Katarzyna Lubnauer o spotkaniu Merkel-Juncker: PiS się doigrał
Szefowa klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer uważa, że spotkanie kanclerz Niemiec Angeli Merkel i przewodniczącego KE Jean-Claude'a Junckera oznacza zielone światło dla Komisji do uznania, że Polska złamała punkt traktatów UE dot. demokracji. - PiS się doigrał, ale zapłacą za to wszyscy Polacy, a nie rząd - dodała.
"Polska może stać się krajem autorytarnym"
Katarzyna Lubnauer odniosła się do środowego spotkania kanclerz Niemiec Angeli Merkel i przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera w Berlinie. Według wcześniejszych zapowiedzi szefowej niemieckiego rządu, wśród tematów rozmowy znalazła się m.in. kwestia praworządności w Polsce. Merkel mówiła we wtorek dziennikarzom, że zależy jej na bardzo dobrych relacjach z Warszawą, lecz w tej sprawie "nie może trzymać języka za zębami".
- To spotkanie oznacza jedno, że nasze półtoraroczne gdybanie "zrobią coś, czy nie zrobią w Unii Europejskiej z tym, co się dzieje w Polsce" zyskuje obecnie jednoznaczną, pozytywną odpowiedź - oceniła szefowa Nowoczesnej. - Można uznać, że Komisja Europejska ma zielone światło do zwrócenia się do Rady Europejskiej i przegłosowania złamania przez Polskę drugiego artykułu traktatów UE dot. standardów demokracji i praworządności - dodała Lubnauer.
W jej opinii są już 22 kraje, czyli 4/5 wszystkich członków, które poprą taki wniosek. - Gdyby nie było pewności ze strony Merkel, Junckera, czy Emmanuela Macrona nie podejmowano by tych rozmów. To jest wspólna decyzja państw, które decydują o przyszłości UE - oceniła posłanka.
Lubnauer powiedziała, że KE wyznaczała Polsce kolejne czerwone linie, ale rząd Prawa i Sprawiedliwości przekraczał je m.in. w przypadku zmian w Trybunale Konstytucyjnym, prawa dotyczącego sądów i niestosowania się do decyzji Trybunału Sprawiedliwości ws. wycinki Puszczy Białowieskiej.
- UE widzi, że jeśli w tej chwili tego nie zatrzyma, Polska może stać się krajem autorytarnym, w którym nie ma demokracji liberalnej - stwierdziła.
"Jesteśmy sami"
- Na życzenie PiS doigraliśmy się tego, żeby Polska w przyszłości mogła być objęta sankcjami, żebyśmy mogli dostać mniejsze pieniądze w kolejnej perspektywie budżetowej UE. Jeżeli PiS myśli, że nic się nie stało, to co powie tym Polakom, którzy za to wszyscy zapłacą - zaznaczyła szefowa klubu Nowoczesnej.
Według niej, Polska w UE została sama i zdana jest we wszystkich kwestiach jedynie na życzenie Węgier i premiera Viktora Orbana - jak stwierdziła - przyjaciela Władimira Putina. - To, czy zostanie nam odebrany głos w Radzie Europejskiej zależy od decyzji człowieka, który przyjaźni się z Putinem - przekonywała Lubnauer.
Wskazała również, że kanclerz Merkel "wystarczająco długo trzymała język za zębami i zawsze pokazywała, że jest przyjacielem Polski i losy Polaków leżą jej na sercu", ale polski rząd nic sobie z tego nie robił i "szczuł na Niemcy oraz na Francję, psuł nasze stosunki ze wszystkimi krajami".
- Jeśli Czechy i Słowacja dość jednoznacznie mówią, że zamiast Grupy Wyszehradzkiej wybierają współpracę z Austrią w ramach Trójkąta Sławkowskiego oznacza to, że stała się ona mitem. Przez popsute relacje z Francją i Niemcami mitem jest też Trójkąt Weimarski. Jesteśmy sami, z jedynym partnerem, Węgrami, co oznacza, że nie będziemy w stanie załatwiać żadnych spraw dotyczących Polaków w UE - powiedziała Lubnauer.
Przewodnicząca klubu Nowoczesnej zaznaczyła, że może dotknąć to m.in. pracowników delegowanych w UE, co dotyczy blisko 500 tys. obywateli oraz rolników, którzy w przyszłości mogą nie otrzymać dotacji i samorządów.