Katastrofa jak w Smoleńsku a wszyscy przeżyli
28 grudnia 2011 r. podczas lądowania we mgle na lotnisku w Osz w Kirgistanie Tu-134 z 95 pasażerami na pokładzie i 6 członkami załogi w gęstej mgle uderzył w pas startowy, złamał lewe skrzydło i podwozie, przewrócił się na plecy. W samolocie nastąpiła eksplozja i maszyna się zapaliła. Nikt nie zginął.
03.01.2012 | aktual.: 03.01.2012 09:58
Tu-134 leciał z Biszkeku, stolicy Kirgistanu. Należał do linii Kirgistan Air. Nie wiadomo jeszcze, co było powodem wypadku. Po katastrofie podkreślano, że panowała wówczas gęsta mgła, co mogło być jedną z przyczyn katastrofy.
Choć nie ma dwóch takich samych wypadków samolotowych, okoliczności zdarzenia w Osz były podobne jak w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. – urwane skrzydło, obrócenie się na plecy. W Kirgistanie doszło nawet, jak zeznali naoczni świadkowie, do głośnego wybuchu, którego w Smoleńsku, według oficjalnych doniesień, nie stwierdzono. Także rzecznik lotniska w rozmowie z dziennikarzem rosyjskiej państwowej agencji informacyjnej RIA Novosti potwierdził, że słychać było głośny wybuch. Jednak skutki katastrofy w Osz były nieporównywalne – tam wszyscy ludzie przeżyli (31 zostało rannych). Jak oświadczył minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Kubatbek Boronow, wszystkich pasażerów udało się ewakuować. 17 spośród 31 rannych zostało umieszczonych w szpitalu. Wśród poszkodowanych było sześcioro dzieci.
W Smoleńsku nie przeżył nikt.
To nie pierwsza katastrofa tupolewa, której okoliczności były podobne do smoleńskiej, jednak skutki są nieporównywalne.
W 2006 r. kirgiski Tu-154 w czasie rozbiegu na drodze startowej uderzył prawym skrzydłem w lewy silnik samolotu Boeing KC-135. W wyniku uderzenia oderwała się końcówka skrzydła, tak jak w polskim Tu-154. Mimo uszczerbku kirgiski samolot oderwał się od ziemi, wzniósł ponad lotnisko, a następnie załoga wykonała lądowanie awaryjne. Nikt nie zginął, samolot też nie doznał dodatkowych uszkodzeń. Natomiast 10 kwietnia 2010 r. taki sam polski samolot miał po ułamaniu kawałka skrzydła obrócić się aż o 180 stopni i uderzyć w ziemię dachem.
Kolejna katastrofa Tu-154 podczas awaryjnego lądowania też miała nieporównywalne skutki do katastrofy smoleńskiej. 7 września 2010 r. Polska Agencja Prasowa podała, że w rosyjskiej Republice Komi lądował awaryjnie Tu-154. W rosyjskim samolocie na wysokości 3000 m przestały działać pompy paliwowe, nastąpiła też awaria instalacji elektrycznej i zerwana została łączność radiowa. Jak podano w depeszy: „samolot osiadł na dawnym lotniskowym pasie startowym, na znacznej części porośniętym młodymi drzewami. Przyczyniły się one do złagodzenia skutków lądowania”. Na pokładzie było 81 osób – nikt nie odniósł obrażeń, bo maszyna usiadła na powierzchni zarośniętej częściowo młodymi drzewami. Na filmie z katastrofy dostępnym w internecie widać pnie, ścięte przez skrzydła samolotu. 10 kwietnia 2010 r. drzewa zniszczyły Tu-154 i doprowadziły do śmierci 96 Polaków, 7 września 2010 r. uratowały Rosjan, łagodząc skutki lądowania.
lm, gw