Kasjer lewicy sypie

Wielka „ucieczka” do banków szwajcarskich z banków wiedeńskich, gdzie mieli konta politycy i ludzie ze służb specjalnych, powiązani z „układem wiedeńskim”, zaczęła się przed wstąpieniem Polski do UE. Posiadacze kont wiedzieli, że w krajach Unii przepływy bankowe będą dostępne dla polskiego aparatu ścigania. Zlikwidowali wtedy konta m.in. w Kathrein Banku w Wiedniu, gdzie w latach 80. i 90. trzymał gotówkę premier z końcówki rządów PZPR i peerelowski biznesmen W.

02.06.2007 | aktual.: 12.06.2007 13:35

– W biurze urzędnika Kathrein Banku widziałem listę polskich nazwisk ze śmietanki partyjno-rządowej PZPR. Była na niej większość właścicieli firm polonijnych, zakładanych przez ludzi z PRL-owskich służb specjalnych, a także m.in. były premier z końcówki rządów PZPR i znany w czasach PRL biznesmen W. – mówi były posiadacz konta w Kathrein Bank (Kathrein&Co.) Privatgeschaftsbank Aktiengesellschaft w Wiedniu.

Kathrein Bank już nie istnieje, w 1999 r. został wchłonięty przez Raiffeisenbank.

– To był elitarny bank, były w nim sekcje: polska i rosyjska. Na początku lat 80. wyglądał jeszcze dość siermiężnie, mieścił się w starej, zaniedbanej kamienicy. Potem zmienił się nie do poznania – wszędzie marmury, przepych. Przed jego likwidacją nasi biznesmeni i politycy wyprowadzili z niego gotówkę do banków szwajcarskich – mówi były właściciel konta w Kathrein Banku.

Uciekali przed Unią Europejską. Wiedzieli, że ich konta w bankach na terenie Unii będą łatwiejsze do namierzenia. Dlatego przenieśli zarobione na nieczystych operacjach pieniądze do strzegącej tajemnicy bankowej Szwajcarii. Wówczas tworzyły się fortuny wielu biznesmenów z listy najbogatszych Polaków.

Dochnal udostępnił konto

Doniesienia o tym, że w najbliższych dniach władze Szwajcarii ujawnią informacje na temat kont polskich polityków lewicy w miejscowych bankach, pojawiły się w mediach w ubiegłym tygodniu. Podano, że dokumenty, które udostępni Szwajcaria, zawierają dane właściciela konta, zapis operacji finansowych z danymi kontrahentów, a także sumy. Wyciągi w zalakowanych kopertach mają trafić do prokuratorów w Katowicach na początku tego tygodnia.

O zagranicznych kontach niektórych polityków SLD i „dziwnych przepływach finansowych” na nich mówił w ubiegłym tygodniu minister spraw wewnętrznych Janusz Kaczmarek. W 2006 r. Kaczmarek, wówczas prokurator krajowy, zwrócił się do strony szwajcarskiej o pomoc w śledztwie.

Wypowiedź Janusza Kaczmarka na temat szwajcarskich kont lewicy skrytykowały SLD i PO. Rada SLD w sobotniej uchwale „Nie damy się zastraszyć” napisała: „Żądamy natychmiastowego, najpóźniej do 1 czerwca br., ujawnienia nazwisk polityków, którzy posiadają konta za granicą – w jakich bankach te konta istnieją, jakie środki zostały na nich zgromadzone oraz jakie są źródła ich pochodzenia”. Wojciech Olejniczak zagroził, że jeśli te „pomówienia” się nie skończą, SLD wystąpi do sądu o ochronę dóbr osobistych. Janusz Kaczmarek odpowiedział, że jeśli SLD go pozwie, podzieli się z sądem swą wiedzą o kontach polityków lewicy.

Według informacji podanych przez media, podobno oskarżony m.in. o korupcję lobbysta Marek Dochnal, który w 2004 r. złożył zeznania dotyczące szwajcarskich kont polityków, zgodził się, aby Szwajcarzy udostępnili prokuraturze dane o jego własnym koncie, i takie informacje prokuratura otrzymała. Według jego zeznań tajne konta mieli posiadać w Szwajcarii i Liechtensteinie byli prezydenccy ministrowie Marek Siwiec i Marek Ungier, b. minister gospodarki Jacek Piechota, b. minister skarbu Wiesław Kaczmarek, b. szef resortu zdrowia Mariusz Łapiński i b. szef NFZ Aleksander Naumann. Zaprzeczyli oni tym informacjom.

– W tym tygodniu złożę doniesienie do prokuratury w związku ze złożeniem fałszywych zeznań przez Dochnala. Nie miałem i nie mam żadnych kont za granicą, w tym w Szwajcarii – mówi „GP” Mariusz Łapiński.

Konto premiera III RP?

Na posiadanie przez polityków SLD tajnych kont w bankach szwajcarskich wskazywał nie tylko Dochnal. Podobne zeznania przed komisją śledczą ds. PKN Orlen złożył również jeden ze świadków, który mówił o dokumencie wskazującym na istnienie kont numerycznych w Szwajcarii. Zdaniem Dochnala prześledzenie transferów dokonywanych na konta polityków lewicy w Szwajcarii, w tym byłego prezydenta Kwaśniewskiego, wskaże na fakt finansowania niektórych działaczy lewicy przez zagranicznych przedsiębiorców.

O tajnych kontach polityków i biznesmenów w Coutts Banku w Zurychu, na które wpłacano prowizje od transakcji paliwowych, pisałem już w listopadzie 2004 r. Po kilku publikacjach Roman Giertych, wówczas wiceprzewodniczący Komisji Śledczej ds. Orlenu, wystąpił do prokuratury krajowej o ich odtajnienie (komisja zebrała zeznania na ten temat kilku świadków). Opisałem wówczas, że konta w Coutts Banku ma co najmniej kilkunastu polityków i urzędników państwowych. Tzw. lokaty zyskowne miał im załatwiać S.K., dyrektor w tym banku, odpowiadający za rynek Polski i częściowo Europy Wschodniej. Podczas rozmów z Kulczykiem w Wiedniu w lipcu 2003 r. na temat sprzedaży Rosjanom Rafinerii Gdańskiej, Władimir Ałganow nazwał prowizje wpłacane na lokaty – wziątkami. Ałganow miał podobno pełnomocnictwa koncernu Łukoil do rozliczeń (tzw. rebuch) z polskimi pośrednikami.

Według naszych informacji, konta w Coutts Banku mieli m.in. były premier III RP, były oficer Zarządu Wywiadu UOP, były wiceminister spraw zagranicznych, były dyrektor Departamentu Obrotu Specjalnego MSZ, były szef UOP.

Kwaśniewski ułaskawia kasjera

Szwajcarskie konta miał zakładać politykom lewicy Peter Vogel, vel Piotr Filipczyński, były już prominentny pracownik Coutts Banku w Zurychu. Opowiedział o tym Dochnalowi. O Peterze Voglu, zwanym kasjerem lewicy, mówi się, że wiele operacji dokonywał w hotelu Sheraton w Warszawie. – Przesiadywał tam godzinami. Jeśli ktoś chciał założyć konto w Szwajcarii, przychodził z walizką gotówki i wypełniał odpowiednie dokumenty. Vogel od razu obracał tymi pieniędzmi. Jeśli ktoś inny, komu założył konto, potrzebował gotówki, wyjmował z tej walizki, którą przed chwilą dostał. Taki „latający kasjer” – mówi jeden z polityków lewicy.

Vogel w młodości śmiertelne pobił 75-letnią kobietę. Zmasakrował jej głowę tłuczkiem do mięsa, a zwłoki podpalił. Za ten brutalny mord w 1971 r. został skazany na 25 lat więzienia. Rada Państwa po dwóch latach złagodziła wyrok do 15 lat. Być może dlatego, że jego ojciec był dyplomatą. Po 8 latach, w 1979 r., otrzymał zgodę na przerwanie odbywania kary w więzieniu. W 1983 r. dostał od władz PRL paszport i uciekł z Polski. Dopiero w 1998 r. Interpol odkrył, że Vogel mieszka w Szwajcarii, gdzie pracuje jako wysokiej rangi urzędnik Coutts Banku. W 1999 r. został przekazany polskim władzom. W 2000 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski podpisał decyzję o jego ułaskawieniu. Vogel podobno zadeklarował, że wyjawi prokuratorom tajemnice bankowe dotyczące tranzytu na konta szwajcarskie pieniędzy polityków, o których mówił Dochnal. Zeznania miał złożyć poza Szwajcarią.

Przesłuchanie w Bratysławie

Jak ustaliła „GP”, Vogel spotkał się przed świętami wielkanocnymi w Bratysławie na Słowacji z przedstawicielami Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Przesłuchanie dotyczyło ułaskawienia go przez prezydenta Kwaśniewskiego, ale prokuratorzy pytali Vogla o listę około 30 polityków – czy mają konta w Coutts Banku. – Połowa to politycy z pierwszych stron gazet – mówi „GP” osoba zaprzyjaźniona z Voglem.

„Kasjer lewicy”, jeśli opowiedział prokuratorom o kontach, złamał prawo szwajcarskie, bo nie mógł ujawnić tajemnicy bankowej. Szwajcarzy mogą go pociągnąć do odpowiedzialności karnej. Grozi za to kara do 5 lat więzienia i 250 CHF grzywny. Gdyby Vogel miał zgodę nadzoru bankowego i prokuratury szwajcarskiej na zwolnienie z tajemnicy bankowej, wtedy byłby przesłuchiwany w Szwajcarii i byliby przy tym obecni prokuratorzy szwajcarscy – mówi S.K., do października 2004 r. dyrektor w Coutts Banku odpowiadający za rynek Europy Środkowej i Wschodniej.

– Rozmawiałem tu, w Szwajcarii, z kolegami bankowcami na temat kont wymienionych przez Marka Dochnala. W Szwajcarii każdy większy wpływ gotówki jest monitorowany – z jakiego źródła pochodzi, czy jest ono legalne. Do „zwolnienia” przelewu potrzebne są dwa podpisy osób odpowiedzialnych w banku. To w dużej części zabezpiecza przed wpływem pieniędzy z przestępstwa – dodaje S.K. Dziś już nie pracuje w bankowości. Według informacji uzyskanej przez „GP” założył z Bogusławem Bagsikiem spółkę, handlującą z Kazachami gazem.

Jak mówi S.K., procedura odtajniania w ostatniej już fazie jest taka, że szwajcarski nadzór bankowy daje zgodę bankowi na ujawnienie konta. Wówczas bank musi spytać właściciela, czy się na to zgadza, nawet jeśli są dowody, że wpływy pochodziły z nielegalnego źródła. Jeśli on nie zgadza się, wtedy musi rozpatrzyć to sąd. Właścicielowi konta przysługuje prawo do odwołania się od wyroku, zażalenia, dlatego takie sprawy mogą trwać ponad dwa lata – mówi „GP” S.K.

Leszek Misiak

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)