Katastrofa samolotu w Chrcynnie. Ekspert mówi o wysoce prawdopodobnej przyczynie
Trwa badanie przyczyn katastrofy lotniczej w Chrcynnie, w której zginęło 5 osób. - W momencie, kiedy samolot podchodził do lądowania, przez tamten rejon przechodziły bardzo silne ruchy pionowe powietrza - mówi WP ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński. Nie przesądzając o przyczynach wypadku, które ustali komisja, jego zdaniem wysoce prawdopodobnym elementem jest właśnie czynnik pogodowy.
W katastrofie samolotu w Chrcynnie koło Nasielska (województwo mazowieckie) zginęło pięć osób. Osiem jest rannych, dwie są w ciężkim stanie. Do tragedii doszło, kiedy samolot cessna podczas lądowania w złych warunkach atmosferycznych uderzył w hangar, w którym schroniło się 10 osób. Na miejscu rozpoczęło się już ustalanie przyczyn zdarzenia przez Państwową Komisję Badań Wypadków Lotniczych.
- Komisja ma za zadanie zbadać trzy elementy - mówi WP ekspert lotniczy Grzegorz Brychczyński ze Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji RP. - Pierwszym elementem jest wyszkolenie pilota, jego zdrowie, dokumenty uprawniające do pilotowania statku powietrznego. Drugim elementem jest sam statek powietrzny: dokumenty świadczące o zdatności do wykonywania lotu. Każdy statek powietrzny musi mieć pokładowy dziennik techniczny, w którym są odnotowywane wszelkiego rodzaju naprawy, przeglądy. Trzeci element, który musi być wzięty pod uwagę, to warunki pogodowe panujące w miejscu zdarzenia, które mogłyby mieć wpływ na wykonanie zadania - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katastrofa w Chrcynnie. Wysoce prawdopodobna przyczyna
- Na pytanie co się stało, z pewnością odpowie Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Tu nie można w tej chwili z całą pewnością stwierdzić, że to czy tamto było powodem. Ale wysoce prawdopodobnym elementem jest czynnik pogodowy - mówi Grzegorz Brychczyński.
- W momencie, kiedy samolot podchodził do lądowania, przez tamten rejon przechodziły bardzo silne ruchy pionowe powietrza. Tzw. bąble termiczne potrafią się oderwać od płaszczyzny lotniska i to jest ruch pionowy w stronę chmury burzowej z bardzo dużą prędkością. Biorąc pod uwagę fizykę atmosfery jest prąd wstępujący i zstępujący, które są obok siebie. Mogła się zdarzyć taka niekomfortowa sytuacja, że pilot w ostatniej fazie lotu, tej najtrudniejszej fazie, czyli w momencie lądowania, natknął się na ten bąbel, który mówiąc obrazowo uderzył w spód samolotu, podrzucił samolot, nastąpiło przeciągnięcie, utrata siły nośnej i uderzenie w ziemię - przypuszcza Grzegorz Brychczyński.
Jego zdaniem pilot, który leciał samolotem miał prawdopodobnie duże doświadczenie. - Zawsze jest tak, że jest pilot lecący i pilot monitorujący. Jestem przekonany, że pilot lecący tym samolotem to była doświadczona osoba, bo aby wywozić skoczków spadochronowych pilot musi się legitymować odpowiednim nalotem, żeby mógł takie zadanie wykonywać. Ale spotkało go to nieszczęście, że pojawił się albo bąbel termiczny, albo nagły uskok wiatru, albo nagły podmuch, bo na froncie burzowym wiatr czasami gwałtownie nagle zmienić kierunek nawet o 90 stopni. W tym ostatnim momencie podchodzenia do lądowania, z konfiguracji położenia samolotu po wypadku, wynika, że on zniżał się do lądowania, po czym nastąpiło to, co nastąpiło - dodaje Brychczyński.
Tragedię skumulowało to, że w hangarze, w który uderzył samolot znajdowali się ludzie. - Jak zaczął przechodzić tzw. sztorm burzowy przez to wielkie pole, to zaczęło wszystko fruwać, latać, więc ludzie schowali się do hangaru, bo to największy obiekt, gdzie może się więcej osób zmieścić - mówi Grzegorz Brychczyński.
O samym samolocie ekspert wypowiada się bardzo pozytywnie. - Cessna caravan to bardzo sprawny i przyjazny do pilotażu samolot. Bardzo dobry samolot do wykonywania różnego typu zadań, nie tylko do wynoszenia skoczków spadochronowych, ale jest on w świecie używany także przez służby ratownicze, na noszach ludzi można transportować, do tzw. małego cargo, do wożenia poczty itd. - dodaje Brychczyński.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski