Kaszubi rozpoczęli 600‑kilometrową pielgrzymkę na Jasną Górę
Doszłam rok temu, mam nadzieję, że i teraz się uda - mówi z uśmiechem władysławowianka Sylwia Jeka, która wczoraj ruszyła z kaszubskimi pielgrzymami na Jasną Górę. Deszcz, słońce i silne podmuchy wiatru towarzyszyły uczestnikom na pierwszych ok. 40 km pątniczej trasy.
26.07.2007 | aktual.: 26.07.2007 08:32
Mateusz Budzisz z Półwyspu Helskiego długo się wahał czy przyłączyć się do "częstochowskiej wyprawy" - jak jeszcze niedawno określał kaszubską pielgrzymkę. Ciągnęła legenda, którą przez lata obrosła pielgrzymka, odstraszała odległość. - Sprawdziłem dystans w Internecie: 638 kilometrów, i wystraszyłem się - tłumaczy młody mężczyzna. - Porozmawiałem jednak z tymi, co już szli. Oni zostali w domach, ja poszedłem. Na pożegnanie babcia dała mi swój różaniec. W grupie około setki osób, która wyruszyła spod helskiego kościoła, była Magdalena Konkel z Władysławowa. Po raz drugi zamierza dotrzeć do częstochowskiego klasztoru.
Ale nie wszyscy pokonają całą trasę. Wśród nich będzie Aleksandra Szreder z Gnieżdżewa. - Nie dostałam dłuższego urlopu od rodziny - żartobliwie tłumaczy Aleksandra Szreder, która opuści grupę w Toruniu. Wczoraj dobre humory nie opuszczały pielgrzymów. Rankiem bożych piechurów, jak czasem o sobie mówią, pokropił deszcz. Kilkanaście minut po tym, gdy 26. Piesza Kaszubska Pielgrzymka opuszczała postój przy świątyni w Juracie, niebo zaczynało się już przejaśniać. Nad głowami tych, którzy wczoraj maszerowali przez Półwysep Helski, powiewały flagi polskie i kaszubskie. Nad nimi górował sporych rozmiarów żółty transparent z hasłem "Matko Boska, pobłogosław morze, pobłogosław cały lud kaszubski". Pątnicy na Jasną Górę dojdą w niedzielę 12 sierpnia. - Wygodne obuwie, luźne stroje i Bóg w sercu, tak się dzisiaj pielgrzymuje - mówili nam wczoraj uczestnicy najdłuższej polskiej pielgrzymki na Jasną Górę.
Piotr Niemkiewicz