyniąc największe spustoszenie i zabijając większość ofiar tragedii.
Gliwiccy prokuratorzy zamierzają zamknąć śledztwo w tej sprawie do końca czerwca. W głównym wątku śledztwa prokuratura postawiła już zarzuty 22 osobom. Chodzi m.in. o narażenie górników na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz niedopełnienie przepisów bezpieczeństwa i fałszowanie dokumentów. O te przestępstwa podejrzani są zarówno pracownicy "Halemby", jak i Mardu. W ostatnich dniach prokuratura postawiła zarzuty byłemu dyrektorowi "Halemby" i jego zastępcy.
W pobocznych wątkach postępowania zapadły już dwa wyroki. Pod koniec marca na dziewięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz grzywnę sąd w Rudzie Śląskiej skazał Ewę K. z firmy Góreks, oskarżoną o poświadczenie nieprawdy w dokumentach przy przetargu na prace likwidacyjne 1030 metrów pod ziemią.
Kobieta już w czasie śledztwa przyznała się do winy i poprosiła o wymierzenie kary bez procesu. W tym samym wątku oskarżony jest szef firmy Mard Marian D. Jego proces jeszcze się nie rozpoczął.
12 marca katowicki sąd skazał na rok więzienia w zawieszeniu byłego nadsztygara z "Halemby" Franciszka S. za składanie fałszywych zeznań w śledztwie. Także on wniósł o wymierzenie mu kary bez procesu. Franciszek S. usłyszał też zarzuty w ciągle toczącym się głównym wątku śledztwa.